Rozdział 12

293 18 10
                                    

*Pov: Soarina*

Kiedy byłem w pokoju to od razu padłem na łóżko. *To znaczy, że Dash przez te parę lat nie miała kontaktu z rodziną. Współczuję jej, że jak ona była mała to ją zostawili i do teraz nie przychodzą, żeby spędzić z nią czas. Kiedy widzę jak się smuci to aż mi serce się kraje jak to widzę, nienawidzę patrzeć jak moi przyjaciele cierpią przez takich kucyków jak no nie wiem np. Zephyr Breeze... Dobra Soarin lepiej daj sobie na razie spokój, ciesz się, że jesteś w domu swojej najlepszej przyjaciółki i możesz spędzać z nią dużo czasu*. Po myśleniu wyszedłem z pokoju i kierowałem się do kuchni. Jak przyszedłem to była tam jedna herbata *czyli już Dashie już swoją wzięła i teraz gdzieś jest... tylko gdzie*. Wziąłem herbatę i poszedłem do salonu, żeby sprawdzić czy tam nie jest. Była i siedziała przed oknem patrząc smutno w gwiazdy. Podszedłem do niej i usiadłem obok niej.

- Wolne? - zapytałem uśmiechając się.

- Tak. Jasne siadaj. - lekko się do mnie uśmiechnęła.

- O czym myślisz? - popatrzyłem tam gdzie Rainbow patrzyła.

- Myślę nad tym co mówił mi kiedyś tata kiedy miałam 3 lata.

- A co ci powiedział? - zapytałem

- "Skarbie widzisz te gwiazdy? To są nasze rodzinne gwiazdy. Kiedy się zgubisz albo będzie ci przykro to co noc patrz w nie i pamiętaj my zawsze będziemy przy tobie i zawsze będziemy cię pocieszać. Kocham cię Dashie." To powiedział mi tata jeszcze przed wyjazdem. Tamte gwiazdy. - pokazała mi kopytem dwie gwiazdy, które były obok siebie i wyglądały jak by była jedną gwiazdą.

- Ładne są te gwiazdy *jak ty* - spojrzałem na nią miłym uśmiechem.

- Tak wiem. Kiedy się urodziłam to tata siedział na chmurze i wtedy kopytem wskazałam te gwiazdy i mama z tatą nazwali to "rodzinne gwiazdy" - wytłumaczyła mi.

- Nie źle. - spojrzałem na te gwiazdy jeszcze raz.

Po odejściu rodziców Rainbow Dash ja i moi rodzice zajmowaliśmy się nią.
Pomagaliśmy jej jak tylko potrafiliśmy. Chyba kiedy skończyła 5 lat to do nas przyleciała. A teraz ma 20 lat i przez 15 lat moi rodzice ją wychowywali. Mieli tylko trudne warunki bo musieli się też zajmować moim młodszym bratem, mnom, Dashie i moją starszą siostrą. Mogłem nawet nauczyć Rainbow jak się gra w piłkę nożną. Nie raz dla zabawy rywalizowaliśmy o różne głupoty. Ścigaliśmy się. Eee... tamte czasy były bardzo fajne bo nie to, że byliśmy wtedy dziećmi ale to, że mogłem lepiej poznać kucyka, którego kocham. Po godzinie Dash poszła do jakiegoś innego pokoju a ja dalej wpatrywałem się w niebo. Gdy nagle usłyszałem jak ktoś grał na gitarze i śpiewał. Ten dźwięk wychodził z pokoju, w którym była Kraksa. *Nie wiedziałem, że Rainbow Dash gra na gitarze i śpiewa*. Totalnie mnie zamurowało kiedy to zobaczyłem. Delikatnie wysunąłem głowę. Kiedy słyszałem jak śpiewała *to było piękne* a jej gra była wspaniała dla ucha.

- Pięknie śpiewasz. - powiedziałem co myślę.

- Dzięki. - odwróciła głowę zawstydzona.

- Gdzie nauczyłaś się grać na gitarze i śpiewać? - zapytałem się będąc ciekawym.

- Grać i śpiewać nauczyli mnie przyjaciele, których poznałam na obozie. - wyjaśniła.

- To fajnie. Ja trochę umiem grać na gitarze ale dobrze gram w perkusji. - ucieszyła się gdy to powiedziałem.

- Chcesz się nauczyć grać? - uprzejmie się zapytała.

- Jasne... - odpowiedziałem niepewnie.

Starałem się naśladować ruchy strun ale nie potrafiłem. Dash dawała mi instrukcje jak mam grać ale mi nie wychodziło. Potem stanęła za mnom jednym kopytem złapała mnie przy strunach a drugim przy końcu gitary. Kiedy tak stała czułem jak mi policzki palą się w rumieńcach jej twarz była blisko mojej i byłem tym trochę zakłopotany. Gdy tak stała to więcej rozumiałem i uczyłem się gry. Jak skończyliśmy to zaproponowałem, że zrobię dla nas kakao. Bez problemu się zgodziła. Rainbow poszła do salonu i włączyła telewizję a ja robiłem kakao. Zaproponowała, żebyśmy obejrzeli jakiś film *ja jestem wielkim fanem horrorów i komedii romantycznych*. Zapytałem czy ma jakieś filmy romantyczne albo horrory. Powiedziała, że ma i dała mi wybór. Horrory: "Annabelle", "To", "Smętarz dla zwierzaków" i "Obecność". Nie które z tych filmów to oglądałem. A z komedii romantycznych to niestety nie zapamiętałem tytułów... hehe. Rainbow Dash też była fanką horrorów i komedii romantycznych ale też lubiła filmy przygodowe, filmy fantastyczne, science-fiction i filmy animowane. To razem wybraliśmy komedię romantyczną. Były różne sceny, w których płakaliśmy albo były aż za bardzo. Było też parę dramatyczny sytuacji i Dashie brały emocje to się tuliła do mnie. Sceny pocałunków to ja tak dla żaru zakrywałem sobie i Rainbow oczy. Zwracała mi uwagę, żebym nie traktował ją jak dziecko bo już nie raz widzi jak kucyki się całują dała np. moich rodziców. Posłuchałem i obiecałem, że nie będę tak robił. Film był długi i kiedy tak trwał to poczułem jak czyjąś głowa opiera się o moje ramię. Rainbow Dash zasnęła i położyła się mi na ramieniu. Blisko mnie był koc to Dashie i siebie przykryłem. Jak tak patrzyłem na śpiącą Dash to w głowie miałem takie myśli, że aż szkoda gadać. *Jaką ona jest piękna. Słodko wygląda kiedy śpi. Teraz to zasnę razem z nią, żeby jej nie obudzić. Cieszę się, że przyjechała do nas ciocia bo gdyby nie ona to bym teraz tu z Rainbow nie leżał. Teraz to nie jest dobry moment, żeby wyznać jej miłość więc... muszę z tym zaczekać. Ale obiecuję sobie, że na pewno jen o tym powiem a teraz niech sobie słodko śpi*.

- Dobranoc Rainbow Dash. - powiedziałem cicho i przytuliłem się do niej.

I przez całą noc razem spaliśmy. Obok siebie i wtuleni w siebie nawzajem. To była piękna noc. Jeszcze gdy nie poszedłem spać to dałem mały pocałunek w czoło Rainbow i potem zasnąłem. *Nie mogę uwierzyć że to zrobiłem*.

MLP: "The Story For Us"/soarindash (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz