Rozdział V - "Ale jak Ty? Co? Jak?"

139 9 0
                                    


Minęły równe 2 tygodnie od złamania zaklęcia przez Carlosa, para nastolatków OFICIALNIE zaczęła chodzić ze sobą. Evie wyzwała swojego chłopaka na pojedynek, a dokładnie wyścig.

Carlos wstał ochoczo z łóżka, ubrał się w biały podkoszulek, czarne spodnie, a na bluzkę nałożył czarno-czerwono-białą bluzę. Chłopak ułożył swoje białe włosy i wyszedł z pokoju kierując się w stronę boiska.

Carlos:
Czułem się wręcz BOSKO po incydencie z pocałunkiem z przed kilku dni, łamiąc zaklęcie przekonałem się, że to prawdziwa miłość.

Evie:
Wiedziałam już, że kocham Carlos, a on kocha mnie, byłam z tego naprawdę szczęśliwa. Odpowiedziałam o tym Mal, ona uśmiechnęła się i powiedziała "Napewno jesteście sobie pisani", po minęłam fakt, że Doug - najprawdopodobniej - ukradł jej księgę, ale ciiii.

Evie ubrała bluzkę z napisem "Evil", niebieskie spodnie i niebieską kurtkę.

Dwójka nastolatków wyszła z swoich pokoi i udała się na boisko.
- Evie? - Carlos podszedł do dziewczyny i pocałował ją w policzek. - Hej.
- Hej Carlos. - Evie uśmiechnęła się lekko.
- Gotowa? - zapytał białowłosy.
- Jak nigdy - dziewczyna popatrzyła chytrze na Carlosa.
- 3,2,1..START! - chłopak odliczył i zaczął biec przed siebie, gdy przebiegł już 3/4 trasy zorientował się, że dziewczyny nie ma w zasięgu wzroku. - Musi być gdzieś z tyłu. - uśmiechnął się na myśl o wygranej.

Trasa wyścigu ciągła się od boiska do garaży na motory, garaż znajdował się w odległości około 650m od boiska.

Carlos w rekordowym czasie wbiegł na metę, tam ku swojemu wielkiemu zdziwieniu zobaczył Evie opierajacą się o garaż.
-Nie zły czas kotku. - uśmiechnęła się.
- Ale jak Ty? CO? JAK? - zaczął Carlos
- Nie było mowy o tym, że nie można iść na skróty. - wzruszyła ramionami i podrzuciła magiczne lusterko.
- O szty! - chłopak zrobił obrażoną minę. - A ja biegłem 800m jak szalony!
- Nie 800,a 650.- Evie uśmiechnęła się. - Chyba nie zapomniałeś, że jesteśmy potępieni? - dziewczyna przytuliła białowłosego. - No już, nie dąsaj się chodź, chodźmy coś zjeść, jesteś chyba zmęczony. - zachichotała.
- Dobry pomysł.
Para udała się do knajpki, trzymając się za ręce.

Evie + Carlos - True Love? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz