*Pov: Rainbow Dash*
- Słuchaj załatwiłam ci do końca tygodnia wolne. - popatrzyłam na przeziębionego Soarina.
- Zrobiłaś to dla mnie? Ooo dziękuję Dashie. - podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Ale i tak ja będę chodzić do pracy i treningi. - oderwałem się od niego ale tyknęłam go w nos.
- No serio, naprawdę musisz? - patrzył na mnie oczami szczeniaka.
- Niestety muszę ale poprosiłam twoich rodziców, żeby przychodzili do ciebie na opiekę. - poinformowałam go.
- Rainbow Dash rozumiem, że się o mnie martwisz ale ja jestem pełnoletni i sam dam sobie radę. - mówił takim pewnym siebie akcentem.
- Soarin ale nie rozumiesz, że się o ciebie martwię. Masz wysoką gorączkę, kaszlesz, masz katar i boli cię gardło i chciała bym, żeby ktoś tu był przy tobie. - zaczęłam czochrać jego grzywę.
- Kochana jesteś. - znowu mnie przytulił ale tym razem mocniej.
- Soarin puść, bo mnie u dusisz a chyba byś tego nie chciał. - klepała go po ramionach.
- Przepraszam. - pościł mnie cały zawstydzony.
- Dobra muszę już iść a twoi rodzice zaraz powinni być. - podchodziłam do wyjścia.
- Do zobaczenia Tęczusiu. - porzegnał mnie.
- Zdrowiej Soarin i nie nazywaj mnie tak. -po informowałam go.
- Dobrze, pa Dashie. - poprawił się.
- Pa Soarin. - wyszłam z domu.
W drodze nad koszary spotkałam rodziców Soarina. Oczywiście, mile się przywitałam i poleciałam dalej. Będąc na miejscu i idąc w stronę szatni przechodziłam obok gabinetu Spitfire. Gdy jednak zobaczyłam przez kawałek uchylonych drzwi to ujrzałam Zephyra i pani kapitan całujących się. Jak to zobaczyła to powstrzymałam się od oddechu.
- Co to ma być do cholery? Czyli oni mają romans. - byłam w ogromnym szoku.
- Muszę o tym powiedzieć Soarinowi. - kiedy chciałam pobiec do szatni to przez przypadek szturchnełam drzwi.
- *Kuźwa*. - pomyślałam.Jak oni otworzyli drzwi to ja na szczęście uciekłam do szatni. Stojąc przy szafce, żeby nie było, że miałam coś z tym wspólnego. Kiedy jednak wszyscy szliśmy na tor ale Spitfire z Zephyrem nas zatrzymali.
- Chcemy wiedzieć, kto stał przed naszymi drzwiami? - powiedziała Spitfire w swoim imieniu i imieniu Zephyra.
- My tylko przechodziliśmy a potem przyszła Kraksa. - poinformował ich Wave.
- Kraksa! - krzyknęła szefowa.
- Słucham! - przyjęłam.
- Do gabinetu! A wy do domu! - rozkazała.
- Tak jest. - poszłam z nimi do gabinetu.
*Ja pierdziele ale się wpakowałam*. Kłębiące się w takich myślach jeszcze bardziej się stresowałam.
- Co robiłaś przed naszymi drzwiami? - zapytali od razu.
- Ja tylko przechodziłam i się nie zatrzymywałam. - próbowałam kłamać.
- KRAKSA NIE KŁAM!! - wrzasnęła na mnie Spitfire.
- Ale nie kłamie. - próbowałam grać niewiniątko.
- Nie udawaj niewiniątka! - dalej mnie obwiniała.
- Co mam zrobić, żebyście mi uwierzyli? - teraz to już mnie wkurzyli.
- Wierzymy ci ale chcemy cię prosić o przysługę. - popatrzyli na mnie podejrzliwie.
- Jaką? - chciałam wiedzieć o co chodzi.
- Nikomu nie mów co tu się wydarzyło. Ale jak nie to pożałujesz. - zaczęli mnie szantażować.
- Wy możecie mnie co najmniej w tyłek pocałować. - dumnie szłam a kierunku drzwi.
- Ale chyba nie chcesz stracić Soarina? - tym razem zamarłam.
- Co? - spojrzałam na nich cała zaskoczona ich słowami.
- No wiesz jak nikomu nie powiesz to będzie dobrze ale jak powiesz to odwieziemy Kosiarza na drugi koniec świata i już nigdy go nie zobaczysz. - spojrzeli na mnie pewnym wzrokiem.
*Co to było*. Byłam w ogromnym szoku. Szantażują mnie, żebym nie powiedziała, że mają romans? To kompletnie nie ma sensu. Z jednej strony chciała bym powiedzieć komu kolejek z drużyny o tym ale z drugiej strony jak powiem to mogę się pożegnać z Soarinem. Niestety nie mam innego wyboru a obiecywaliśmy sobie, że nie będziemy się okłamywać.
- Dobra, nikomu nie powiem. - opuściłam głowę w dół.
- Dobra dziewczyna. - poklepał mnie Zephyr po głowie.
- Dotknij mnie jeszcze raz a wykręce ci nogę.
- Już, już spokojnie. - cofną się parę kroków.
- Do zobaczenia na następnym treningu Rainbow Dash. - powiedziała pani kapitan.
- Zamknij się cholero. - zamykając drzwi poradziłam ich śmiertelnym wzrokiem.
*Co ja mam robić? Obiecywałam mu nie kłamać a teraz mam go chronić okłamując go? Mam dość. Nie mogą czegoś takiego zrobić. Soarin jest jeszcze zastępcą lidera ale chyba nie na długo. Nie mogę pozwolić na usunięcie Kosiarza i mogę się tak dawać szantażować. Muszę chociaż to powiedzieć Soarinowi, który ma prawo wiedzieć ale najpierw wrócę do domu*. Będąc przed drzwiami to się wzdrygnełam. Bałam się jego reakcji.
- Część Soarin. - przywitałam się.
- Hej Rainbow Dash. Jak tam? - podchodził w moim kierunku.
- Soarin? - miałam spuszczoną głowę.
- Tak. Co się dzieje Dashie? - próbował się dowiedzieć o co chodzi.
- Proszę, przytul mnie. - spojrzałam na niego smutno.
- Jasne. - mocno mnie przytulił.
- Dziękuję Soarin. - od wzajemniłam uścisk.
Razem skierowaliśmy się do salonu i usiedliśmy na kanapie. Nadal trwaliśmy w uścisku ale potem Soarin się oderwał. Pytał się mnie o co chodzi, więc niestety mu po wymyślałam historię o trudnym treningu, że Spitfire dała nam niezły wycisk. Czułam się okropnie, że go tak okłamywałam. Ale i tak wyglądałam na zmartwioną. Soarin zrobił mi gorące kakao i usiadł obok mnie.
- Wiesz nawet ten urlop jest przyjemny. - próbował być śmieszny.
- To dobrze, że ci załatwiłam. - robiłam dobrą minę do złego humoru.
- To był najlepszy pomysł. No ja rozumiem, że zrobiłaś to dla mnie ale to serio bardzo miłe. - okrył mnie skrzydłem.
Tak, wiem. - przytaknełam.
- Rodzice wyszli parę minut przed tobą i-! - nie skończył bo mu przerwałam.
- Soarin trochę się źle czuje i naprawdę chciała bym wysłuchać jak ci miną dzień ale chciałabym się położyć. - dotknęłam jego policzka kopytem.
- Jasne idź. Jak będziesz chciała to powiem ci później. - zapewnił mnie.
- Kochany jesteś. - poszłam do swojego pokoju.
Byłam tym wszystkim zmęczona i nie miałam siły o rozmyślaniu na ten temat. Kocham Soarina ale muszę kłamać dla jego dobra. Nie mogę go stracić. Ale jedno mnie zastanawia, czy jak tak będę okłamywać Soarina a później mu powiem prawdę to czy ze mną zerwie? Tym się martwię. Ja nie pozwolę Zephyrowi na przejęcie miejsca Soarina. Jeśli już to ja mogła bym oddać swoje miejsce nowemu a Soarin będzie nadal zastępcą. Zrobię wszystko dla Soarina, żeby był szczęśliwy i bezpieczny... no trochę przesadzam ale sama go kocham. Jesteśmy razem od kilku dni i miała bym pozwolić Spitfire i temu debilowi Zephyrowi na odebranie mi go... Ooo nie. Nie pozwolę im na to. Jeśli będą chcieli wywalić Soarina to będą musieli mnie wyrzucić. Dla Soarina zrobię wszystko.
CZYTASZ
MLP: "The Story For Us"/soarindash (Zakończone)
AventuraJest to historia o życiu i przygodach dwójki przyjaciół: Rainbow Dash i Soarina. Do grona Wonderbolts dochodzi brat Fluttershy (Zephyr Breeze). On przez całą opowieść będzie się starał poderwać Rainbow Dash ale Soarin będzie mu w tym przeszkadzał. Z...