Rozdział 26

202 13 17
                                    

*Pov: Rainbow Dash*

Śpiąc sobie na spokojnie w łóżku to usłyszałam jak dzwoni mi telefon. Patrząc kto dzwoni to był Wave.

- Halo. - powiedziałam zaspana.

- Przy leć do nas jak najszybciej! - zawołał zdenerwowany.

- Ale co się stało?! - o mało co nie spadłam z łóżka.

- Powiemy ci na miejscu, po prostu leć! - rozłączył się

Szybko się ogarnęłam a nawet nie miałam czasu zjeść śniadania. Wyszłam w ogromnym pośpiechu z domu i leciałam jak szalona pod koszary. Jak już dotarłam na miejsce Wave pojawił mi się z nikąd przed nosem i wpadliśmy na siebie.

- Kraksa! - zawołał zdenerwowany.

- Tak to ja. - przytaknełam.
- Wave co się-! - zakrył mi usta

- Wytłumaczę ci później, chodź! - pociągnął mnie do pokoju, w którym leżał Soarin.

- Ale po co my lecimy do... Do pokoju Soarina? - kiedy byliśmy na miejscu nie zastaliśmy go leżącego.
- Gdzie on jest?! - zawołałam przerażona.

- Nikt nie wie! - odpowiedział też zdenerwowany.

- Wave! - do niego podbiegła Misty Fly.

- Co się stało?! - Misty próbowała złapać oddech.

- Chodź ty też Dash, musicie to zobacz. - martwiłam się jeszcze bardziej o Soarina.

Będąc tam skąd przybiegła Misty Fly nie spodziewaliśmy się, że to ujrzymy. Na korytarzu leżała ścieżka krwi, która się ciągnęła do końca.

- Czyja to krew? - zapytał policji Wave.

- Wiemy tylko to, że może należeć do ofiary ale zabierzemy próbki i sprawdzimy czy napewno. - z poważniał.
- Dzisiaj i przez pewien czas wolę, żebyście nie mieli treningu. - poinformował nas.

- Czyli mamy od dzisiaj wolne? - zapytała Blaze.

- Tak. - potwierdził.

- Dobra... no... to my lecimy. - Wave przygotowywał się do odlotu.

- To po jaka cholerę mnie budziłeś?! - zapytałam zdenerwowana.

- Ja go o to poprosiłem. - powiedział komendant.

- Sorry nie wiedziałam. - zrobiło mi się trochę głupio.

- Spoko, część Kraksa a jeszcze jedno jak się dowiesz co z Soarinem to zadzwoń! - wykrzyczał.

- Dobrze! - i poleciał.
- To co mam zrobić? - odwróciłam się w stronę szefa.

- Pójdziesz z nami na komendę. - powiedział.

- Jasne. - żenująco odpowiedziałam.

Na komendzie się mnie pytali kiedy i gdzie wczoraj byłam z Soarinem i też co robiliśmy. To odpowiedziałam, że odprowadziłam Soarina do pokoju bo miał wypadek, siedziałam tam zanim i po prostu rozmawialiśmy o Zephyr'rze i Spitfire. Policję zaintrygował fakt, że wspomniałam o nim a siedział za kratami. Gdy to usłyszałam byłam zaskoczona. Zephyr miał siedzieć razem z Wind Riderem w więzieniu za to co zrobili mi i Soarinowi. Zrozumiałam, że udało mu się uciec. Bałam się co ten psychol mógł zrobić mojemu chłopakowi. Po zeznaniach poleciałam do domu, żeby to wszystko przemyśleć i się wyspać. Po paru godzinach wstałam i próbowałam zrozumieć dlaczego Spitfire spikneła się z Zephyrem, jakim cudem on zwiał z więzienia i kto mógł porwać Soarina. Nie umiałam odpowiedzieć na swoje pytania. Schodząc na dół usłyszałam pukanie do drzwi. Kiedy podeszłam i je otworzyła to przed nimi stał... Flash Magnus. *Kurde a już myślałam, że to Soarin*.

MLP: "The Story For Us"/soarindash (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz