Rozdział 15

267 16 11
                                    

*Pov: Soarina*

- Wind Rider! To nie możliwe... ale jak przecież ty zostałeś-! - przerwał mi moją wypowiedź.

- "Usunięty" tak to fakt... ale teraz chce się zemścić za to jak mnie potraktowaliście. - spojrzał na mnie zło wrogim spojrzeniem.

- Musieliśmy ponieważ wrobiłeś Rainbow Dash w przestępstwo, którego nie popełniła. - zacząłem się z nim kłucie.

- To prze jej przyjaciółkę zostałem wywalony i już była o krok, żebyś usuną Rainbow Dash z drużyny. - spuściłem głowę w dół.

- Ale wszystko się wydało i nie została usunięta. - starałem się bronić Dash.

- Nie chce rozmawiać o tamtej sytuacji ale mam ochotę patrzeć jak cię wywalają z drużyny. - bylem zaskoczony jego słowami.

- Skąd to wiesz? - z cienia zaczęła wychodzić jakaś postać.

- Powiedzmy, że on mi o tym powiedział. - wskazał na kucyka, który już wyszedł z ukrycia i staną przedemnął.

- Zephyr Breeze! Ty z nim współpracujesz?! - gdy na niego krzyknąłem to poczułem jak jeden z porywaczy uderza mnie z całej siły w brzuch.

- Tak a co nie mogę mówić o swoich sukcesach mojemu chrzestnemu. - powstrzymałem śmiech.

- Wind Rider to twój ojciec chrzestny? To nie może być prawda?! - byłem zakłopotany.

- Tak to prawda i nawet szczerze ci powiem, że postara się o to, żebym był z Rainbow Dash na zawsze. - spojrzał na mnie pewny siebie.

- Taa jasne... ty serio uważasz, że Dash się zgodzi... ona cię nie lubi... więc nie myśl, że się nabierze. - poczułem jak ktoś pociągną za linę, którą miałem przywiązana do kopyt to walnąłem z dużą siłą o ziemię.

- Nie bądź tego taki pewien my mamy plan, żeby tak właśnie się stało. - Wind Rider i Zephyr Breeze stanęli przedemnął twarzą w twarz.

- Jaki plan? - gdy zapytałem dostałem mocno w plecy.

- A taki, że mam y uszyty strój wyglądający jak ty i ja się przebebiore się za ciebie i powiem Rainbow, że nie chce się z nią przyjaźnić i żeby spadała. Ta zacznie płakać i kto będzie przy niej... mój chrześniak. Będzie ją pocieszał i wtedy powie jej co do niej czuje a ona odwzajemni jego uczucia i będą razem na zawsze. - nie mogłem w to uwierzyć.

- Strój wyglądający jak ja? To jest trochę dziwne. - znowu poczułem mocne uderzenie.

- Sam jesteś dziwny. To jest niesamowite wiesz ile my nad tym strojem dużo pracowaliśmy? - żądali mi retoryczne pytanie.

- Cholera mnie to obchodzi macie mnie zaraz wypuścić! - zacząłem się szarpać ale nic z tego.

- Oj, nie licz na to jeszcze tu posiedzisz i będziesz mógł się później dowiedzieć jak twoja przyjaźń z Rainbow Dash się skończy. - Rider zaczął ubierać manekina wyglądającego jak ja i zaczął iść do wyjścia.

- Dashie nie jest głupia, ona nie da się nabrać na te wasze gierki! - zauważyłem jak Zephyr podbiega do mnie w wali w twarz.

- Morda! Nie odzywaj się! - zwrócił mi uwagę.

- Jesteś kretynem Zephyr Breeze. Dash jest mądra i nie nabierze się na to. - ledwie co mogłem rozmawiać bo krew mi leciała z nosa i ust także traciłem przytomność.

- Nie pogrążają się bo dostaniesz z większą siłą. - zagroził mi.

- Zephyr, chodź już musimy iść! - poinformował nowego.

- Dobrze, już idę! - zaczął iść w jego stronę.

Nie mogę w to uwierzyć, że Wind Rider jest chrzestnym Zephyra. Strój, który wygląda jak ja nie wiem jak oni go zrobili ale wyglądało naprawdę podobnie. *Błagam Rainbow nie daj się. Proszę.* Ona napewno im nie uwierzy za dobrze mnie zna... więc nie da się nabrać. Muszę się jakoś z tąd wydostać... zaraz, zaraz, chwila oni musieli już od dłuższego czasu o myśleli o tym planie. Boje się, że oni mogą zrobić jej coś złego. Jest odważna i silna ale martwi mnie fakt, że mogą ją potraktować jak mnie, wstrzyknąć coś i już jesteś nieprzytomny. Muszę się jakoś z tąd wydostać *oczywiście musieli przywiązać mi kopyta, skrzydła i szyję i nie wspomnę, że się wykrywawiam.* Może dam radę okłamać porywaczy *tak, to jest dobry pomysł.*

- Ej, no weź cię wypuście mnie proszę. - starałem się grać niewiniątko ale nie wychodziło.

- Nie rób sobie z nas jaj. Dobrze wiem, że chcesz uciec, żeby powstrzymać naszego szefa. -  z jednej strony miał rację a z drugiej nie.

- Tak... chce go powstrzymać... a wiesz przed czym? - zadałem mu proste pytanie

- No! Dawaj! - zgodził się.

- Chcę go powstrzymać, żeby nie skrzywdził mojej przyjaciółki. Ona jest dla mnie najważniejsza. Obiecałem jej, że będę ją chronił przed Zephyrem i dotrzymałem obietnicy. Mogę powiedzieć, że ją kocham i dlatego chcę uciec i ich powstrzymać. - opowiedziałem mu to co uważałem za słuszne.

- Wow! Ty musisz nieźle ją kochać jak tak bardzo ci na niej zależy. - był zafascynowany moją opowieścią.

- Proszę, od wiąż mnie. Ja naprawdę chce ją ocalić. - błagałem go na kolanach.

- Wiesz... ja-! - nie skończył swojej wypowiedzi bo z daleka usłyszał głos kogoś znajomego.

- Stój! On jest mój! Ja się nim zajmę! - z daleka wybiegł Wind Rider.

- Szefie co pan-! - tym razem nie dokończył bo Wind zastrzelił go z bliskiej odległości prosto w serce.

- Jak mogłeś! - wrzasnąłem na niego.

- Nie interesuj się... tak laska jest trudna do zdobycia i się domyśliła, że to nie ty. - Wind Rider zaczął mnie ciągnąć w jakąś stronę.

*Nie wierzę. Dashie się nie dała nabrać. Ona rozpoznała nowego i teraz będzie chciała mnie uratować. Jak ja ją kocham.*

MLP: "The Story For Us"/soarindash (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz