Rozdział II - "Mal"

83 6 0
                                    

Mal:
Po godzinie. - Dobra! Nie będę kłamać - po jakiś czterech godzinach udało mi się uspokoić Evie. - Jak na kogoś kto widział, że były chłopak całuję się z jakąś inną dziewczyną to 4 godziny to i tak nie zły wynik, nie?

Ale do rzeczy.

Evie od jakiś 10 minut nie płakała - pewnie wylała już cały zapas łez - ale nadal miała smutną minę, było już grubo po północy, kiedy odezwała się po raz pierwszy od ataka płaczu.

- Widzisz? Mówiłam ci...,to chyba nie była prawdziwa miłość... - powiedziała.
- O nie kochana, ja wiem swo...- nagle mnie olśniło.
- Evie! A jeśli Carlos jest teraz pod wpływem jakiegoś zaklęciem!? Miłosnym na przykład? - wypaliłam
- Niby jak? - odpowiedziała z nadzieją w głosie.
- Ta Gaby, nie przyjrzałaś się dobrze lusterku, a ja tak. Z tyłu stało dużo fiolek. Może dała mu Eliksir miłości? - dodałam.
- Nawet jeśli to prawda. To ja i on to i tak nie prawdziwa miłość. Pocałowałam go kilka dni temu. Zaklęcie powinno zniknąć, nie? Przynajmniej, gdyby to była prawdziwa miłość. - powiedział Evie tracąc już nadzieję.

Teraz nie odpowiedziałam.

Teraz zastanawiałam się nad tym poważnie.

Muszę pomóc mojej przyjaciółce.

Dobrze wiem, że Carlos i Evie to jedna z tych par, który żyły by szczęśliwe - prawdziwa miłość -, ale coś musiało się stać, coś, o czym wie tylko Gaby...

- Czas odwiedzić Gaby. - powiedział wychodząc z pokoju, w którym zostawiłam Evie, w ręce trzymałam księgę zaklęć.

No co? Tak na wszelki wypadek.

- Na gobliny! - krzyknęłam.
Stałam gdzieś po środku...właśnie gdzie ja byłam?

Z prawej strony otaczało mnie morze, z lewej ciemny las.

Nigdy wcześniej tu nie byłam.

- Dobra! Koniec dobrego. - powiedziałam lekko wkurzona.

Wyciągnęłam księgę zaklęć i wyrecytowałam zaklęcie:

Zrób to szybko, zrób to w mig, drogę do chatki pokaż mi.

Po chwili wzdłuż plaży zaczęły pojawiać się iskierki.

Iskierki utworzyły drogę. Ruszyłam za iskierkami. Po nie dłużej niż 20 minutach zobaczyłam chatkę.

-Witaj Gaby. - powiedziałam otwierając drzwi zaklęciem.

W środku zobaczyłam Carlosa, smacznie spał na sofie, obok niego leżała drobna dziewczyna - Gaby.

Gaby:
Usłyszałam czyjeś kroki, a potem trzask otwierających się drzwi, potem głos. Nie wiedziałam kto to, podniosłam głowę.
W drzwiach stała fioletowłosa dziewczyna, wyglądała na bardzo zdenerwowaną.

- To Mal? - zapytałam.

- Nie, święty Mikołaj! Jasne, że Mal! - warknęła.

Mal:
Jeśli miałam rację. - A miałam. - To Gaby nie jest małym niewiniątkiem.

Postanowiłam darować sobie grę w "miłą księżniczkę"

- Muszę z tobą pogadać. - spojrzałam na Carlosa. Postanowiłam, że najpierw warto jednak będzie się upewnić. - Ale najpierw chcę pogadać z Carlosem.
- Nie ma obcji! - warknęła Gaby.
- Oh, przestań! On ma swoje życie, jest pełnoletni, nie tak jak ty. - odgryzłam się.

Podeszłam i szturchnęłam chłopaka.
Ten otworzył oczy i zamrugał szybko.
- M- Mal? - wyjąkał.
- Ta, ta. Hejka, chodź. - chwyciłam go za rękę, tym samym zarzucając go z kanapy.

Wow. Carlos miał nie złą klatę, serio. Mięśnie, mięśnie i sama mięśnie. Nie spodziewał się tego po nim. Był niski, cichy...

Stop.

- O co chodzi Mal? Bo wiesz jest 4 rano. - zapytał chłopak, gdy wyprowadziłam go na dwór.
- Muszę z tobą pogadać. - rzuciłam krótko.
- A nie możemy w środku? - Carlos zaczął trząść się z zimna.
- Nie! - warknęłam i przeczytałam zaklęcie.

Otul chłopaka tego, by z zimna się trząsł się więcej.

Carlosa owiała fioletowa mgła, po chwili zniknęła, zostawiając chłopak opatulonego kocem.

- Aha... - mruknął.
- Okej, przepraszam za moje zachowanie, ale nie spałam od 10 godzin, uspakając Evie, szukając tej chatki...- powieki mi opadły na sam dół. Po chwili poczułam, że ktoś mnie szturcha.
-Mal? Czemu uspakajałaś Evie? - zapytał Carlos.

Może to głupie, ale mogłam bym przysiąść, że wyczulam w jego głosie troskę...

Evie + Carlos - True Love? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz