• 24 •

2.8K 124 39
                                    

*Jimin POV*

W niecałe dziesięć minut dojechaliśmy do szpitala. Przez całą drogę trzymałem dziewczynę za rękę i patrzyłem na jej śliczną twarz, która tak naprawdę była bez wyrazu... Martwię się o nią. Cholernie się martwię. Gdy pojazd się zatrzymał na parkingu dla karetek, ratownicy wynieśli(?) Minę na noszach. Ja oczywiście poszedłem za nimi, dalej trzymając dziewczynę za rękę. W końcu dotarliśmy pod jakąś salę, ale nie mogłem już tam wejść. Usiadłem na krześle i schowałem głowę w dłoniach. Teraz zdaje sobie sprawę, że gdyby nie to wszystko to Minie nic by się nie stało i być może spędzalibyśmy ten czas razem... Oglądając film, tuląc się i co chwilę całując. To moja wina... Zacząłem płakać gdy pomyślałem o tym, że dziewczyna może być w stanie krytycznym i do końca życia mieć problemy ze zdrowiem praktycznie przeze mnie. Wyciągnąłem telefon i trzęsącymi dłońmi wykręciłem numer do Lilly. Musi się o wszystkim dowiedzieć. Przecież jest ona najlepszą przyjaciółką Miny. Przyłożyłem urządzenie do ucha i czekałem aż dziewczyna odbierze. Po jednym sygnale odebrała.

- Halo?! Jimin! Gdzie wy jesteście?! - zaczęła krzyczeć do słuchawki.

- Lilly... Stało się coś bardzo złego...

- Jimin! Do jasnej cholery! Mów szybko i nie przetrzymuj mnie w niepokoju! Co się stało?!

- Minę potrąciło auto... - powiedziałem drżącym głosem.

- O boże... - w jej głosie było słychać załamanie i smutek.

- Gdy Mina wybiegła z domu to pobiegła w stronę pasów i ona nie spojrzała na światła i wtedy... - tutaj się zatrzymałem, bo ciąg dalszy zdania nie chciał przejść mi przez gardło. - Wpadła pod auto...

- Zaraz będę w szpitalu... Na którym piętrze jesteś?

- Sama nie możesz tutaj przyjechać. Jeszcze ty z tego wszystkiego wypadek spowodujesz... Zaraz zadzwonię do Jungkook'a aby cię tutaj przywiózł.

- No okej. To do zobaczenia. Wszystko będzie dobrze.

- Spoko. To cześć... - nacisnąłem czerwoną słuchawkę i zakończyłem rozmowę. Zadzwoniłem do Kook'a i opowiedziałem zaistniałą sytuację, a następnie poprosiłem go aby przywiózł tutaj Lilly. Oczywiście się zgodził i po trzydziestu minutach od zakończenia naszej rozmowy był w szpitalu razem z Lilly.

- Gdzie ona jest? - zapytała się mnie cała zapłakana, a ja również rozpaczony próbowałem ją uspokoić.

- Jest w tamtej sali. - wskazałem na drzwi na przeciwko mnie. - Nie mogłem tam z nią wejść. - usiadłem spowrotem na krześle i zacząłem płakać. Nie mogłem się z tym pogodzić. Jungkook podszedł do mnie i usiadł obok mnie. Położył dłoń na moich plecach i zaczął po nich lekko klepać.

- Stary... Wszystko będzie dobrze.

- Kook nic nie jest dobrze! To wszystko przeze mnie i przez tą sukę Chloe!

- Mina to naprawdę wspaniała i dzielna dziewczyna, więc mogę sobie całą rękę uciąć, że wszystko będzie z nią dobrze.

- To moja wina...

- Jimin... Oczywiście, że to twoja wina...

- Wiesz co, Kook? Naprawdę umiesz pocieszyć człowieka... - powiedziałem z sarkazmem spoglądając na niego.

- No, a myślisz, że nie wiem? - patrzyłem na niego jak na debila. Nie wiedziałem czy się śmiać z tego, że on gada takie głupoty, czy płakać z tego powodu, że Mina leży nieprzytomna na sali i nie wiadomo co z jej zdrowiem.

- Chłopie... Weź już zamknij ten swój ryj i mnie nie dobijaj... - chłopak chciał coś jeszcze powiedzieć, ale się pohamował.

Po dwóch godzinach siedzenia na tym pustym korytarzy wreszcie z sali, w której przebywała obecnie Mina wyszedł lekarz z pielęgniarką. Szybko zerwałem się z krzesła i podbiegłem do niego.

- Panie doktorze! Co się stało z Miną?

- Przepraszam bardzo, ale kim pan jest dla pacjentki?

- Jestem jej chłopakiem, a oni - wskazałem na Jungkook'a i Lilly. - są przyjaciółmi.

- Rozumiem. No więc tak... Myślałem, że będzie miała mnóstwo obrażeń wewnętrznych jak i zewnętrznych. Gdy przyjęliśmy ją na oddział dostała krwotoku, ale udało nam się go zatamować... Okazało się jeszcze, że pacjentka ma zwichniętą lewą ręką, ale to nic poważnego. Po prostu założymy jej szynę. No i jak to po potrąceniu dziewczyna ma kilka siniaków, ale to z czasem zniknie. Naprawdę dziewczyna miała bardzo duże szczęście. - gdy doktor wszystko mi wyjaśnił, odetchnąłem z ulgą.

- Dziękuję panie doktorze. Mam jeszcze takie pytanie... Kiedy można do niej wejść?

- Tak naprawdę można nawet teraz. Tylko od razu mówię, że pańska dziewczyna ma bardzo głęboki sen i wątpię, że szybko się obudzi... - zaśmiał się, a ja z nim. Przypomniały mi się te wszystkie poranki, podczas których nie mogłem obudzić Miny, bo aż tak głęboko spała.

- Jeszcze raz panu dziękuję.

- Nie ma za co. Właśnie od tego tutaj jestem. - położył swoją rękę na moim ramieniu i się uśmiechnął. - Do zobaczenia.

- Do zobaczenia. - odparłem, a lekarz poszedł w nie znaną mi stronę. Odwróciłem się w stronę przyjaciół i podszedłem do nich.

- I co z nią? - zapytał się Jungkook.

- Mina... Ona żyje. - uśmiechnąłem się. Popłakałem się... Ale tym razem ze szczęścia. Cholernie się cieszyłem, że nic jej się nie stało. Lilly na tą wiadomość również się popłakała, więc wtuliła się w Kook'a.

- W takim razie idź do niej. Musicie na spokojnie ze sobą porozmawiać. Ty jak i ona cierpicie gdy jedno z was nie jest przy drugim.

- Za moment do niej idę, ale teraz i tak z nią nie porozmawiam, bo aktualnie śpi.

- No to już! Śmigają do niej i siedź przy nie dopóki się nie obudzi.

- Już idę! A tak poza tym... Bardzo wam dziękuję, że byliście tutaj przy mnie.

- Jimin... Nie musisz nam dziękować. Po prostu potrzebowałeś jakiegokolwiek wsparcia, bo widać jak ci na niej zależy.

- Dziękuję wam... A teraz zmykam do Miny. Jeżeli chcecie to możecie już jechać do siebie.

- Spokojnie. Poczekamy tutaj, bo ja też chcę z Miną porozmawiać.

- Okej. - uśmiechnąłem się do nich i skierowałem się w stronę pomieszczenia. Przed wejściem cicho westchnąłem, a następnie powoli otworzyłem drzwi od sali. Na środku zobaczyłem łóżko szpitalne, a na nim leżał mój skarb. Na prawej ręce miała założony wenflon, do którego była przyczepiona kroplówka. Dziewczyna była również podłączona elektrodami do kardiomonitora, który pokazywał ciśnienie i jej spokojny puls. Usiadłem po lewej stronie łóżka i złapałem zimną dłoń brunetki.

- Skarbie... Tak bardzo Cię przepraszam... - szepnąłem. - Nie chciałem aby tak to się skończyło. Bardzo żałuje tego co zrobiłem. Okazałem się być najgorszym dupkiem, na którego chyba nie zasługujesz... Gdy przyszedłem do domu Lilly chciałem ci wszystko wytłumaczyć, ale nie pozwoliłaś mi na to. Gdybyś dała mi dokończyć jedno zdanie, które zmieniłoby postać rzeczy, tego wypadku by nie było... Gdy się obudzisz chciałbym żebyś zgodziła się mnie posłuchać do i żebym wytłumaczył ci wszystko... Wiedz o tym, że bardzo cię kocham i nigdy nie przestanę... - wstałem z krzesła i przybliżyłem swoją twarz do tej jej i po chwili wahania pocałowałem ją delikatnie, przekazując jednocześnie wszystkie uczucia. Po pocałunku powoli się wyprostowałem i gdy chciałem puścić jej dłoń, aby wyjść z sali, coś mnie zatrzymało...
______________________________________
No i znowu ten polsacik haha. Niestety to była już ostatnia część maratonu, ale kto wie? Może jeszcze kiedyś dam radę zrobić taki mini maraton. Przepraszam za błędy, które mogły się pojawić. Mam nadzieję, że dzisiejsze rozdziały wam się spodobały.😊
Do następnego kochani!

My Teacher || Park Jimin || [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz