Rude włosy Josephine były rozwiewane przez wiatr, gdy jechała czerwonym kabrioletem bez dachu. Na całe szczęście biała chusta na jej głowie nie pozwalała się im się dostać do jej oczu.
Słońce przyjemnie grzało, a przy wietrze od prędkości było w sam raz na jazdę. Choć nie była to długa droga, bowiem trwała tylko trzy godziny, to bardzo dobrze jej się jechało. Na drogach nie było dużo aut co jeszcze bardziej jej sprzyjało, a w towarzystwie dobrej muzyki czas minął jej na prawdę szybko.
Przekręciła gałką od radia by jeszcze bardziej podgłośnić lecący utwór AC/DC.
- Yes, I'm back. Well, I'm back, back. I'm back in black. Yes, I'm back in black - śpiewała kiwając głową w rytm muzyki. Jej palce zaczęły stukać w białą kierownicę, a ona coraz głośniej śpiewała. W końcu w jej oczy rzuciła się tablica z napisem: "Cokeworth". Uśmiechnęła się szatańsko i poprawiła okulary. Ponownie pokręciła gałką, a muzyka stała się jeszcze bardziej głośniejsza. - Czas rozpocząć prawdziwą zabawę - powiedziała do siebie po czym docisnęła pedał gazu.
Cokeworth było małym miasteczkiem, trochę oddalonym od Londynu, w którym wieści rozchodziły się bardzo szybko. W przypadku przyjazdu Josephine było podobnie. W końcu nikt by nie przeoczył pięknego, czerwonego kabrioleta, który do niej należał i był jej ukochanym skarbem. Nawet jeśli auta by ktoś nie zauważył, to po głośnej rockowej muzyce wiadome było kto nim jechał.
Jo zwolniła lekko, by móc się trochę rozejrzeć po okolicy. Od jej ostatniego przyjazdu dużo się nie zmieniło. Można by powiedzieć, że czas tutaj postanowił się zatrzymać, ale w dobrym sensie.
- Josephine przyjechała! - Usłyszała krzyki dzieci, które bawiły się na placu zabaw.
- Kuzynka Lily! - Krzyknęła jakaś dziewczynka, która podbiegła do płotu i wraz z innymi dziećmi z zaciekawieniem przyglądały się jadącemu aucie. Jo wyszczerzyła się w ich stronę po czym pomachała im na przywitanie. Wszystkie radośnie jej odmachały i pytały się czy potem przewiezie ich swoim autem.
Dzieciaki mieszkające tutaj dobrze ją znały. Jo była w stanie zjednoczyć sobie każde serce. Oczywiście zdarzały się wyjątki, ale były one jak jedna kropla w morzu. Dla Josephine, jednak właśnie tymi najciekawszymi osobami byli ci, którzy niezbyt za nią przepadali. Lubiła wyzwania, a gdy znajdowały się takowe osoby, zawsze za cel obierała sobie poznanie ich i zjednanie ze swoją osobą.
Wszyscy wiedzieli, że Jo miała dobre serce i była bardzo ładną dziewczyną. Więc czemu nie miała chłopaka? Ona sama się nad tym zastanawiała. Może musiała jeszcze trochę na niego poczekać, albo po prostu nie było jej to pisane. Właściwie, to jej o nie przeszkadzało. Nie potrzebowała do szczęścia chłopaka. Miała wiele rzeczy, które ją uszczęśliwiały. Jedną z nich właśnie jechała.
W końcu podjechała pod znajomy dom w którym mieszkała rodzina Evans. Jo lubiła ten zawsze ładnie zadbany, ceglany domek, który aż wołał o swojej przyjaznej dla każdego aurze. Był on ogrodzony drewnianym płotem po którym wspinał się zielony bluszcz. Tej rośliny Josephine akurat nie lubiła, ale jej ciocia miała jakiś sentyment do tego zielska. Szkoda, bo z Lily już parę razy próbowały się tego pozbyć, jednak bezskutecznie.
Wjechała trochę na krawężnik i zaciągnęła hamulec ręczny. Wyłączyła muzykę po czym wysiadła z auta, uprzednio zabierając kluczyki. Jeszcze brakowało by zapomniała o nich i ktoś zwinął jej ukochane autko.
- Josie! - Podniosła głowę słysząc radosny krzyk swojej kuzynki, która wybiegła z domu.
- Wiewióra! - Krótkowłosa uśmiechnęła się zadziornie i oparła o swoje auto. Młodsza Evans podbiegła do niej by się przytulić. - Dusisz mnie - wydyszała próbując złapać powietrze. Co jak co, ale Lily po graniu w Quidditch'a miała krzepę. - Piegów ci przybyło - dodała złośliwie, gdy Lily ją wyściskała.
- A ty ścięłaś włosy! - Powiedziała zdziwiona przyglądając się jej włosom. - Jak mogłaś! Przecież miałaś je takie ładne - wydęła niezadowolona wargę. Jeszcze dwa tygodnie temu Josephine miała tak długie włosy, że sięgały jej do bioder. Zdecydowanie Lily lubiła zaplatać swojej kuzynce warkocze, albo robić inne fryzury. Z tego powodu i jeszcze paru Jo ścięła włosy, ale może lepiej o tym nie wspominać.
- Włosy jak trawa, odrosną - wzruszyła ramionami. - Poza tym jest lato! Nie będę się w nich niepotrzebnie grzać - stwierdziła po chwili milczenia.
- Te twoje rockowe zespoły doszczętnie zżarły ci mózg. Jeszcze chwilą, a będziesz sobie robiła kolczyki w nosie i tatuaże! - wskazała palcem na jej czoło. Siedemnastolatka przez chwilę mierzyła się groźnym wzrokiem z kuzynką po czym obie roześmiały się głośno i niepohamowanie. - Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam - oświadczyła szczerym głosem, gdy tylko przestały się śmiać.
- Ja może trochę mniej - wyszczerzyła się w jej stronę. Lily dała jej kuksańca w bok na co przewróciła oczami. - No dobrze, tak samo - poprawiła się.
- Okej, nie stójmy tutaj tak tylko chodźmy - odstąpiła od niej o kilka kroków do tyłu. - Gdzie masz bagaże? - Jo uśmiechnęła się pod nosem po czym podeszła do bagażnika. Podniosła klapę i odsłoniła dwie duże walizki. - Czemu to jest takie duże!? - Lily wybałuszyła zdziwiona oczy na widok walizek.
- Przysięgam, starałam się wziąć jak najmniej rzeczy - posiadaczka bagaży położyła jedną dłoń w miejscu serca, a drugą podniosła, tak jakby na prawdę składała jakąś przysięgę.
- Kłamczucha z ciebie - stwierdziła ruda przyglądając się jej. - No dobra, spróbujmy to wziąć - westchnęła podchodząc do otwartego bagażnika. Chwyciła pierwszą walizkę i z trudem położyła ją na ziemi. - Dziewczyno, co ty tam masz?! - Wydyszała będąc już czerwona na twarzy.
- Płyty, kasety, odtwarzacz, ubrania, kilka butelek piwa, kosmetyki i jeszcze parę innych rzeczy - wyliczyła spokojnie na palcach.
- Jak ty to spakowałaś i wniosłaś do samochodu? - Zapytała zdziwiona Evans, a jej kuzynka wzruszyła tylko ramionami jakby nie robiło na niej to większego wrażenia.
- Wiesz jak to mówią, magia czyni cuda - odpowiedziała jej cicho chichotając.
- A to nie był ten cytat z wiarą? - Zmarszczyła brwi na co Jo machnęła lekceważąco dłonią.
- Nie wiem, dla mnie brzmi podobnie, a teraz nie ma obijania się! Im szybciej zaniesiemy bagaże tym więcej czasu na wakacyjną zabawę! - Klasnęła energicznie w dłonie i podeszła do położonej na ziemi walizki. - Pomóż mi - poprosiła swoją kuzynkę, która westchnęła zrezygnowana po czym pomogła jej podnieść walizkę.
- Nie sądzę, że potrzebujesz tyle rzeczy na dwa miesiące, Josie - wysapała Lily, gdy wraz z ciężką walizką kierowały się do środka domu.
- Wolę być przezorna, poza tym nie lubię pożyczać twoich ubrań - wzruszyła ramionami. - Masz same sukienki, a twój styl mija się o kilometry z moim.
- Powiedziała co wiedziała, a teraz chodźmy, bo chcę jak najszybciej pozbyć się tej walizki, którą waży tonę - jęknęła niezadowolona dziewczyna.
- Choć raz się z tobą zgodzę, kuzyneczko - zaśmiała się Jo i wraz z kuzynką weszły do domu.
CZYTASZ
Too Much Cinnamon • S. Snape ✔
Fanfiction(Zakończone) Kuzynka Lily Evans, Josephine przyjeżdża do niej na okres wakacji, by je wspólnie spędzić i się dobrze bawić. Jednak pojawia się pewien problem. Mianowicie fakt, że Lily pokłóciła się ze swoim przyjacielem i się do siebie nie odzywają j...