Rozdział XIV - Yamaha

657 43 0
                                    

Tej nocy spałam już normalnie. Aby osiągnąć wewnętrzny spokój, potrzebowałam tylko obecności Jacob'a. Po wczorajszej rozmowie z nim, wiedziałam, że w najbliższym czasie będę mu musiała powiedzieć co do niego czuję. Nie byliśmy jeszcze parą, ale można powiedzieć, że pełnoprawnie się tak zachowywaliśmy. Nie mogłam doczekać się wtorku, żeby znowu go zobaczyć, dlatego przez całą niedzielę i poniedziałek byłam, tak jakby nieobecna. Myślałam tylko o tym. Pisaliśmy ze sobą praktycznie przez cały czas, a wieczorami dzwoniliśmy do siebie i gadaliśmy przez długie godziny. Nie miałam na to wpływu, ale tak bardzo się z nim zżyłam i przyzwyczaiłam do jego obecności, że nie wyobrażałam sobie chociażby kilku godzin bez napisania do niego.

W niedzielę ciocia razem z Phil'em zabrali mnie do oceanarium w Seattle. Spędziliśmy wspólnie ten dzień, chodząc wszędzie razem i jedząc wspólny obiad. To był jeden z lepszych dni, bo dopiero wtedy René zobaczyła, że naprawdę jest mi tutaj dobrze. Śmiałam się razem z nimi i rozmawiałam na każdy temat jaki zaczęli. Byłam zupełnym przeciwieństwem siebie z czasów, kiedy jeszcze mieszkałam w Phoenix. Wiedziałam, że w najbliższym czasie będę musiała zanieść do szkoły w La Push moje świadectwa z poprzednich lat, kiedy uczyłam się w San Diego i Arizonie oraz wszystkie potrzebne dokumenty, abym mogła tam zacząć naukę przez ten ostatni rok w liceum. René przywiozła mi wszystko, co jeszcze zostało w Phoenix - moje ubrania, rzeczy osobiste, dokumenty, oraz wszystkie rzeczy z mojego poprzedniego domu, które według niej były bezcenne i które powinnam mieć przy sobie. Poinformowała mnie, że cała reszta jest u niej i będę mogła je wziąć, gdy tylko będę na to gotowa.

W poniedziałek, przed dziesiątą, ciocia i Phil przyjechali do Charlie'go, żeby się pożegnać. Wiedziałam, że nie zobaczę ich pewnie do przerwy świątecznej, dlatego pod koniec, kiedy odjeżdżali taksówką na lotnisko, stojąc na schodach przy domu, kilka łez poleciało mi po policzku. Dopiero w tamtym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że tak naprawdę, od tamtego dnia miałam zacząć tutaj całkiem nowe życie. Ten miesiąc był tylko okresem próbnym, żeby się tu zaklimatyzować.

Spędzając poniedziałek z Charlie'm, bo wziął sobie wolne na kilka dni, można powiedzieć, że wracaliśmy powoli do normalnego trybu życia. Dobrze zdawaliśmy sobie z tego sprawę, że Bella do domu już nie wróci i musieliśmy zorganizować sobie jakoś to wszystko razem. Jeszcze tego samego dnia, przenieśliśmy łóżko mojej kuzynki z mojego pokoju i wstawiliśmy je do Charlie'go. Cieszyłam się, że będzie mu teraz wygodniej spać, chociaż był temu przeciwny, bo łóżko Belli było większe i chciał zostawić je mi. Z dogadaniem się nie było problemu, bo dobrze wiedziałam, że wujek pójdzie mi na rękę. Po przeniesieniu go, w pokoju zrobiło się bardzo pusto, dlatego przeniosłam biurko, na poprzednie miejsce łóżka, tak, żeby pod oknem postawić regał z książkami i fotel. Automatycznie zrobiło się przestronniej i przytulniej. Nie zmieniłam mojego miejsca do spania, bo przyzwyczaiłam się już do wstawania codziennie rano i patrzenia w okno.

Przez okres tych trzech dni zrozumiałam też pewne rzeczy. Chciałam cieszyć się i doceniać każdą chwilę w moim życiu. Postanowiłam zostawić to wszystko, co się wydarzyło za sobą, ale też nie znaczyło to, że chciałam o tym zapomnieć. Moim postanowieniem było to, żeby pogodzić się z przeszłością, nieść ją razem ze sobą w przyszłość i cieszyć się każdą obecną chwilą.

Obudziłam się we wtorek z bardzo dobrym humorem. Razem z Charlie'm zrobiliśmy śniadanie, a później obejrzeliśmy film w telewizji. Od wyjazdu Belli, stało się to naszą codziennością. Z Billy'm byliśmy umówieni na czternastą, bo chcieliśmy zawieść do niego jedzenie z wesela, bo zostało go bardzo dużo. Byłam ubrana identycznie jak w sobotę, wyjątek zrobiłam tylko w niedziele, ale bardzo polubiłam te szare dresy, odkąd ciocia przywiozła mi je z Phoenix. Charlie przestał pytać o Jacob'a. Wiedział mniej więcej na czym stoi, dlatego nie zadawał żadnych pytań, jeżeli chodzi o jego osobę. Odpowiadało mi to, bo nie znosiłam takich pytań. Myślałam, że podczas niedzielnego wypadu z Phil'em, René też będzie pytać o niego, ale tak nie było.

Claire And The Wolf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz