*EVANGELINE*
Cały kwiecień spędziłam na nauce nowych zaklęć, które mogą się przydać podczas ostatniego zadania. Lily i Marlena bardzo mi pomagały.
Ku mojemu zdziwieniu, Evans cały czas starała się mnie przekonać, abym wybaczyła huncwotom. Nie chciała mi powiedzieć, o czym rozmawiali w nocy po balu, kiedy trzeba było mnie zgarniać z podłogi, ale musiało to zaważyć na zmianie jej zdania.
Zaczęła mnie powoli przekonywać, ale muszę jeszcze poważnie się na tym zastanowić. Widać po nich, że bardzo się starają i cierpią każdego dnia. Przestali robić kawały, co zdziwiło każdego. Profesor McGonagall nieraz podeszła do Jamesa i Syriusza, żeby upewnić się, czy wszystko z nimi w porządku.
Muszę przyznać, że tęsknie za nimi, ale nie wiem, czy jestem gotowa na normalną rozmowę.
Dzień przed ostatnim zadaniem, Lily podarowała mi bransoletkę z magicznym kamieniem, który dostosowywał kolor do odczuwanej emocji. Rudowłosa miała taką samą. Mój kamień przybierał kolor jej emocji, a jej kamień moich.
Uznała, że musi nade mną czuwać podczas trzeciego zadania i w razie co, zawiadomić nauczycieli. Mam wrażenie, że dziewczyna stresowała się bardziej ode mnie. Wytłumaczyła mi dokładnie znaczenie kolorów.
Biały- obojętność
Zielony- szczęście
Czerwony- złość
Niebieski- smutek
Różowy- zakochanie
Złoty- zamyślenie
Fioletowy- skupienie
Brązowy- niepokój
Granatowy- stres
Czarny- przerażenie
Szary- osłabienie
Przezroczysty- śmierć
Gdy kamień nie tylko zmieni kolor, ale też zacznie świecić i błyszczeć, dana emocja jest bardzo silna.
Muszę przyznać, że mam najlepszą przyjaciółkę na świecie. Marlena również bardzo mnie wspiera, ale to Lily martwi się o mnie bardziej.
W nocy przed zadaniem znów śnił mi się ten sen. Nie widziałam nic więcej. Cały czas te same sceny, co ostatnim razem. Mam okropne wrażenie, że to ma coś wspólnego z ostatnim zadaniem. Mam nadzieję, że to okaże się tylko głupim wybrykiem mojego mózgu.
Znów stałam w namiocie, tylko tym razem po raz ostatni. Czułam ogromny stres. Martin również nie wyglądał na zbyt spokojnego. Był cały blady. Wyszliśmy z namiotu prosto na arenę, na której znajdował się ogromny labirynt.
To wyglądało jak mój sen, ale nie było muzyki. Chyba zaczęłam wariować.
Powitały nas gromkie brawa i wiwaty. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, kiedy zobaczyłam czekających na mnie rodziców. Obok nich stał James, a także Lily. Szybko podbiegłam do rodziców i mocno ich uściskałam.
-Słoneczko, jesteśmy z ciebie tak bardzo dumni- powiedział tata ze łzami w oczach.
-Pamiętaj skarbie, daj z siebie wszystko i przede wszystkim, uważaj na siebie.- Mama również nie kryła swojego wzruszenia.
Uśmiechnęłam się do nich i podeszłam do Lily, która od razu rzuciła się na mnie, prawie nas przewracając.
-Uważaj na siebie, Angel. Pamiętaj, że nad wszystkim czuwam!- Wskazała ręką na bransoletkę i jeszcze raz mnie uścisnęła.
CZYTASZ
Was it worth it? [Syriusz Black]
Fanfiction!TW! Ta książka jest żenująca i jestem tego świadoma. Czytacie na własną odpowiedzialność. ____________________ Prawie 4 lata w Durmstrangu pomogły mi odnaleźć siebie. Niestety, kiedy wszystko się ułożyło, zostałam przepisana z powrotem do Hogwartu...