XVIII

2.4K 128 32
                                    


Pov. ZSRR 

Siedziałem w swoim gabinecie i czekałem na pewnego gościa. Jakiś czas temu zauważyłem, że niektóre państwa jakimś cudem zdobyły najnowocześniejszą broń, na którą nie mogły sobie pozwolić.  Coś czuję, że mój ukochany kolega maczał w tym palce. Naprawdę myśli, że tym mnie zastraszy? Mam tyle samo broni jądrowej co on, a może nawet i więcej...

Tracę powoli cierpliwość do tej cholery. Wystarczyłby jeden telefon, a kilkanaście rakiet nuklearnych skierowano by na największe, amerykańskie miasta. Niestety nie mogę tego zrobić, USA najpewniej odwdzięczyłby się tym samym, a ja nie chcę by coś się stało mojej Polsce. 

Dziewczyna po sytuacji w Czechosłowacji stała się bardziej posłuszna, jednak stara się mnie unikać. Wiem, że się boi, ale nigdy bym jej nic nie zrobił... No dobrze, raz się zdarzyło, ale działałem wtedy pod wpływem emocji i nie kontrolowałem swojego zachowania.

Chciałem polepszyć nasze stosunki, dlatego chciałem przybliżyć jej coś, co tak bardzo kocha. Gwieździste niebo. Rozpocząłem badania nad kosmosem i muszę przyznać, że całkiem dobrze mi to idzie. Udało nam się nawet wystrzelić pierwszego sztucznego satelitę. Oczywiście ta pierdoła musiała podłapać mój pomysł i zaczął się  wyścig kosmiczny, który zamierzam wygrać.

Nagle usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Uśmiechnąłem się, bo doskonale wiedziałem kto się za nimi znajduje.

Z- Wejść - rozkazałem. Po chwili do pomieszczenia wszedł mężczyzna ubrany w ciemną marynarkę. Wyglądał na spokojnego, ale lekkie drżenie rąk i szybszy oddech zdradzały jego zdenerwowanie. Rozsiadłem się wygodniej na fotelu i ruchem ręki pokazałem Wielkiej Brytanii, że może usiąść.

WB- Witaj ZSRR - powiedział cichym głosem. Nikt nie wie, że herbaciarz się tutaj znajduje, oficjalnie jesteśmy po dwóch stronach barykady - Chciałeś się spotkać, więc jestem

Z- Wybacz, że tak znienacka poprosiłem o wizytę, ale trochę  goni mnie czas. Nie będę owijać w bawełnę - wyprostowałem się i wbiłem w niego spojrzenie - Dlaczego nagle niektóre państwa uzyskały dostęp do broni nuklearnej ? Chodzi mi głównie o Włochy i Turcję. Oba były zniszczone wojną i nie były w stanie tak szybko odbudować swojej gospodarki...

Wielką Brytanię widocznie zaskoczyło to pytanie. Zrobił wielkie oczy nie wiedząc co odpowiedzieć. Po chwili milczenia odchrząknął i odezwał się

WB- Nie do końca wiem o co ci chodzi...

Z- Widzę, że taki idiota jak ty nie rozumie prostego pytania, więc zadam je inaczej. Czy Twój syn ma coś z tym wspólnego ?

WB- Nie wiem co planuje. Nie rozmawialiśmy ze sobą od czasu podpisania pokoju w Londynie. Niezbyt mnie toleruje odkąd dowiedział się, że sprzedałem ci Polskę i inne wschodnie kraje. 

Z- No to może w końcu czas, abyście się pogodzili. Wróć do niego i błagaj na kolanach o przebaczenie...

W tym momencie mężczyzna walnął ręką o moje biurko i gwałtownie wstał.

WB- Nie będę się płaszczyć przed tym gówniarzem ! 

Ja też podniosłem się z siedzenia i zbliżyłem się do niego. Wielka Brytania automatycznie zaczął cofać się, aż natrafił na ścianę. Stanąłem centralnie przed nim, a jedną rękę położyłem trochę wyżej nad jego głową. Źrenice Brytyjczyka zmniejszyły się, a na czole zabłysnęło kilka kropel potu.  Zmrużyłem lekko oczy i wziąłem głęboki wdech.

Z- Posłuchaj mnie, pozwoliłem Ci zachować hegemonię w Europie zachodniej w zamian za dostarczanie informacji - powiedziałem twardo -  Nic mnie nie powstrzymuje od zabicia Cię tutaj i teraz. To, że nadal możesz oddychać to największy akt mojej łaski. Nie obchodzi mnie jak to zrobisz, ale masz zbliżyć się do USA i dowiedzieć się co planuje. Chcę. Znać. Każdy. Szczegół. Rozumiesz ?

Herbaciarz pokiwał głową. Odsunąłem się od niego kawałek i uśmiechnąłem się.

Z- Bardzo mnie to cieszy

Pov. USA

ZSRR odzyskał pełnię sił bardzo szybko. Szybciej niż na to liczyłem. Zaraz po przebudzeniu dowiedział się, że zawiązaliśmy sojusz militarny. W krótkim czasie wraz z państwami zależnymi od niego podpisali coś podobnego - Układ Warszawski. Sytuacja staje się naprawdę niebezpieczna. Jeśli tak dalej pójdzie, doprowadzimy do wojny.

Siedziałem w swoim gabinecie. W telewizorze przede mną szła jedna z bajek, którą stworzyliśmy wraz z moimi najlepszymi ludźmi. W prosty sposób instruowała jak należy się zachować w przypadku ataku nuklearnego. Dodatkowo w szkołach prowadzone są na ten temat lekcję. Chcę aby moi obywatele byli przygotowani, ale liczę na to, że ta wiedza nigdy im się nie przyda.

W rękach trzymałem dokumenty. Na pierwszej kartce widniało pewne zdjęcie, na którym znajdowało się dwóch mężczyzn. Jednego  obserwujemy od dłuższego czasu. Sytuacja u mojego bliskiego sąsiada - Kuby jest dość niebezpieczna. Flugencio Baptista sprawował rządy dyktatorskie. Skubaniec był u mnie w kraju przez nawet długi okres, ale nie interesowałem się nim zbytnio, do tego miałem ważniejsze rzeczy na głowie. Jednak został obalony przez rewolucję, na czele której stanął niejaki Fidel Castro.  Bacznie śledziłem, co się dzieje w kraju lecz sytuacja nie wydawała się być zła. Wszystko zaczęło się załamywać, gdy mężczyzna został oficjalnie przywódcą.

Kilkakrotnie rozmawiałem o tym z Kubą, ale on mnie nie słuchał. Był zachwycony Fidelem, nie widział, że psuje nasze stosunki. Pierwsze co zrobił Castro to przeprowadził reformę rolnictwa. Już wtedy powinna zaświecić się czerwona lampka w mojej głowie, ale byłem zbyt pochłonięty planowaniem sojuszu.

Następnie znacjonalizował obcy kapitał, a zwłaszcza mój. Zareagowałem od razu, ostro wytłumaczyłem krajowi, że nie zamierzam tolerować takiego zachowania, które coraz bardziej zaczynało przypominać system komunistyczny. Kuba wybuchnął śmiechem i stwierdził, że mam spierdalać, bo ma już dość mojego, imperialistycznego gadania. Od tamtej chwili zaczął zacieśniać stosunki z ZSRR. Obawiałem się najgorszego.

Wysłani przeze mnie szpiedzy potwierdzili moje obawy. Na wyspie pojawiła się broń nuklearna. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że za wszystkim stoi Bolszewik. Chce się zemścić za to, że sam umieściłem rakiety w kilku państwach Europy. Sytuacja jest naprawdę nieciekawa i w każdej chwili może się jeszcze bardziej pogorszyć.

Wiem, że całe to działanie to prowokacja, jednak muszę załatwić to dyplomatycznie. Odwróciłem głowę i spojrzałem na przedmiot leżący na stole. Czerwony telefon, z którego można wykonać połączenie tylko do jednego miejsca. Zdenerwowany rzuciłem dokumentami o ścianę. Kartki rozleciały się po całym pokoju, jednak nie zwróciłem na to uwagi. Podszedłem do stołu i położyłem rękę na słuchawce. Po chwili podniosłem ją i przystawiłem do ucha. Słychać było tylko szum przerywany regularnym pikaniem. Wzdrygnąłem się, gdy usłyszałem jego głos.

Z- Привет, США. Я ждал от тебя звонка

( witaj USA. Czekałem na telefon od Ciebie)

NIEPODLEGŁAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz