12✅

7K 298 707
                                    

*EVANGELINE*

Przemierzałam korytarze pociągu, szukając moich przyjaciół. Pociąg ruszył chwilę temu, a ja dalej ich nie znalazłam.

W końcu, po długich poszukiwaniach, znalazłam ich w przedostatnim wagonie. Zanim weszłam, dyskretnie popatrzyłam przez szybę, aby sprawdzić, kto się tam znajduje.

Był James, Peter, Remus, Syriusz i Dorcas, która siedziała na kolanach Blacka i kleiła się do niego niczym pijawka.

Delikatnie otworzyłam drzwi. Wszyscy skierowali spojrzenia na mnie i uśmiechnęli się szeroko.

-Myślałam, że już was nie znajdę.- Zaśmiałam się.

-Może tak by było lepiej. Przynajmniej atmosfera by się nie zepsuła.- Jak zwykle Dorcas musiała mi zniszczyć humor.

-Słucham? Ty chyba sobie żartujesz w tej chwili.- Ruszyłam na swoje miejsce obok Jamesa.

Dorcas wstała z kolan Syriusza i zagrodziła mi drogę swoim ciałem.

-Wyjdź stąd i znajdź sobie inny przedział, albo powiem im, co chciałaś mi zrobić kilka dni temu!- Meadowes zaczęła krzyczeć na cały przedział.

-Ale o co ci chodzi? Co ci niby zrobiłam? Ja nawet z tobą nie rozmawiam, a co dopiero się do ciebie zbliżać!- Moje ciało całe się spięło i uderzyła we mnie fala gniewu.

-Ty już dobrze wiesz!- Podeszłam do niej bliżej, zaciskając pięści.

Dziewczyna zaczęła płakać, ale od razu zauważyłam, że nie są to szczere łzy.

Szkoda, że tylko ja to zauważyłam.

-Nie podchodź do mnie! Nie zbliżaj się! Już wiem, do czego jesteś zdolna! Daj mi w końcu spokój!- Dorcas usiadła z powrotem na kolanach Syriusza, a ten objął ją szczelnie, jakby chciał ochronić ją przed światem.

-Co ty jej zrobiłaś?!- Pierwszy raz Black na mnie krzyknął.

-Nic! Nawet do niej nie podchodziłam!- tłumaczyłam się, żywo gestykulując.

-To dlaczego jest w takim stanie?! Nikt nie reaguje w taki sposób bez powodu!- Tym razem odezwał się mój brat.

Ona okręciła ich sobie wokół palca. Myślałam, że mają jeszcze resztki swojego rozumu, ale się myliłam.

-Mówię przecież, że nic nie zrobiłam do cholery!- krzyknęłam, próbując dotrzeć do pustki w ich głowach.

-Dorcas, skarbie. Co ona ci zrobiła?- Głos Syriusza złagodniał, ale tylko w stosunku do Dorcas.

-Kiedy wracałam z błoni... ona... ona...- Znowu wybuchnęła płaczem, a ja tylko czekałam na stertę kłamstw, jaką miała zamiar wypowiedzieć.

-Mów słońce, spokojnie...- Syriusz zaczął pocierać jej ręce, aby się uspokoiła.

-Ona wykorzystała to, że nikogo już nie było i... i zaczęła mnie torturować... Rzucała na mnie crucio, a potem zagroziła mi...Zagroziła, że jeżeli powiem komukolwiek, to będę tego żałować do końca swojego życia!- Tego się nie spodziewałam.

-Przecież to wszystko, to wielkie kłamstwo! Widać, że ona udaje! Ja nawet nie byłabym zdolna, aby rzucić zaklęcie niewybaczalne!- Byłam tak wściekła, że ledwo powstrzymywałam łzy.

-Wcale nie! A poza tym, kto wie, czego cię uczyli w tym Durmstrangu! Ponoć zamiast obrony przed czarną magią, uczyłaś się czarnej magii! Czyż nie?!- wykrzyczała, patrząc na mnie zwycięsko.

Was it worth it? [Syriusz Black]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz