13✅

6.8K 309 340
                                    

*EVANGELINE*

Obudziłam się o dziewiątej, o ile dzisiejszą noc można nazwać snem. Nie spałam praktycznie w ogóle.

Wydarzenia z ostatnich dni bardzo się na mnie odbiły.

Spojrzałam w lustro i pierwsze, co zauważyłam, to ogromne wory pod oczami, które nie błyszczały tak, jak dawniej. Włosy zmatowiały, a cera pobladła.

W skrócie, wyglądałam jak ja sprzed czterech lat. Tylko dużo chudsza.

Powolnym krokiem udałam się do łazienki, aby choć trochę zakryć katastrofę, która powstała na mojej twarzy.

Po trzydziestu minutach, wyglądałam w miarę znośnie.

-Angel, śniadanie gotowe! Zrobiłem gofry!- Donośny głos wujka wyrwał mnie z zamyśleń.

Powolnym krokiem zeszłam na dół, gdzie przywitał mnie cudowny zapach.

-Już jestem.- Uśmiechnęłam się słabo.

Wujek spojrzał na mnie troskliwie.

-Jak się czujesz mała? Może odpuścisz sobie dzisiaj ten trening?- zapytał niepewnie.

-Nie jest najgorzej. Dam sobie radę. Dziękuję ci za wszystko- odpowiedziałam cicho.

Po skończonym śniadaniu, ubrałam się w strój treningowy i zeszłam na dół pożegnać się z wujkiem.

-Na pewno nie zostajesz w domu?- upewnił się, przenosząc na mnie wzrok.

-Wujku, spokojnie. Jakby coś się stało, to od razu cię powiadomię.- Uścisnęłam mężczyznę na pożegnanie i deportowałam się do swojej szatni.

Zostawiłam tam torbę i udałam się na boisko. Przywitałam się ze wszystkimi oprócz Thomasa, co wywołało współczujące spojrzenia skierowane w moją stronę.

Czyli wiedzą o wszystkim.

Chwilę po mnie przyszedł nasz trener, ale o dziwo nie sam. Tuż obok niego szedł, na oko, dwudziestoletni chłopak.

Czyżby nikt mi nie powiedział o nowym rezerwowym?

-Stravinsky! Do mnie! W tej chwili!- Thomas zdziwiony podszedł do Georgiewa.

-Tak trenerze?- Próbował udawać pewność siebie, ale zdradzały go trzęsące się ręce.

-Pakuj swoje rzeczy. Wylatujesz z drużyny.- Na te słowa wszyscy zamarli.

-Ale dlaczego? Przecież nic nie zrobiłem!- krzyczał zdziwiony.

-Nic nie zrobiłeś?! Dostałem informację, że jeden z moich zawodników przed każdym meczem zażywa Felix Felicis! Zgadnij w czyjej szafce znalazłem puste buteleczki po tym właśnie eliksirze?!- Trener nie próbował nawet powstrzymywać gniewu.

-Ktoś mnie wrabia! To nie może być prawda!- Wymachiwał rękami, klnąc pod nosem.

-Proszę bardzo, oto dowód.- Trener wręczył chłopakowi zdjęcie.- A teraz wynoś się stąd!- nakazał głosem nieznoszącym sprzeciwu.

Chłopak deportował się, a my wciąż patrzyliśmy w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu stał. To chyba najlepsza rzecz, jaka mi się przydarzyła dzisiaj.

-No, a teraz wiadomość do reszty drużyny.- Wszyscy przenieśli spojrzenie na Georgiewa.

-To jest Peter Kavinsky, nasz nowy pałkarz.- Wskazał ręką na chłopaka.

-Cześć wszystkim. Jestem Peter i bardzo się cieszę że będę mógł grać razem z wami.- Wydawał się sympatyczny.

Po dość krótkiej rozgrzewce, z powrotem wylądowaliśmy na boisku i stanęliśmy w kółku.

Was it worth it? [Syriusz Black]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz