Obudziłam się z książką leżącą obok twarzy. Wyciągnęłam rękę po telefon, który leżał nie daleko mnie. Zobaczyłam na wyświetlaczu 8:48 rano. "Muszę się odzwyczaić od wstawania o dziesiątej" - pomyślałam. Charlie'go już na bank nie było o w domu. Bella miała się dzisiaj pojawiać o czternastej na obiad. Cieszyłam się że w końcu ją zobaczę. Szybko wstałam, umyłam się i zeszłam na dół. Ubrałam się w te same spodnie, w których wczoraj przyjechałam, białą bluzkę i długi serter koloru beżowego. W kuchni na stole leżała kartka od Charlie'go.
" Nie miałbym serca gdybym cię obudził. Dzisiaj poniedziałek, więc muszę iść do pracy. Śniadanie masz w mikrofalówce. Powinienem być w domu przed Bellą. Jeżeli miałabyś ochotę zrobić obiad, to zakupy ze wczoraj są w lodówce, a jeżeli nie, to później sami coś ugotujemy. Gdyby się coś działo to dzwoń, dzisiaj nie powinno być żadnych gości.''
Uśmiechnęłam się. Podeszłam do mikrofalówki, żeby zobaczyć co Charlie zrobił sobie na śniadanie. Moim oczom ukazały się trzy ugotowane jajka, biały ser i szynka. Wzięłam talerz i usiadłam przy stole. Zaczęłam jeść. Myślałam nad tym co ugotuję w ten dzień na obiad. Poprzedniego dnia, ryba, którą zrobiłam według mojego przepisu, bardzo smakowała Charlie'mu. Z drugiej strony chciałam też zrobić coś co robiłam w Phoenix. Bella zapewne jadła tu ryby co drugi dzień... Miałam ochotę też w najbliższym czasie trochę pozwiedzać okolicę. Może i przyjeżdżałam tu jak byłam mała, ale pamięć do miejsc miałam fatalną. Kilkanaście kilometrów za Forks znajdował się piękny rezerwat - La Push. Kochałam zieleń i las, więc byłoby to idealne miejsce na długie spacery. Nic jeszcze nie mówiłam Charlie'mu, ale to właśnie tam chciałam pójść do szkoły, po wakacjach. Owszem, szkoła w Forks była trzy razy bliżej, ale pamiętałam co opowiadała Bella, kiedy się tam uczyła. Nie chciałam żeby gadała o mnie cała szkoła, nie chciałam żeby ktokolwiek mnie znał. Tam napewno nikt nie będzie kojarzył żadnej Claire Prescott, która przyjechała z Arizony. Nie chciałam zawierać jakichkolwiek znajomości. Nie chciałam nikomu opowiadać mojej historii, tłumaczyć się czemu nie mieszkam w San Diego, czemu przeprowadziłam się najpierw do Phoenix, a później tutaj, do Forks. Zmieniłam się o sto osiemdziesiąt stopni w ciągu tych ostatnich szczęściu miesięcy. Z towarzyskiej, przyjacielskiej dziewczyny, stałam się samotnikiem. Nie mogłam się tylko doczekać, aż będę mieć przy sobie motocykl mojego brata. Kochałam na nim jeździć. Problem leżał jednak w tym, że nie miałam przy sobie ani kasku, ani butów motocyklowych, ani mojej kurtki w której zawsze jeździłam z bratem. Miałam prawo jazdy od dwóch lat, dlatego jazda na nim lub samochodem nie była mi obca. Zastanawiałam się czy Charlie bardzo by był zły, gdybym chciała jeździć nim do szkoły. Sprawdziłam linie autobusowe, które jeżdżą do La Push. Problem leżał w tym, że ta szkoła była całkowicie na uboczu, a autobusy już tam nie jeździły. Skręcały na krzyżówce, w lesie. I w tym właśnie był problem, bo ten kilometr musiałabym iść pieszo. W sumie to dla mnie nie byłoby żadnego problemu, ale dla Charlie'go pewnie tak. Wątpię żeby zgodził się, żebym tyle chodziła sama przez ciemny las.
Po dłuższej chwili, zaczęłam robić obiad. Postawiłam jednak na spaghetti, chciałam, żeby wszyscy zjedli coś innego niż zwykle. Szybko ugotowałam makaron i zaczęłam robić sos. Kiedy mięso się już usmażyło, zalałam je wodą i zaczęłam myć naczynia.
Kilka chwil później usłyszałam dźwięk samochodu. Popatrzyłam na zegar - dochodziła dopiero dwunasta, zdziwiłam się, bo Charlie nie mógł tak szybko wrócić. Drzwi wejściowe otworzyły się, chwyciłam za ręcznik i wytarłam w niego ręce. Podniosłam wzrok i zobaczyłam moją o rok starszą kuzynkę z - jak przypuszczałam - jej narzeczonym. Uśmiechnęłam się i podeszłam do nich.
- Bella! - powiedziałam, przytulając ją
- Cześć Claire - odparła z uśmiechem
- Jesteś wcześniej, obiad jeszcze nie jest gotowy - zaśmiałam się
- Pomogę Ci... Poznaj Edwarda, mojego narzeczonego - powiedziała odwracając swój swrok na niego
- Witaj - powiedziałam podając mu rękę - Claire..
- Edward Cullen, miło cie poznać - uścinął moją dłoń, poczułam straszne zimno dotykając jego ręki - przyjadę po ciebie jutro rano o 9.00 - powiedział do Belli
- W porządku - odparła
- Jak to, nie zostajesz na obiad? - zapytałam zaskoczona
- Eh, nie tym razem. Mamy dużo spraw na głowie związanych ze ślubem, napewno będzie jeszcze taka okazja, miło było cię poznać, Claire - odpowiedział mi, po czym pocałował Bellę i wyszedł
- To jak, w czym mogę Ci pomóc? - powiedziała Bella po dłuższej chwili, sprowadzając mnie tym samym na ziemię - czuję że robisz coś dobrego, jestem bardzo głodna.
- Ee.. Tak, pamiętasz spaghetti, które robiła René?, mam swój przepis ale jest równie dobre - powiedziałam - albo może chcesz coś innego? Wczoraj jadłam z Charlie'm rybę, jeszcze jej trochę zostało, mogę Ci odgrzać, albo zrobić coś inn..
- Spokojnie siostro - powiedziała łapiąc mnie za ramiona, a później przytulając - tyle się nie widziałyśmy, zróbmy sobie herbatę i pójdzmy pogadać
CZYTASZ
Claire And The Wolf
Fantasia(...) - Nie wiem.. Ten wilk śni mi się prawie każdej nocy, odkąd spotkała mnie ta sytuacja w lesie.. - powiedziałam cicho - Boisz się go? -...Nie.. Możesz uważać mnie za kompletną wariatkę, ale... Patrząc wtedy w jego oczy poczułam się.. Zupełnie...