Rozdział IV - Rachel

778 46 0
                                    

Obiad był pyszny, co nie zauważyłyśmy tylko my we dwie, ale wszyscy go chwalili. Pomimo tego, że atmosfera była tam cudowna, dało się wyczuć, że coś jednak jest nie tak, coś co dotyczyło Rachel i Billy'ego. Po udanym obiedzie poszłyśmy umyć naczynia i posprzątać w kuchni. Za chwilę miał zacząć się mecz, dlatego chciałyśmy się szybko z tym uwinąć. Mecz miał trwać godzinę i tyle najprawdopodobniej dostałabym czasu, gdybym chciała pójść z Rachel na spacer, na plażę. Wiedziałam, że Charlie się zgodzi, bo nie dość, że nie poszłabym tam sama, to jeszcze by mógł w spokoju oglądnąć mecz. Kiedy skończyłyśmy sprzątać, Rachel  poszła się przebrać, a ja wróciłam do salonu i usiadłam na kanapie. Spojrzałam na zegar, który wisiał na ścianie i bardzo się zdziwiłam. Było już sporo po dwunastej, co w ogóle nie dało się odczuć. Myślałam że minęła tylko godzina odkąd przyjechaliśmy, a wszystko wskazywało na to że czas tutaj leciał mi bardzo szybko, co się rzadko zdarzało. Nim się obejrzałam, Rachel stała już w drzwiach, a później usiadła obok mnie na kanapie.

- Tato, co byś powiedział, gdybym na chwilę wyszła? - zapytała Billy'ego
- Chcesz wyjść do Paul'a? - zapytał Billy odwracając się do niej
- Nie, myślałam, żeby przejść się na plażę, pytałam wcześniej Claire i mówiła, że też chciałaby pójść, wróciłybyśmy za nie całą godzinę, a wy na spokojnie oglądnęlibyście mecz - powiedziała, Billy popatrzył na mojego wujka z pytającą miną
- Ja nie widzę najmniejszego problemu - powiedział z uśmiechem - a co ty na to Charlie?
- Cóż.. Czemu nie, tylko proszę Claire, wróć za godzinę, będziemy musieli niedługo wracać - powiedział, a ja słysząc to uśmiechnęłam się i mocno go przytuliłam
- Obiecuję że wrócę, dziękuję Charlie - powiedziałam z uśmiechem

Chwilę później obydwie wstałyśmy i poszłyśmy do pokoju Rachel, chciała ona wziąć tylko telefon, gdyby ktoś chciał się z nią skontaktować, portfel, a z szafy wyjęła kurtkę. Korzystając z okazji poszłam tylko szybko do toalety i już stałyśmy przed domem.

- Chciałabyś pojechać autem, czy wolisz się przejść? - zapytała
- Zdaję się dzisiaj na ciebie - odparłam
- Są dwa wyjścia. Jeżeli pojedziemy autem, to będę mogła pokazać Ci nie tylko plaże, ale też szkołę i inne różne miejsca, ale za to, nie spędzimy tam zbyt dużo czasu, natomiast jeżeli pójdziemy pieszo, to nie zobaczymy za dużo w godzinę, ale powiem ci, że mam swoje skróty na plażę, a specer po niej to coś wspaniałego, tym bardziej, że nie musisz przejmować się tym, żeby wracać po samochód.
- Może pójdzmy tym razem pieszo.. A następnym razem pokażesz mi inne miejsca..
- Nie ma sprawy, widzę, że bardzo polubiłaś La Push, byłaś tu już kiedyś? - zapytała idąc za dom, w stronę lasu
- Można powiedzieć, że tak. Jak byłam mała, to razem z Bellą i moim bratem robiliśmy sobie takie wycieczki do Forks. Bella przyjeżdżała z Phoenix, a ja i Casper z San Diego. Charlie wtedy zabierał nas bardzo często do La Push, dlatego bardzo chciałam tutaj dziś przyjechać. To miejsce pełne wspomnień dla mnie.
- Zawsze przyjeżdżałaś razem z Bellą? Pytam, bo jak miałam jakieś jedenaście lub dwanaście lat, to Charlie faktycznie tutaj przyjeżdżał z nią, ale ciebie w ogóle nie kojarzę z tamtych lat..
- Co ty, nie zawsze. Bella przyjeżdżała tu na wakacje i ferie, a ja, na góra kilka dni..

Przez całą drogę przez las rozmawiałyśmy, tematy nam się nie kończyły. Pytałyśmy się o błahostki, to ja ją, to ona mnie. Z czasem droga robiła się coraz mniej stroma i coraz wyraźniej było słychać fale, które uderzały o skały. Po dziesięciu minutach, w końcu wyszłyśmy na główną drogę, która w ogóle nie była mi znajoma, najwidoczniej nie jechaliśmy nią wcześniej z Charlie'm. Od kilku minut szłyśmy w ciszy, nie dlatego, że nie miałyśmy o czym rozmawiać, ale, żeby się właśnie wyciszyć. Nie ukrywałam - chciałam się z nią zaprzyjaźnić. Zazwyczaj na podstawie tych pierwszych kilku minut, można stwierdzić czy dałoby się z kimś takim stworzyć przyjaźń czy nie.. Według mnie Rachel była taką osobą, bo była bardzo podobna do mnie.. Czasem wybuchowa, energiczna i śmieszna, ale czasem właśnie wydawała się spokojną, opanowaną i odpowiedzialną osobą, a co najważniejsze - można było z nią pomilczeć, nie odzywać się i żadna z nas nie czuła się z tym nie swojo, że jest cicho. Kiedy wyszłyśmy zza zakrętu, już było widać plaże, tak jak cały ocean. I tak jak się spodziewałam - było pięknie, nawet jeszcze lepiej niż na zdjęciach. Zeszłyśmy na piasek, zobaczyłam mnóstwo drzew i ich korzeni, które fale wyrzuciły na plażę. To wszystko dodawało takiego klimatu, że miałam ochotę zostać tam  już na zawsze, wiedziałam że to będzie moje ulubione miejsce w La Push.

Claire And The Wolf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz