Rozdział 18

242 17 10
                                    

*Pov: Rainbow Dash*

- Wind Rider! Ale ty przecież jesteś w więzieniu! - byłam zaskoczona.

- Zabije cię Rainbow Dash! - zaczął wymierzać do mnie pistoletem.

*O kurde!*

Wydawało mi się, że jest w więzieniu za to co zrobił. Musiałam jakoś uciec ale to nie za dobrze mi wyszło. Chciałam go ominąć lecąc ale upadłam na podłogę plując krwią. Rider podszedł do mnie i spojrzał na mnie swoim śmiercionośnym spojrzeniem.

- Zniszczyłaś mi życie to ja odbiorę ci twoje. - wynurzył bronią w moją głowę.

- Nie rób tego. Proszę. - patrzyłam na niego pełną łez.

- Hahahahahahah... Niestety nie spełnię twojej prośby! - był gotowy do strzału.

- Stój! - z daleka stali chłopaki.

- Nie ważcie się podchodzić bo zaraz dostanie tak, że już nigdy się nie obudzi. - zagroził im.

Starali się mi pomóc ale za bardzo się bali co on może mi zrobić. Próbowali się z nim dogadać ale nie słuchał. Groził, że mnie zabije więc musieli zachowywać się na spokojne. Za nimi pojawił się Dr. Stable w towarzystwie ochroniarzy, kazali mu puścić broń ale bardziej wymierzał do mnie. Tylko jeden fałszywy ruch i po mnie. Jak mu zaczęli mówić, że źle robi to starałam się delikatnie odebrać mu broń. Czując to zaczął strzelać w różne strony ale potem zatrzymał się przy mnie i postrzelił mnie w to samo miejsce. Ochroniarze chcieli go złapać ale on uciekł z wykrwawiajacą się mną. Lekarz wolał, że musi być na ty miast opatrzona ale zaczął strzelać w jego kierunku.

- Zatrzymajcie go już! - zawołał wściekły lekarz.

- Zatrzymaj się bo użyjemy siły! - ochroniarze zagrozili Riderowi.

- Tylko spróbujcie a ona straci życie. - powiedział to na spokojnie.

- Daj nam ją opatrzeć. - Stable zaczął go prosić.

- Za to co ona mi zrobiła to za to zapłaci. - wymierzył mi pistoletem prosto do ust.

- Jesteś otoczony więc radzę ci puść ją! - próbowali go powstrzymać.

- Tylko spróbujcie do mnie podejść a ona umrze. - zaczął grozić.

*Pov: Soarina*

Po zeznaniach od razu poszedłem do szpitala, żeby zobaczyć jak się czuje Kraksa. Prze cały tydzień byłem przy niej ale teraz musiałem zrobić wyjątek. Razem byliśmy w szpitalu u mnie wykazali połamanie jednego żebra i przez te 7 dni odpoczywałem a czasami przychodziłem do Rainbow Dash. Kiedy zbliżałem się do wejścia budynku zauważyłem, że wiele ochroniarzy biegło w stronę budynku.

- Przepraszam co się dzieje? - zapytałem zdziwiony.

- Jedna z pacjentek potrzebuje natychmiastowej pomocy ale jeden z bandytów nie chce jej zostawić w spokoju. - kiedy mi wytłumaczył w mgnieniu oka pobiegł do środka.

- Czekaj... O kogo chodzi?! - musiałem się więcej dowiedzieć.

- Soarin jesteś nam potrzebny! - przybiegł do mnie Flash Magnus cały wystraszony.

- Co się stało? - ponownie zapytałem.

- Rainbow Dash... ona... emm... - zaczął się denerwować.

- Co jej się stało? - zacząłem się martwić.

- Wind Rider grozi jej śmiercią, ona została postrzelona w to samo miejsce co przedtem i się wykrwawia.

- CO! GDZIE ONA JEST?!!! - zacząłem biec za Flashem cały zestresowany.

Kiedy dotarłem na miejsce to nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Dashie była cała we krwi a Wind trzymał pistolet przy ustach. Wszyscy starali się go powstrzymać ale nie mogli ryzykować. Jeżeli miałem uratować moją przyjaciółkę to musiałem działać dyskretnie. Starałem się nie zauważalnie przemknąć za Ridera i odebrać mu broń i też, żeby nie uszkodzić Rainbow Dash. Gdy stałem za nim poczuł mój oddech i puścił Dash a zwrócił uwagę na mnie. Próbował mnie zastrzelić ale byłem od niego sprytniejszy i podmieniłem mu broń na banana. Ochroniarze u bezwładnili go i aresztowali za to, że uszkodził ciało Rainbow. Lekarze na tych miast zawieźli ją pod sale operacyjną i kazali nam czekać. Czekaliśmy już... chyba 9 godzin i dalej nic. Po oczekującym czasie Dr. Stable wyszedł z sali.

- Co ze stanem Rainbow Dash? - podszedłem będąc jednocześnie załamany i wystraszony.

- Nie jest dobrze z jej stanem zdrowia. - popatrzył na mnie smutno.

- Ale żyje?! - zanepokojiłem się.

- Tak... tylko jej stan jest krytyczny. - uspokoił nas.

- Ale co teraz z nią będzie? - podszedł do lekarza Rey.

- Zawozimy ją do jej sali, żeby mogła odpocząć a my będziemy stabilizować jej stan. - pielęgniarki zaczęły zawozić Rainbow Dash do jej sali.

*Myślałem, że to już koniec moich zmartwień*. Byłem przy Dashie kiedy spała a teraz chciałem ją odwiedzić obudzoną a co zobaczyłem? Jeszcze bardziej pogorszone zdrowie Kraksy. Ja naprawdę nie chciałem, żeby jej się coś stało ale niestety nie cofnę czasu, żeby cię te sytuację nie miały miejsca. Nawet chciałem być przy niej bo też sam nie byłem do końca zdrowy ale musiałem zrobić wyjątek. Musiałem pójść na komisariat, żeby złożyć zeznania przeciwko Zephyrowi i Wind Riderowi. Nie spodziewałem się, że on ucieknie z więzienia. Po przeniesieniu Dashie na salę mogłem tylko patrzeć na nią przez okno. Dr. Stable tym razem mnie nie wpuścił ale obiecał, że na pewno będę mógł do niej wejść. Rodzice do mnie przychodzili i pytali się o jej zdrowie, niestety nic nie mogłem im powiedzieć bo lekarz mi nie pozwoli. Kłócili się z nim o to, żebym był przy Rainbow Dash ale zaprzeczył. Ona potrzebuje teraz spokoju i ciszy. Przez parę godzin wpatrywałem się w Dashie przez okno sali, w którym leżała. *Czemu nie mogłem olać tych zeznań i zostać przy Rainbow Dash... wtedy by się cała ta akcja nie wydarzyła... ale przecież chłopaki byli z nią przed tym wypadkiem... muszę do nich polecieć, oni może będą wiedzieli co się działo pod moją nieobrcniść*. Postanowiłem pójść do chłopaków, żeby dowiedzieć się paru informacji.

- Chłopaki wy wiecie co się stało? - znalazłem ich w bufecie i od razu zapytałem.

- Wiemy tylko to, że Dash musi zostać w szpitalu. - odpowiedział mi Quibble.

- Quibble, nie o to Soarinowi chodzi. - Rey walną delikatnie Pantsa w głowę.

- Jak dobrze pamiętam zabraliśmy Rainbow Dash tutaj i razem piliśmy herbaty i jedliśmy muffiny. Chyba musiał wyjść z tąd kiedy rozmawialiśmy z dyrektorką tego miejsca. - wytłumaczył mi Rey.

- Gdzie ona mogła pójść? - bylem trochę zaskoczony.

- Prawdopodobnie chciał puść do ciebie. Długo ci nie widziała. - wyjaśnił.

- Do mnie? - musiałem się upewnić.

- Tak. - odpowiedział id razu.

- Czyli, że kiedy poszła to mnie tam nie zobaczyła a spotkała Wind Rider, czyli... - próbowałem to ogarnąć.

- Zależy jej na tobie. Nie spodziewała się ataku ze strony Wind Ridera ale ona specjalne wtedy pobiegła ci na ratunek, martwiła się o ciebie... widzieliśmy to po niej. Chodziła z głową pełną myśli, miała trochę zmartwioną minę i przez te 2 dni nie mogła spać bo ciągle myślała co mogło ci się stać. - popatrzyli na mnie jak bym wiedział o co chodziło Rainbow Dash.

- Czyli wy uważacie, że... - nie dokończyłem mojej wypowiedzi.

- Dash cię kocha! - wszyscy razem głośno odpowiedzieli.

*Co to nie może być prawda...*

MLP: "The Story For Us"/soarindash (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz