Rozdział IV - "Faza 1 zaliczona, fazę 2 czas zacząć..."

89 6 0
                                    

Tymczasem w Auredonie
Evie:
Byłam mega zazdrosna i przez to źle potraktowałam Carlosa i jakąś dziewczynkę, która mieszka sama od kilku lat, czuję się okropnie. Po podwójnej randce zamierzałam iść przeprosić Carlosa i pomóc mu znaleźć tą całą Gaby, przeszukałem cały akademik, zamek, całe boisko  i nigdzie ani śladu...
Postanowiłam, że pójdę do Mal, prosić o radę, pomoc i tak też zrobiłam.

- Hej Mal, Mal! - zawołałam widząc jak ta przechadza się w parku. Była sama.
- Oh, Evie, co jest? - zapytała Mal.
- Słuchaj, musisz mi pomóc, nie wiem co robić. - powiedziałam trochę załamana.
- No, jasne pomogę ci zawsze, wiesz, ale ochłon trochę i opowiedz mi co się stało. - uspokoiła mnie i razem usiadłyśmy na ławce.

Mal:
Chodziłam sobie po parku, gdy nagle usłyszałam jakiś krzyk - Hej, Mal, Mal! - odwróciłam się, a tam zobaczyłam Evie, wyglądała jak nie ona, była dziwna...trudno mi było nazwać co jej jest, zapytałam więc - Oh, Evie, co jest? - ona szybko powiedziała jedno zdanie, w sumie dziwię się sama sobie, że je zrozumiałam, bo powiedziała to na prawdę szybko - Słuchaj, musisz mi pomóc, nie wiem co robić. - Ja na to - No, jasne pomogę Ci zawsze, wiesz, ale ochłon trochę i opowiedz mi co się stało.

Potem obie usiadłyśmy na ławce.

Narracja 3 os
- No więc tak... - zaczęła już bardziej spokojnie niebieskowłosa. - chciałam przeprosić Carlosa, no wiesz, za to co powiedziałam i w ogóle...
- No, i co dalej? - zapytała Mal.
- Poszłam go znaleźć, ale nigdzie go nie było, z pokoju zniknął jego plecak, a z garaży jego motor... Myślę, że albo uciekł...albo...
- Albo, pojechał do Gaby! - krzyknęła nagle Mal, przerywając tym samym Evie.
- No właśnie, obie obcje mi się nie podobają... - niebieskowłosa zawiesiła głowę.
- Spokojnie, nie mamy pojęcia gdzie szukać, ale daj mu czas do zachodu, zobaczysz, że wróci. - Mal objęła przyjaciółkę.

Godzina 17:55

Carlos:
- Oj! Ale późno, Evie się pewnie martwi, muszę wracać. - powiedziałem do Gaby.
- Jasne, dzięki za dziś, na prawdę, to był jeden z lepszych dni mojego życia. - Gaby się uśmiechnęła i zanim zdążyłem się zorientować, już mnie przytulała.
- A, haha, no wiesz to ja już, pójdę. - powiedziałem zmieszany i udałem się do drzwi, te zaskrzypiały...no tak, wiedziałem to heh. Na odchodnym dodałem - Na pewno nie wolisz zamieszkać u nas?
- Nie, nie, dzięki, ale możliwe, że do was wpadnę...tylko będziesz musiał mnie kryć. - uśmiechnęła się.
- Luz. - dodałem i wyszedłem.

Gaby:
Pięknie! Faza 1 zaliczona, fazę 2, czas zacząć...

Wzięłam do ręki stary, zniszczony plecak i spakowałam do środka:
Jabłko, krakersy, czapkę i...pustą probówkę.

- No, pięknie, jutro chyba nadejdzie czas, na odwiedziny. - zaśmiałam się lekko.

Carlos:
Powrót do zamku zajął mi jakieś 32 minuty, więc było już po 18, zaparkowałem motor i cicho wszedłem do pokoju, na łóżko rzuciłem plecak, a sam udałem się do oszklonego pomieszczenia - pracowni Evie -, liczyłem, że tam ją znajdę i nie myliłem się, Evie siedziała i mierzyła jakiś materiał. Podszedłem do niej od tyłu, zasłoniłem jej oczy i zapytałem. - Kto to? - ona zdjęła z swoich oczu moje dłonie i uśmiechnęła się delikatnie.
- Gdzie ty byłeś, czemu nic nie powiedziałeś. - zapytała po czym zwiesila głowę.
- Byłem u Gaby...na prawdę potrzebowała towarzystwa, dałem mu owoce i różne inne rzeczy.
- Nie było cię 5 godzin. - stanęła na wprost mnie i skrzyżowała ręce.
- OJ, no zasiedzialem się, nigdy z nikim nie gadała, po prostu rozmawialiśmy, ale mogę wynagrodzić ci te 5 godzin. - uśmiechnąłem się.
- Tak? - zapytała, a ja przylozylem swoje usta do jej, ona oddała pocałunek.

Evie + Carlos - True Love? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz