Rozdział 22

255 16 7
                                    

*Pov: Rainbow Dash*

Nadszedł ten dzień, dzień, w którym nareszcie wyjdę ze szpitala. Dr. Stable dał mi wypis i kazał na siebie bardziej uważać. Kiedy wyszłam z budynku to czekali tam na mnie Soarin, Blaze i Surprise.

- Kraksa nareszcie wyszłaś! - podbieg do mnie Surprise cały radosny.

- Też cieszę się, że cię widzę. - ucieszyłam się na jego widok.
- Super, że wrzuciłeś do zdrowia. - rzuciłam wprost.

- Noo... w końcu trzeba kiedyś wyzdrowieć i wyjść z domu. - zaśmiał się.

- No tak. - wszyscy razem zaczęliśmy się śmiać.
- Ale dobrze, że wróciłeś, a Zephyra wywali się na zbity pysk. - powiedziałam pewnymi słowami.

- Raczej wątpię. - śmiech ucichł.

- Ale co się dzieje? - byłam zaskoczona słowami Soarina.

- Dzieje się to,... że...- próbował dokończyć zdanie.

- Co, dzieje się co? - chciałam uzyskać odpowiedzi.

- Zephyr nie zostaje wyrzucony z drużyny. - oznajmił Soarin, patrząc na mnie.

- Ale jak? - czułam się jak bym miała zaraz zemdleć.
- Przecież ty też masz prawo głosu, jesteś jej zastępcą. - starałam się to jakoś zrozumieć.

- To prawda ale nie pytała mnie o zdanie bo myślał, że się z nią zgodzę. Ale nie oczywiście. "Nie pytaj Soarina o zdanie bo się z tobą nie zgodzi"... te słowa powiedział nowy gdy chciałem porozmawiać z szefowa na ten temat. - po minie Soarina zobaczyła, że był zły.

- Chwila... czyli, że ty, Surprise wróciłeś a Zephyr nie został usunięty? - nic nie rozumiałam.

- Na to wygląda. - po chwili ich miny stały się oburzone.

- Rainbow Dash możemy na ten temat pogadać jeszcze w domu, ponieważ mam do ciebie sprawę? - podszedł do mnie Soarin i zaczął mówić do mnie szeptem.

- Ale coś nie tak? - zaczęłam się niepokoić.

- Po prostu chce z tobą porozmawiać. - stał się bardziej poważny.

- Dobrze. - jeszcze bardziej się niepokojłam.

Minęło trochę czasu i po naszym spotkaniu polecieliśmy do naszych domów. Jak leciałam obok Kosiarza to wydawał się przygnębiony. Chciałam do niego podlecieć ale się odsunął. Gdy byliśmy przed moim domem to otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Skierowaliśmy się do salonu, ja zrobiła dla nas obojga herbatę i usiadłam obok Soarina na kanapie.

- To... Co się dzieje? - zapytałam niepewnie.

- Pamiętasz, że groziło mu wyrzucenie? - odpowiedział mi pytaniem.

- Tak? - odpowiedziała zdziwiona.

- To... Emm... - próbował coś powiedzieć ale nic nie mówił.

- O co chodzi? - bałam się tego czego od niego usłyszę.

- GROZI MI WYRZUCENIE Z DRUŻYNY!! - wykrzyczał i mnie mocno przytulił.

- Co? Dlaczego? - byłam zaskoczona i zła.

- Z tego, że Zephyr zostaje to Spitfire ostatnimi mi czasem obserwowała mnie i zadecydowała, że jak jeszcze raz będę się źle zachowywać w stosunku do nowego to mnie wywali. - spuścił głowę smutno i kontem oka zobaczyłam jak z jego oczu lecą łzy.

- Soarin już dobrze, jestem przy tobie. - uspokajam go głaszcząc jego plecy.
- Ale nie może cię wywali bo jesteś zastępca, więc jak cię wyrzucie to kogo da na twoje miejsce? - to było dobrze pytanie.

MLP: "The Story For Us"/soarindash (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz