W końcu nadeszła wiosna. Sprawa z Maggie ucichła już dawno, przez co byłam bardzo szczęśliwa. Miałam dość tych wszystkich współczujących spojrzeń na korytarzu. Przecież nie umarłam.
Dni stawały się coraz dłuższe i cieplejsze, co naprawdę wpłynęło na nastrój uczniów.
Jedni stresowali się z powodu zbliżających się egzaminów, a inni cieszyli się ciepłym wiatrem na szkolnych błoniach i nie chcieli nawet słyszeć o jakichkolwiek obowiązkach.
Właśnie do tych osób należałam ja, oraz moi przyjaciele.
No może z wyjątkiem Remusa i Lily. Pomimo, że sprawiali wrażenie wyluzowanych, to ciągle siedzieli z nosem w książkach.
-Lunio, odłóż wreszcie tą książkę- powiedziała kolejny raz Marlena i wyrwała mu ją z ręki.
Chłopak przewrócił tylko oczami i spojrzał na blondynkę, która uśmiechała się niewinnie.
-Zwariuję z tobą- powiedział i pocałował dziewczynę w czoło.
Spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się szeroko.
-Evie.- Lily szturchnęła mnie w ramię, przez co mój wzrok przeniósł się na jej twarz.
-Coś się stało?- spytałam miłym głosem.
Dziewczyna westchnęła i wyjęła coś z torby.
-Jutro jest dwudziesty siódmy marca, czyli urodziny Jamesa i oczywiście twoje- powiedziała, nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Mów dalej- zachęciłam ją do dalszego opowiadania.
-Nie wiedziałam, co mogę mu kupić, więc wymyśliłam, że zrobię coś od serca.- Pokazała na książkę, która okazała się naprawdę cudownym albumem.
Okładka była w złoto czerwonych barwach, a na środku znajdował się napis „Na zawsze".
W środku znajdowało się mnóstwo ich wspólnych zdjęć, które zostały dokładnie opisane przez rudowłosą.
Dopiero teraz zrozumiałam, dlaczego dziewczyna prosiła nas o robienie zdjęć ich wspólnych momentów.
-Lily... To jest cudowne! Mój brat będzie zachwycony!- wykrzyczałam i uścisnęłam mocno przyjaciółkę.
-Potwierdzam, na pewno mu się spodoba- dodał Remus, który patrzył na prezent uśmiechnięty.
Usłyszałam hałas, więc odwróciłam się w stronę zamku. Widząc dwóch matołków biegnących w naszą stronę, wepchnęłam album do torby Evans, która szybko zapięła zamek.
Już po chwili zostałyśmy przygniecione przez Syriusza i Jamesa, którzy byli nad wyraz rozbawieni.
-Co zrobiliście tym razem?- zapytała Lily, próbując ukryć uśmiech.
-Nasz przyjaciel Smarkeus miał bardzo nudny kolor włosów, nie uważacie?- powiedział Syriusz, przez co James wybuchnął śmiechem.
-Jaki tym razem? Pomarańczowy, czy może fioletowy?- zapytałam lekko rozbawiona.
-Czerwień, moja droga siostro- odpowiedział mój brat.
Lily przewróciła oczami, ale widać było na jej twarzy cień uśmiechu. Ja natomiast nie próbowałam się hamować i parsknęłam śmiechem.
-Jesteście niemożliwi.- Lupin westchnął głośno.
-Często to słyszymy- powiedzieli jednocześnie i znów się zaśmiali.
Spojrzałam na Syriusza, który cały czas na mnie zerkał.
-Syriusz, kochanie. Czy mam coś na twarzy?- spytałam, uśmiechając się.
CZYTASZ
Was it worth it? [Syriusz Black]
Fanfiction!TW! Ta książka jest żenująca i jestem tego świadoma. Czytacie na własną odpowiedzialność. ____________________ Prawie 4 lata w Durmstrangu pomogły mi odnaleźć siebie. Niestety, kiedy wszystko się ułożyło, zostałam przepisana z powrotem do Hogwartu...