Wakacje.
Każdemu kojarzyły się trochę inaczej. Wyjazd za granicę do jakiegoś tropikalnego miejsca, albo pięciogwiazdkowego hotelu. Spotkanie z przyjaciółmi, wspólne wypady i inne takie. Wolne od nauki, znienawidzonych nauczycieli. Czas dla siebie i swojej drugiej połówki. Relaks. Spokój. Cisza...
- Mamo! Widziałaś gdzieś może moją koszulę?! Tą niebieską! - Przekrzykiwała grającą w tle muzykę, rudowłosa siedemnastolatka o krótkich do ramion włosach. Westchnęła przeciągle rozglądając się po swoim pokoju, który stał się istnym pobojowiskiem. Nikt nie powiedział, że pakowanie na wyjazd jest łatwe i... uporządkowane, a dzisiaj zdecydowanie takie nie było. - Nie ważne, już mam! - Zawołała zauważając poszukiwane ubranie na oparciu krzesła. - Tu cię zostawiłam - ominęła dużymi krokami leżące na podłodze ubrania i doskoczyła do flanelowej koszuli.
- Josephine, ścisz to! - Warknęła stojąca w drzwiach brązowowłosa kobieta. Miała może około trzydzieści parę lat, ale jak jej córka twierdziła: fatalny gust do muzyki o który za każdym razem się kłóciły. - Słyszysz?! - Znerwicowana podeszła do grającej wieży i szybkim obrotem pokrętła ściszyła głośno grającą muzykę.
- Mamooo! - Jęknęła niezadowolona Evans. - Jak mogłaś? Przecież Billy Idol to świetny piosenkarz! - Gestykulowała energicznie rękami.
- Po tysięcznym razie słyszenia go mam mdłości - powiedziała niezrażona słowami rudowłosej.
- Ty na prawdę nie masz gustu muzycznego - przewróciła oczami na jej wypowiedź. - Nie rozumiem jak możesz się katować tymi...nie dającymi się słuchać... brzdękoleniami - skrzywiła się nieznacznie.
- Mówisz o muzyce klasycznej, a jeśli ktoś tutaj brzdękoli to na pewno, to coś czego słuchasz - odpowiedziała jej wskazując na radio i wieże z których przed chwilą grała muzyka. - Zresztą nie ważne. Z tobą można się kłócić do jutra - pokręciła zrezygnowana głową.
- I jutro, i tak bym wygrała - wyszczerzyła się dziewczyna, a kobieta przewróciła oczami. Po chwili rozejrzała się po pokoju po czym podeszła do jednej kupki ubrań.
- Tyle bierzesz ubrań? - Zapytała lekko wybita z tropu. Odwróciła wzrok od niedużej liczby leżących na ziemi rzeczy i czekała na odpowiedź swojej córki.
- O nie - rozbawiona Jo pokręciła głową po czym wskazała na dwie duże sterty ubrań, które były za nią. - To biorę, tamte zostają - pokazała, starając się z całej siły nie roześmiać, patrząc na ubrania obok jej matki.
- Tyle? - Wybałuszyła zdziwiona oczy. - Na co ci tego tyle?
- To przecież wakacje! Jadę tam na całe dwa miesiące, a nie zamierzam pożyczać ubrań od Lilki! - Fuknęła nieco urażona. Dobrze pamiętała jak ostatnio poplamiła sobie podczas świąt sweter, a potem jej kuzynka pożyczyła jej sukienkę. Najgorsze co mogło Jo, spotkać? Od małego nienawidziła sukienek, a założenie różowej z tiulem było dla niej istotną katorgą. W dodatku miała jeszcze z tyłu kokardę. KOKARDĘ! Myślała wtedy, że rzuci się do kominka, albo zakopie żywcem pod ziemią. Wszystko byle nie chodzić w tej ohydnej sukience. - Poza tym, jestem przygotowana na każdą pogodę, więc nic mnie nie zaskoczy - wypięła dumnie pierś.
- No dobrze, ale jak to zamierzasz spakować? - Położyła ręce na biodrach i spojrzała z podniesioną brwią na krótkowłosą.
- Choćby tak - wygrzebała zza paska od jeansów swoją różdżkę wykonaną z drewna wiśniowego. Wycelowała nią w sterty ubrań. - Pakuj - wypowiedziała machając delikatnie różdżką. Ubrania, książki, parę płyt zespołów rockowych, okulary przeciw słoneczne, perfumy, szczotka do włosów i jeszcze parę innych rzeczy poszybowało w stronę dwóch dosyć dużych walizek. Wszystkie przedmioty grzecznie ułożyły się tak by walizki można było bez problemu zamknąć.
- Czasem zapominam, że jesteś już pełnoletnią czarownicą - westchnęła zrezygnowana kobieta. Jo posłała jej zadziorny uśmieszek i podeszła by zamknąć walizki. - Bierzesz coś jeszcze? - Przekręciła głowę na bok by móc przyjrzeć się lepiej swojej córce. Coraz szybciej jej dorastała, a za chwilę pewnie wyleci z rodzinnego gniazda.
I dobrze.
Nie, żeby Penelopa chciałaby się pozbyć swojej córki, czy coś. Nie, po prostu wiedziała, że Josephine da sobie świetnie radę. Choć... chciałaby, żeby jej córka miała już jakiegoś chłopaka, a nie śliniła się do plakatów z zespołami rockowymi. Owszem, była jeszcze młoda, ale jej matka miała nadzieję, że będzie miała już kogoś na kim może polegać i mieć jakąś tam zaplanowaną przyszłość z tą osobą, a jak na razie to Jo skończyła Hogwart z całkiem dobrymi wynikami i to tyle...
- Taa... kluczyki od auta - założyła przeciwsłoneczne okulary w stylu retro i wyszczerzyła się do rodzicielki, która zacisnęła wargi w cienką linię. - Mojego auta - wyciągnęła w jej stronę rękę. - Wiem, że je masz. W końcu ostatnio tak bardzo ci się podobała jazda nim - powiedziała złośliwie na co Penelopa westchnęła i oddała jej kluczki. - Dziękuję - skinęła głową chowając kluczyki ze skórzanym breloczkiem do kieszeni.
- Kiedy jedziesz? - Zapytała zaciekawiona pani Evans. Jo posłała jej chytry uśmieszek przez ramię, gdy podchodziła do walizek.
- Teraz, im szybciej pojadę, tym więcej będę miała zabawy.
CZYTASZ
Too Much Cinnamon • S. Snape ✔
Fanfiction(Zakończone) Kuzynka Lily Evans, Josephine przyjeżdża do niej na okres wakacji, by je wspólnie spędzić i się dobrze bawić. Jednak pojawia się pewien problem. Mianowicie fakt, że Lily pokłóciła się ze swoim przyjacielem i się do siebie nie odzywają j...