5. Jesteś nieznośna.

1.2K 96 10
                                    

- Josephine Vanesso Evans! - Wściekły głos należący do Lily rozszedł się po całym domu. - Jak mogłaś! - Wydarła się wchodząc do pokoju w którym miała nadzieję zastać swoją kuzynkę. Oczywiście, że tam była, a jakże by inaczej. Wbrew pozorom, Lily wiedziała, że jej kuzynka miała dzisiaj taki leniwy dzień iż nie zamierzała się ruszać z łóżka. 

- Matko, nie drzyj japy, Lily - burknęła Jo z twarzą w poduszce. 

- Nie masz tutaj nic do gadania! - Wyrwała jej poduszkę spod głowy poduszkę na co tamta jęknęła. -  Przyznaj się, że to byłaś ty! - Położyła ręce na biodrach i wyczekiwała odpowiedzi. - To ty wysłałaś nam te przeklęte liściki! To przez ciebie spotkałam się ze Snape'em na placu!

- A pogodziliście się? - Zapytała mało przytomna Josepine.

- Tak, ale...

- To po kij robisz dramę? - Podniosła brew niezbyt zainteresowana. - Jakbym napisała inaczej to byś nie przyszła, a tak? Widzisz efekty. Powinnaś mi dziękować, a może nawet nosić na rękach i składać ofiary.

- Przestań! Wiesz na jaką idiotkę wyszłam, gdy powiedział, że mi wybacza!? Przecież ja go w ogóle nie przeprosiłam! A w liście było napisane, że on mnie przeprasza! - 

- Jesteś nieznośna Lily Evans - mruknęła dziewczyna. - A teraz oddaj poduszkę - wyrwała jej poduszkę i z powrotem ukryła w niej swoją twarz. Chciała się tylko na chwilę zdrzemnąć, ale jak widać Lily jej na to nie pozwalała. Szkoda, miała nadzieję na sen z jakimś przystojnym mężczyzną, który będzie grał na gitarze i śpiewał dla niej piosenkę Queen'u. Niestety Wiewióra musiała wszystko zepsuć.

- Nie do puki mi nie wyjaśnisz czemu to zrobiłaś - ponownie jej zabrała poduszkę przez co spotkała się z zrezygnowanym westchnięciem Jo, która miała już serdecznie dość swojej kuzynki. Na prawdę powinna być jej wdzięczna za to, że udało jej się naprawić jej wieloletnią przyjaźń, a jak na razie to odwdzięcza się jej kolejną kłótnią.

- Ktoś musi sprzątać po tobie brudy, jak nie James, to ja - wytłumaczyła jej siląc się na spokój. - A teraz pozwól mi się zdrzemnąć, bo twoje piski doprowadzają mnie do szaleństwa - odwróciła się do Lily plecami i zamknęła oczy. Faktycznie,  jej kuzynka uciszyła się. Może w końcu się zamknęła na dobre? 

- Chcę cię przedstawić Severusowi - powiedziała cicho po chwili milczenia Evans. Jo otworzyła oczy i westchnęła zfrustrowana. Nie miała szans na chwilę spokoju. Nawet na taką małą chwilę. Taką maluteńką.

- Okej - burknęła pod nosem mało zainteresowana Josephine, której to było wszystko jedno. 

- Pojutrze - dodała trochę pewniej. 

- Dobra.

- O szesnastej.

- Matko, Lily! Zamknij jadaczkę i daj mi się choć na chwilę zdrzemnąć! - Warknęła zirytowana zachowaniem swojej kuzynki. - Przecież nie proszę o wiele.

- Wybacz, nie będę ci przeszkadzać - Lily oblała się rumieńcem po chwili wstała i skierowała się w stronę drzwi by wyjść

- I chwała Merlinowi za to - rzuciła sarkastycznie po czym przewróciła oczami.
Ułożyła się wygodniej na swoim łóżku, a poduszkę podłożyła sobie pod głowę. Wbrew jakiemukolwiek myśleniu Lily o tym, że Jo miała dzisiaj leniwy dzień i nie wychodziła z łóżka, Jose tak na prawdę pod postacią ptaka obserwowała całe spotkanie jej spotkanie z Severusa. To znaczy... obserwowała, albo bardziej wgapiała się w Snape'a i niezbyt zwracała uwagę na to co mówili. Chociaż głos przyjaciela jej kuzynki brzmiał ładnie. Niestety nie wytrwała do końca powiem bycie w swojej animagicznej formie ją bardzo zmęczyło. W końcu, wciąż się jeszcze uczyła i nie miała tyle praktyki co Syriusz, który ją uczył.

- Pod wielkim dębem - rzuciła szybko Wiewióra po czym ze śmiechem zniknęła za drzwiami od których po sekundzie odbił się but, który rzuciła Jo.

- Wypatroszę cię Lily Evans i zrobię breloczek do moich kluczy od auta! - Wydarła się wściekle dziewczyna. Zza drzwi było słychać rozbawiony śmiech jej kuzynki co ją jeszcze bardziej zirytowała. Mimo wielkiej chęci na drzemkę podniosła się z łóżka i podeszła do biurka. - Zapłacisz mi za to - wymamrotała złowieszczym głosem. 

Wzięła z biurka kubeczek w którym były pędzelki, długopisy i jeszcze inne rzeczy, którymi można było pisać. Ona wzięła jeden długopis, a z szuflady wyciągnęła trzy kartki pergaminu. Szybko i zwięźle napisała pochyłym pismem treść na każdej z trzech, a na końcu podpisała się słowami "Liczę na waszą trójkę, kocham J"

Zachichotała pod nosem po czym za pomocą magii wszystkie trzy listy rozpłynęły się w powietrzu. Miała tylko nadzieję, że zaklęcie było dobre i wszystko dotrze do swoich adresatów w jednym kawałku.

Ziewnęła zmęczona. Zdecydowanie musiała się teraz zdrzemnąć jeśli nie chciała polecieć na podłogę i tam zasnąć. Istniała jeszcze nadzieja, że przyśni się jej jakiś przystojny mężczyzna, a jak nie on to chociaż butelka zimnego piwa.



Too Much Cinnamon • S. Snape ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz