- Pamiętasz, co obiecałaś Claire? - zapytałem.Patrząc na jej zmęczone oczy, i moje zaczynały wypełniać się łzami. Wiedziałem, że bardzo cierpiała, ale nie chciała dać tego po sobie poznać. Bella zawsze taka była. Stanowcza, a jednak delikatna, zawsze biorąc pod uwagę to, czego chce. Patrząc na nią, leżącą w samochodzie, myślałem nad tym, jak poradzi sobie w nowym miejscu.
- Tak, pamiętam.. - odpowiedziała, chwytając moją rękę. - Zaopiekuj się nią.. To będą dla niej naprawdę ciężkie dni..
- Zrobię tyle ile będę mógł..
- Musimy jechać.Słysząc głos Edward'a, który tak naprawdę z nikąd pojawił się po mojej lewej stronie, zacisnąłem mocniej pięści. Nastał moment, aby w końcu pożegnać się z Bellą. Będąc opartym prawym ramieniem o drzwi samochodu, zwróciłem swój wzrok na niego, a później jeszcze raz na Bellę. Jak zwykle robiła wszystko, bym tylko się nie martwił. Jej też napewno było trudno udawać twardą.
- Niedługo się zobaczymy.. - powiedziałem, puszczając jej dłoń.
Nie chciałem być sztucznym, dlatego o uśmiechu na mojej twarzy nie było mowy. Odchodząc od samochodu, skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i lekko przygryzłem dolną wargę od środka. Za wszelką cenę nie chciałem, żeby zobaczyła, że mnie też jest z tym ciężko.. A było. W końcu nie wiedziałem, czy następnym razem zobaczę ją żywą.
- Uważaj na siebie i na nich. - odparła, patrząc to na mnie, to na rodzeństwo Clearwater stojących na skraju lasu. - I masz przeżyć..
Kładąc nacisk na ostatnie ze słów, lekko się uśmiechnęła. Zapewne chodziło jej o to, żebym jakoś poradził sobie z Sam'em, gdy nadejdzie czas, aby wrócić do La Push.
- I kto to mówi.. - wyszeptałem, kręcąc przecząco głową.
-.. Kocham cie. - zdążyła powiedzieć, zanim Edward złapał za klamkę w drzwiach.Pomimo tego, że widziałem ją przez szybę, nie powiedziałem nic. Tylko sztucznie się uśmiechnąłem. Nie chciałem dawać jej nadziei na to, że kiedyś będzie jeszcze wszystko dobrze.
- Dziękuję ci za wszystko, co zrobiłeś. - nagle odezwał się Cullen.
Ściągając wzrok z Belli, popatrzyłem na niego. To był niezręczny moment i dla mnie, i dla niego. Od dawien dawna dwie walczące ze sobą rasy, w końcu wyciągnęły do siebie ręce.
- Gdyby trzeba było to powtórzyć, to z pewnością bym to zrobił.. - przerwałem na moment. - Zjawię się, gdy tylko decyzja w La Push zostanie podjęta.
Nie odpowiedział. Po prostu potwierdził moje słowa przytakując ruchem głowy i po chwili wsiadł do samochodu. Czułem w swoim sercu pustkę i jednocześnie strach. Pustkę, bo coś do czego byłem przyzwyczajony, czyli nasz aktualny tryb życia powoli się kończył, a strach, bo przecież nie miałem pojęcia jak na to wszystko zareaguje Sam i co postanowi.
- Idziemy.. - powiedziałem w stronę Lei i Seth'a, gdy samochód odjechał.
Stali na granicy lasu, kilkadziesiąt metrów ode mnie, a i tak miałem pewność, że mnie usłyszeli. Odwracając się do nich, zacząłem biec. Wiedziałem, że to droga w jedną stronę i że już tu nie wrócimy.. A napewno nie w tym samym składzie. Pierwsi ruszyli wgłąb lasu, by się zmienić. Dopóki mogłem, myślałem o wszystkich rzeczach, które mogły pójść nie tak. A było ich sporo. Nie mieliśmy pewności, czy na brzegu rzeki zjawi się akurat Sam, czy żaden wilk z jego sfory nie wtargnie nagle na nasz teren, czy nas nie zaatakują.. Gdy zacząłem mijać pierwsze drzewa, zdjąłem z siebie koszulkę. Pozbywając się ze swojej głowy wszystkich zbędnych myśli, zatrzymałem się na skraju lasu, by ten ostatni raz zmienić się na ziemi Cullen'ów.
CZYTASZ
Claire And The Wolf
Fantasía(...) - Nie wiem.. Ten wilk śni mi się prawie każdej nocy, odkąd spotkała mnie ta sytuacja w lesie.. - powiedziałam cicho - Boisz się go? -...Nie.. Możesz uważać mnie za kompletną wariatkę, ale... Patrząc wtedy w jego oczy poczułam się.. Zupełnie...