Rozdział XXXXV - Ostatni Raz Razem

395 26 4
                                    


- Pamiętasz, co obiecałaś Claire? - zapytałem.

Patrząc na jej zmęczone oczy, i moje zaczynały wypełniać się łzami. Wiedziałem, że bardzo cierpiała, ale nie chciała dać tego po sobie poznać. Bella zawsze taka była. Stanowcza, a jednak delikatna, zawsze biorąc pod uwagę to, czego chce. Patrząc na nią, leżącą w samochodzie, myślałem nad tym, jak poradzi sobie w nowym miejscu.

- Tak, pamiętam.. - odpowiedziała, chwytając moją rękę. - Zaopiekuj się nią.. To będą dla niej naprawdę ciężkie dni..
- Zrobię tyle ile będę mógł..
- Musimy jechać.

Słysząc głos Edward'a, który tak naprawdę z nikąd pojawił się po mojej lewej stronie, zacisnąłem mocniej pięści. Nastał moment, aby w końcu pożegnać się z Bellą. Będąc opartym prawym ramieniem o drzwi samochodu, zwróciłem swój wzrok na niego, a później jeszcze raz na Bellę. Jak zwykle robiła wszystko, bym tylko się nie martwił. Jej też napewno było trudno udawać twardą.

- Niedługo się zobaczymy.. - powiedziałem, puszczając jej dłoń.

Nie chciałem być sztucznym, dlatego o uśmiechu na mojej twarzy nie było mowy. Odchodząc od samochodu, skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i lekko przygryzłem dolną wargę od środka. Za wszelką cenę nie chciałem, żeby zobaczyła, że mnie też jest z tym ciężko.. A było. W końcu nie wiedziałem, czy następnym razem zobaczę ją żywą.

- Uważaj na siebie i na nich. - odparła, patrząc to na mnie, to na rodzeństwo Clearwater stojących na skraju lasu. - I masz przeżyć..

Kładąc nacisk na ostatnie ze słów, lekko się uśmiechnęła. Zapewne chodziło jej o to, żebym jakoś poradził sobie z Sam'em, gdy nadejdzie czas, aby wrócić do La Push.

- I kto to mówi.. - wyszeptałem, kręcąc przecząco głową.
-.. Kocham cie. - zdążyła powiedzieć, zanim Edward złapał za klamkę w drzwiach.

Pomimo tego, że widziałem ją przez szybę, nie powiedziałem nic. Tylko sztucznie się uśmiechnąłem. Nie chciałem dawać jej nadziei na to, że kiedyś będzie jeszcze wszystko dobrze.

- Dziękuję ci za wszystko, co zrobiłeś. - nagle odezwał się Cullen.

Ściągając wzrok z Belli, popatrzyłem na niego. To był niezręczny moment i dla mnie, i dla niego. Od dawien dawna dwie walczące ze sobą rasy, w końcu wyciągnęły do siebie ręce.

- Gdyby trzeba było to powtórzyć, to z pewnością bym to zrobił.. - przerwałem na moment. - Zjawię się, gdy tylko decyzja w La Push zostanie podjęta.

Nie odpowiedział. Po prostu potwierdził moje słowa przytakując ruchem głowy i po chwili wsiadł do samochodu. Czułem w swoim sercu pustkę i jednocześnie strach. Pustkę, bo coś do czego byłem przyzwyczajony, czyli nasz aktualny tryb życia powoli się kończył, a strach, bo przecież nie miałem pojęcia jak na to wszystko zareaguje Sam i co postanowi.

- Idziemy.. - powiedziałem w stronę Lei i Seth'a, gdy samochód odjechał.

Stali na granicy lasu, kilkadziesiąt metrów ode mnie, a i tak miałem pewność, że mnie usłyszeli. Odwracając się do nich, zacząłem biec. Wiedziałem, że to droga w jedną stronę i że już tu nie wrócimy.. A napewno nie w tym samym składzie. Pierwsi ruszyli wgłąb lasu, by się zmienić. Dopóki mogłem, myślałem o wszystkich rzeczach, które mogły pójść nie tak. A było ich sporo. Nie mieliśmy pewności, czy na brzegu rzeki zjawi się akurat Sam, czy żaden wilk z jego sfory nie wtargnie nagle na nasz teren, czy nas nie zaatakują.. Gdy zacząłem mijać pierwsze drzewa, zdjąłem z siebie koszulkę. Pozbywając się ze swojej głowy wszystkich zbędnych myśli, zatrzymałem się na skraju lasu, by ten ostatni raz zmienić się na ziemi Cullen'ów.

Claire And The Wolf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz