Cześć, nazywam się Evangeline Potter i mam piętnaście lat. Przyjaciele mówią mi Angel. Mieszkam w Bułgarii u przyjaciela moich rodziców. Znam go odkąd byłam malutka, więc mówię do niego „wujek". Chodzę do Instytutu Magii Durmstrang, a właściwie chodziłam, ale o tym zaraz opowiem.
Jestem jedyną dziewczyną w szkole, przez co większość chłopców się za mną ogląda. Jestem też bardzo popularna tutaj, ponieważ gram w drużynie Quidditcha na pozycji ścigającej.
W sumie, bycie jedyną dziewczyną również przyczyniło się do pewnego rodzaju popularności.
W szkole noszę tytuł najlepszej ścigającej w historii szkoły, a na dodatek mam zapewnioną pozycję ścigającej w drużynie Bułgarii jak tylko skończę siedemnaście lat. Póki co, chodzę do nich tylko na treningi. Jestem z tego bardzo dumna.
Uczę się bardzo dobrze. Chodzę do czwartej klasy, a materiał mam opanowany z małym wyprzedzeniem. Pewnie was zastanawia, dlaczego nie mieszkam z rodzicami i dlaczego nie chodzę do Hogwartu razem z bratem. To jest dość ciekawa historia.
Od zawsze byłam pulchniejszym dzieckiem. To nie tak, że dużo jadłam, czy byłam leniwa. Wręcz przeciwnie, byłam bardzo energicznym dzieckiem.
Kiedy miałam trzy latka, rzucono na mnie zaklęcie, którego nie można było ze mnie zdjąć, ponieważ byłam za młoda. W wieku sześciu lat, mój kochany brat zaczął się ze mnie wyśmiewać.
Rodzice starali się mu wytłumaczyć, że nie może się z tego śmiać, ale on nie słuchał. Klątwę udało się zdjąć dopiero, kiedy miałam dziesięć lat, lecz dalej byłam grubsza niż inne dzieci. James uprzykrzał mi życie i upokarzał mnie na każdym kroku.
W dniu naszych jedenastych urodzin, czyli dwudziestego siódmego marca, oboje dostaliśmy listy z Hogwartu. Błagałam rodziców, żeby przepisali mnie do innej szkoły, bo nie dam sobie rady psychicznie, lecz oni stwierdzili, że mam tam chodzić przynajmniej dwa miesiące, a potem podjąć decyzję. Tak właśnie wylądowałam w Hogwarcie.
Oboje dostaliśmy się do Gryffindoru. Mój brat znalazł sobie trójkę przyjaciół: Syriusza Blacka, Remusa Lupina i Petera Pettigrew'a. Ja nie potrafiłam się z nikim zaprzyjaźnić, ponieważ stałam się obiektem żartów i kpin prawie całej szkoły, a to wszystko przez Huncwotów.
Tylko Lupin czasem starał się ich przystopować, ale nie udawało mu się to, więc po prostu nie brał udziału w żartach dotyczących mnie. Lily Evans, po miesiącu odpuściła sobie próbowanie zawarcia przyjaźni ze mną, bo wiedziała, że to i tak bez sensu.
W ostatni dzień października, mój brat i jego przyjaciele, jak zwykle mi nie odpuścili i upokorzyli mnie przed całą szkołą. Coś wtedy we mnie pękło. Wyszłam z sali cała zapłakana i napisałam do rodziców. Następnego dnia, dyrektor poprosił mnie do swojego gabinetu. Tam zastałam moich rodziców. Patrzyli na mnie zmartwieni i przeprosili, że nie puścili mnie do innej szkoły.
Tydzień później byłam już w Durmstrangu. Tam poznałam wielu wspaniałych ludzi, a dzięki codziennym treningom, moja kondycja i sylwetka były świetne. Odkryłam też swój talent do quidditcha i jako pierwsza dziewczyna w szkole, dostałam się do drużyny.
Z rodzicami utrzymywałam kontakt poprzez listy, natomiast z Jamesem nawet nie pisałam.
Nie wracałam do domu na wakacje, ani święta, bo nie chciałam go widzieć. Z roku na rok stawałam się coraz dojrzalsza i musiałam przyznać, że ładniejsza.
Teraz mam długie, brązowe włosy, orzechowe oczy- identyczne jak mój brat, szczupłą i wysportowaną sylwetkę, a także nabrałam trochę kształtów tam, gdzie były potrzebne.
W Durmstrangu mówią mi, że jestem chodzącym ideałem, ale ja w to jakoś nie wierzę, bo przecież jestem jedyną dziewczyną. (Dziewczyna w mediach to nasza główna bohaterka.)
Siedziałam właśnie naprzeciwko dyrektora Instytutu Durmstrang, Igora Karkarowa. To właśnie on podjął decyzję o przeniesieniu mnie do innej szkoły. Stwierdził, że jako jedyna dziewczyna w szkole, zbyt rozpraszam innych uczniów i ci nie mogą się skupić na nauce.
Pytałam kilka razy, do jakiej szkoły zostaje przeniesiona, lecz nie dostałam odpowiedzi. Cały czas się zastanawiam, czy wracam do Hogwartu, czy może wyślą mnie do Beauxbatons. Jest też szkoła w Ameryce, Ilvermorny, czy jakoś tak. Inne szkoły odpadały, gdyż były po prostu za daleko.
Moje rozmyślania przerwało charakterystyczne skrzypnięcie drzwi w gabinecie dyrektora. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętych od ucha do ucha rodziców. Oboje spojrzeli na mnie z niedowierzaniem, ale i miłością. Szybko wstałam z krzesła i podbiegłam do rodziców, aby ich uściskać.
-Dziecko moje, czy to na pewno ty? Nie wierzę, że tak wyrosłaś i wyładniałaś.- Mama nie mogła się na mnie napatrzeć, ale tą piękną chwilę przerwał dyrektor Karkarow.
-Z racji tego, że pojutrze zaczynają się wakacje, nie ma sensu, żebyś tu dłużej siedziała, bo i tak zdałaś egzaminy bardzo dobrze. Teraz mogę cię poinformować, że rozmawiałem z moim przyjacielem- Albusem. Po wakacjach, zostajesz na nowo przeniesiona do Hogwartu. Spokojnie, rozmawiałem też z trenerem drużyny Bułgarii i nie ma on nic przeciwko, abyś dalej uczęszczała na treningi, jak tylko będziesz mogła.- Dyrektor uśmiechnął się na tyle, na ile mógł i powiedział, że mogę się pożegnać z przyjaciółmi, a potem mam wracać do domu.
Poprosiłam rodziców, aby poczekali przed szkołą i poszłam pożegnać się z moimi najlepszymi przyjaciółmi, a mianowicie Iwanem Krumem i Martinem Sokołowem.
Pomimo, że byłam bardzo lubiana, to trzymałam się głównie z nimi. Byli ze mną w tych najgorszych i najlepszych momentach. Nigdy się ode mnie nie odwrócili.
Zapukałam właśnie do ich pokoju i nie czekając, aż któryś mi otworzy, weszłam jak do siebie.
-Cześć chłopaki! Chciałam się z wami pożegnać... To już dziś.- Chłopcy spojrzeli na mój smutny wzrok i od razu podbiegli do mnie, aby mnie uściskać.
-No to teraz już nigdy nie znajdziemy tak świetnej ścigającej...- Martin uśmiechnął się smutno i odsunął się niechętnie.
Następnie podszedł Iwan, który zamykając mnie szczelnie w uścisku, powiedział, że będzie do mnie często pisał i jakby coś się działo, to mam go od razu informować.
Przytuliliśmy się ostatni raz, po czym poszłam do rodziców. Chwilę później deportowaliśmy się do naszego domu.
Stałam na środku salonu i śmiało stwierdziłam, że nic się nie zmieniło. Ruszyłam więc do mojego pokoju i zastałam tam idealny porządek. W nim również nic nie uległo zmianie.
Za dwa dni ma się zjawić James. Nie chcę go widzieć. Zmieniłam się bardzo pod względem charakteru i nie pozwolę, aby ktokolwiek mnie teraz gnębił.
Nie zauważyłam nawet, że trzymałam zaciśnięte w pięści dłonie. Usłyszałam pukanie w szybę i zobaczyłam sowę od trenera drużyny Durmstrangu.
"Droga Evangeline, z racji, iż masz teraz wakacje, zapraszam cię na trening już pojutrze, a następnie przez całe wakacje we wszystkie wtorki, czwartki i soboty. W końcu nie możemy doprowadzić do spadku twojej świetnej formy, prawda? A w szczególności, że nie wiadomo, ile czasu będziesz miała w Hogwarcie. Pozdrawiam Cię serdecznie i widzimy się za dwa dni.
Wiktor Georgiew"Jest jeden ogromny plus tego, że pojutrze mam trening. Wrócę z niego późnym wieczorem, więc jest mniejsza szansa, że spotkam tego kretyna, zwanego moim bratem.
CZYTASZ
Was it worth it? [Syriusz Black]
Fanfiction!TW! Ta książka jest żenująca i jestem tego świadoma. Czytacie na własną odpowiedzialność. ____________________ Prawie 4 lata w Durmstrangu pomogły mi odnaleźć siebie. Niestety, kiedy wszystko się ułożyło, zostałam przepisana z powrotem do Hogwartu...