Rozdział 19

243 16 10
                                    

*Pov: Soarina*

- Wy sobie ze mnie żartujecie?! - byłem zaskoczony na tyle, że aż mi włosy stanęły dęba.

- Nie, mówimy to co uważamy. - powiedzieli to ze spokojem.

- Ale skąd takie przypuszczenie, że Dashie była by zakochana w takim kucyku jak ja? - zadałem im proste pytanie.

- My lubimy ciebie takim jakim jesteś i myślimy, że Rainbow też tak uważa. - popatrzyli na mnie z uśmiechem.

- Dzięki ale to i tak nie jest możliwe. - odwróciłem się i odszedłem.

Kierowałem się do sali gdzie leżała Rainbow Dash. Poprosiłem lekarza, żeby mógł mnie do niej wpuścić. Dr. Stable zgodził się ale tylko na kilka minut nie może dłużej, przyjąłem to do wiadomości. Siedziałem obok i patrzyłem na Dash z trochę ze smutkiem a trochę z niezrozumieniem. *Jak tak wspaniała dziewczyna jak ona mogła by się zakochać w takim pegazie jak ja. Sam jestem w niej zakochany ale ona... wiele razy ją broniłem przed kilkoma chłopakami ale to z powodu moich uczuć do niej. Już od dłuższego czasu inaczej patrzeć na moją przyjaciółkę od kiedy uratowała mi życie dwa razy, kiedy razem tańczyliśmy na ślubie Shining Armora i Księżniczki Cadence, kiedy była oskarżona o przestępstwo, którego nie popełniła i mogła latać z nami na zawodach i tam jeszcze parę innych sytuacji. Wiele mnie z nią łączy... ale nadal nie rozumiem dlaczego ona była by zakochana we mnie? To jest nie możliwe*. Gdy tak rozmyślałem podszedł do mnie lekarz.

- Dobrze się czujesz? - zapytał zaniepokojony.

- Tak, tylko myślę nad jedną sprawą. - spojrzałem na niego lekko się uśmiechając.

- Jaką? - był najwidoczniej zainteresowany.

- Nie chce o tym rozmawiać. - nie chciałem mu mówić o moich myślach.

- Choć do mojego gabinetu. - nie wiedząc dlaczego ale poszedłem za nim.

- Co się dzieje? Rozumiem, że tęsknisz za Dash ale ona musi odpoczywać. - myślał, że zgadł to co mi leży na żołądku.

- Nie o to chodzi. - musiałem mu pokazać, że to co mówi jest błędne.

- A o co? - patrzył na mnie poważnym wzrokiem.

- Noo... - chciałem mu powiedzieć ale za bardzo się wstydziłem.

- Chodzi o ciebie i Rainbow Dash? - dalej próbował zgadnąć.

- Słuchaj... mam takie pytanie do ciebie? - musiałem to z siebie wyrzucić. I musiałem zadać pytanie, żeby nie odpowiadać na jego.

- Jakie pytanie? - już chciał wiedzieć.

- Czy ty uważasz, że Dashie mogła by się we mnie zakochać? - gdy to powiedziałem to strzeliłem buraka.

- Hahahahahahah... Przepraszam! I tylko tym się martwisz? - tym razem mnie to jego pytanie zdziwiło.

- Niby czym? - byle trochę zagubiony.

- Słuchaj, ja nie wiem o czym ona myśli ale wiem, że jej na tobie zależy, jesteś dla niej ważny. Kiedy ciebie nie było to ona się obudziła i od razu pytała się o ciebie. - spojrzał na mnie uśmiechnięty

- Pytała się o mnie? - byłem zakłopotany.

- Tak, nawet jej powiedziałem, że jak była w śpiączce to ją odwiedzałeś. - wstał i staną przed oknem i patrzył na nią.

- Brak mi słów. - zabrakło mi argumentów.

- Rainbow Dash jest naprawdę silną dziewczyną, uratowała cię, przy tym poświęcając własne zdrowie a nawet życie. Ale ja już się domyślam co tak naprawdę leży ci na sercu. Ty po prostu kochasz Rainbow i dlatego się mnie pytałeś, czy ona by była w tobie zakochana. - popatrzył na mnie miłym uśmiechem.

- Myślisz, że jak się obudzi to jej powiedzieć co do niej czuje? - poprosiłem o poradę.

- Powiem tak, dziewczyny mogą zauważyć, że ktoś się w nich kocha ale niektórzy potrafią to robić tak, że tego nie widzą... Na razie radzę ci zaczekać. - uścisnął mu z wdzięczności kopyto.

- Dzięki za poradę i za tą rozmowę. - podziękowałem mu i wyszedłem.

Trochę się nad tym zastanawiałem ale nie chciałem przez cały dzień marnować swojego czasu. Poszedłem do chłopaków, żeby sobie z nimi pogadać. Nadal żartowali, że Dashie mogła się we mnie podkochiwać... ale próbowałem to ignorować. Chciałbym znowu zobaczyć jej piękny uśmiech, jej piękne oczy naprawdę za nią tęsknię. Kiedy się tak rozkręcali to po prostu wstałem i wyszedłem. Musiałem trochę odetchnąć i wyszedłem ze szpitala. Siedziałem na ławce nie daleko budynku i zacząłem dalej się nad tym zastanawiać *Boże, powiedziałem sobie, że nie będzie nad tym myślał... ale nie mogę przestać*. Jest piękna i utalentowana a ja jestem tylko zwykłym pegazem z Wonderbolts i co z tego mam. Jestem zastępcą lidera, mam wielu przyjaciół, sam mam wiele talentów ale żadnymi z nich nie zaimponuje Kraksie. Nie obroniłem Dashie w tedy w jaskini, żeby jej zaimponować ale, żeby ją uratować. Jest dla mnie najważniejsza na całym świecie (moi rodzice też są ważni)*. Chciała mnie uratować wtedy przy wodospadzie ale zapłaciła tym surową cenę. To przeze mnie ona tu teraz leży i o mało nie zginęła. Miała by się zakochać w kucyku, który spowodował takie cierpienie. *Może lepiej będzie dla mnie i dla niej jak przestanę już się z nią przyjaźnić... i dam sobie spokój z tym, że... możemy być razem*. Kiedy tak pomyślałem to od razu poszedłem do środka budynku i powiedziałem lekarzowi, że jak Dash się obudzi to niech on jej powie, że mnie już przy niej nie będzie. Stable starał się mnie zatrzymać ale pobiegłem do wyjścia. Byłem załamany i w takim stanie wróciłem do domu. *Tak będzie najlepiej, nie będę musiał mówić Rainbow Dash co do niej czuje, nie będzie musiała więcej cierpieć przeze mnie*.

MLP: "The Story For Us"/soarindash (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz