16✅

7.4K 291 370
                                    

*EVANGELINE*

Przez te dwa tygodnie nikt nikt nie potrafił skupić się na nauce. Emocje przed balem bożonarodzeniowym rosły z każdym dniem. Marlena nie chciała nam powiedzieć z kim idzie, ale po długich błaganiach wyznała, że idzie z Jacobem. Jest to bardzo przystojny puchon z siódmego roku. Ma dziewczyna gust.

Przez cały czas, na każdym możliwym kroku widziałam huncwotów. Czy oni kiedykolwiek dadzą sobie spokój? Przeraża mnie to, że są cały czas tak blisko mnie. To już chyba podchodzi pod stalking.

Ale wracając do rzeczywistości.

Właśnie skończyłyśmy ostatnie poprawki w naszym wyglądzie. Musiałam przyznać, że wyglądałyśmy nieziemsko.

-No dobra, leć już Marlena, bo się spóźnisz, a Jacob nie będzie czekał wiecznie.- Uśmiechnęłam się do niej dwuznacznie.

-Oj cicho.- Lena zarumieniła się lekko.- A wy nie idziecie?- Wskazała palcem na mnie i Lily.

-My spotykamy się z partnerami w osobnej sali. Reprezentanci turnieju mają swoje uroczyste wejście i muszą wykonać pierwszy taniec ze swoimi partnerami, bądź partnerkami.- Lily uśmiechnęła się, ale widać było, że się stresuje.

Marlena skinęła głową i pożegnała się z nami.

-Lily, spokojnie. Wszystko będzie dobrze.- Spojrzałam na zestresowaną przyjaciółkę i uśmiechnęłam się pocieszająco.

-Łatwo ci mówić... Ty jesteś przyzwyczajona do bycia w centrum uwagi, a poza tym, tańczysz wręcz idealnie. Chciałabym mieć taką grację podczas tańca.- Westchnęłam cicho i podeszłam bliżej dziewczyny.

-Lily, wyglądasz przecudownie, tańczysz równie pięknie, jak wyglądasz. Jeżeli stresujesz się innymi uczniami, to pomyśl, że skupią się na mnie i nie będziesz już w centrum uwagi. No bo przecież to ja jestem tą super sławną Evangeline Potter!- Zaśmiałam się głośno, co udzieliło się także dziewczynie.

-Powiem ci, że masz rację. Ale ja mam szczęście, że mam tak rozpoznawalną przyjaciółkę.- Uśmiech nie schodził z jej twarzy.

-No więc właśnie, ale mam wrażenie, że swoim wyglądem mnie przyćmiewasz, młoda damo. Jak ja mogłam na to pozwolić?- Udałam oburzenie, a dziewczyna nie potrafiła opanować śmiechu.

-No! I właśnie taką twarz chce widzieć przez całą noc.- Lily uśmiechnęła się do mnie, dziękując za wsparcie.

Nim się obejrzałyśmy, musiałyśmy iść do wskazanej sali. Nikogo nie widziałyśmy na korytarzu, więc wszyscy musieli być już w wielkiej sali.

Otworzyłyśmy drzwi i zobaczyłyśmy czekających na nas partnerów. Na nasz widok otworzyli szeroko buzie. Szybko opanowali emocje i jak na prawdziwych gentlemanów przystało, ukłonili się i wyciągnęli przed siebie ramię.

-Wyglądacie zachwycająco, a nawet lepiej- powiedział Iwan.

-Nie ma słów, aby opisać to, co teraz widzę- szepnął Martin.

Uśmiechnęłyśmy się do nich i dosłownie minutę później do sali weszła McGonagall.

-Już czas. Zapraszam za mną.- Podążyliśmy za profesorką pod drzwi wielkiej sali. Kobieta ustawiła nas w kolejności miejsc zajętych w pierwszym zadaniu.

Ja i Iwan w pierwszej parze, w drugiej Lily i Martin, a w ostatniej Apolonia i jakiś krukon.

Drzwi do wielkiej sali zaczęły się otwierać. Powoli szliśmy ścieżką pomiędzy uczniami. Wszyscy klaskali, a ja czułam na sobie pełno spojrzeń. Uśmiechaliśmy się szeroko.

Was it worth it? [Syriusz Black]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz