Minęły trzy tygodnie od wyjazdu nad jezioro i początku jakże pięknego związku Josephine oraz Remusa. Wyglądało na to, że na całkiem dobrze im się układało. Chodzili razem do kina, na długie spacery czy też spędzali razem dni w jego domu.
Jo zdążyła już poznać rodziców Remusa. Jego matka był uroczą kobietką, która, gdy tylko dziewczyna przyjeżdżała, piekła ciastka z kawałkami czekolady. Nie wiadomo jakim sposobem chyba dowiedziała się, że Evans je po prostu ubóstwiała. Ojciec jej chłopaka był spokojnym człowiekiem z fajką w ręku i ciepłym uśmiechem, którym ciągle ją obdarzał. No i nie zapomnijmy, że łączyła go z Josephine miłość do tej samej muzyki. Krótko mówiąc: jego rodzicie byli całkiem fajni.
Ale to nie wystarczyło by w sercu dziewczyny pojawiły się wątpliwości co do jej związku z wilkołakiem i nie, nie chodziło tutaj o to, że była właśnie wilkołakiem, bo dla niej to nie miało znaczenia. Problem tkwił w tym, że jej myśli ciągle odbiegały do pewnego wieczoru podczas, którego pocałowała Severusa.
Choć nigdy by tego nie powiedziała na głos, to po cichu chciała jeszcze raz poczuć jego ust na swoich.
- Hej, Josie nie maltretuj tej galaretki - zachichotała cicho Lily widząc, jak jej kuzynka na chwilę odpłynęła z myślami gdzieś daleko, a jej galaretka została już tak zmaltretowana, że rudowłosa zastawiała się jak jej kuzynka ją teraz zje.
- Co? A tak, tak - pokiwała głową jakby jeszcze siedząc w z głową w chmurach.
- Hej! - Podniosła głos już nieco zmartwiona Lily. Dopiero to podziałało bowiem Jo podskoczyła przestraszona i spojrzała nieco z wyrzutem na kuzynkę, która zmarszczyła brwi. - Co jest, Josie? - Zapytała patrząc na nią zmartwiona jej dziwnym zachowaniem.
- Nic - odpowiedziała jej udając znudzoną, ale na to było już chyba za późno bowiem Lily wiedziała, że coś było na rzeczy. - Na prawdę - dodała widząc wymowny wzrok kuzynki.
- Jaaaaase - przekrzywiła głowę i zmrużyła oczy. - Mnie nie okłamiesz Josie -stwierdziła po chwili.
- Właśnie widzę - westchnęła zrezygnowana siedemnastolatka.
- No to mów, już - pogoniła ją machnięciem ręki. Starsza spojrzała na nią jakby upadła na głowę i teraz prosiła ją o coś co było szalone. - No, rzesz Josie. Jeśli mam ci pomóc to powiedz mi o co chodzi.
Po dłuższej chwili dziewczyna dała za wygraną nie mogąc już znieść natrętnego wzroku rudej.
- Chodzi o... Snape'a - wymamrotała przewracając zirytowana oczami. Znając jej kuzynkę to i tak by długo nie dała rady utrzymać tego w tajemnicy. - Ja... chyba coś do niego czuję - dodała przełykając nerwowo ślinę.
- To zerwij z Remusem - powiedziała prosto z mostu Lily. J otowrzyła szeroko usta, jak ryba wciągnięta z wody. Nie miała pojęcia co miała jej odpowiedzieć. Co prawda Lils miała trcohę rację, ale ona liczyła na to, że może było jeszcze jakieś inne... wyjście?
- Porypało cię? Nie mam żadnej pewności, że jednak Severus odwzajemnia moja uczucia - powiedziała w końcu po chwili milczenia. Wypowiedziała chyba jednak najgłupszą rzecz na świecie. Przecież nie pocałowałby jej wtedy nad jeziorem bez powodu, prawda? Mimo tego faktu Josephine miała wrażenie, że i tak nie mogła mieć stuprocentowej pewności.
- No niby tak, ale... - pochyliała się w jej stronę z podstępnym uśmieszkiem, a jej kuzynka wiedziała już, że ten uśmiech nie zapowiadał nic dobrego. - Możemy sprawić by odwzajemnił.
*
To był chyba najgorszy pomysł jaki kiedykolwiek Lily mogłaby wymyśleć. Na prawdę.
Miały znaleźć Remusowi dziewczynę na zastępstwo. No po prostu genialny plan! Jak cholera. To znaczy nie Josephine miała znaleźć dla niego dziewczynę, a Lily. Za to Jo miała za zadanie pospędzać trochę czasu ze Snape'em. No po prostu bosko, jakby zawsze o tym marzyła.
- To nie jest dobry plan - powtórzyła starsza Evans, gdy szły w stronę domu Severusa.
- Bzdura, jest świetny - zapewniła ją ruda. Na jej odpowiedź Jo podniosła brwi wciąż nie będąc przekonaną. - Kiedyś mi za to podziękujesz - dodała jeszcze pewniejszym głosem na co druga przewróciła oczami.
Josephine, jakby w nerwowym odruchu zaczęła się bawić swoimi włosami, które już trochę urosły i nieco ściemniały przybierając kasztanowy kolor. Lily, która zauważyła stres u swojej kuzynki westchnęła cicho.
Owszem, sama miała dziwne wrażenie, że ten plan może się nie udać, ale była dobrej myśli. Chciała by, i Remus, i Josephine byli szczęśliwi, ale osobno. Według niej nie pasowali do siebie. Josephine potrzebowała kogoś... kogoś takiego kto będzie w stanie poskromić jej charakter, a Remus zdecydowanie nie potrafił tego zrobić. Co więcej, Lily znała bardzo dobrze swoją kuzynkę i wiedziała, że Jo nie byłaby w stanie długo wytrzymać z „pantoflem".
Dlatego ona, dla dobra J, musiała zadbać o to żeby spiknąć ją z Severusem. I ona to dokona. W końcu nazywa się Lily Evans i nie rzuca słów na wiatr.
- To jest twój najgorszy plan - burknęła pod nosem kasztanowłosa, gdy znalazły się pod domem Snape'a. Jak zwykle wszystkie okna zostały zasłonięte obskurnymi firankami, by nikt niepożądany zaglądał do środka.
Żadna z nich nie zapukała czy chociażby zbliżyłaby się do drzwi. Obie wiedziały o niemiłej sytuacji, jaka panowała w tym domu. Kiedy Josephine się o niej dowiedziała (mimo prawie dorosłego wieku Severusa) chciała wezwać opiekę społeczną, policję, a może też i ludzi z Ministerstwa Magii. Na całe szczęście, albo i nie, do tego nie doszło.
- Cicho - szturchnęła ją łokciem. - Najwyżej, jeśli to się spierdoli to zostaniesz starą panną - zachichotała złośliwie, a gdy Jo miała jej się odgryźć drzwi od domu zaskrzypiały przeraźliwie, a przez nie wyszedł czarnowłosy z podniesioną brwią, jakby już przeczuwając, że coś jest nie tak.
I Severus dobrze przeczuwał, bowiem miało być już chyba tylko gorzej...
Spotify: TOO MUCH CINNAMON
CZYTASZ
Too Much Cinnamon • S. Snape ✔
Fanfiction(Zakończone) Kuzynka Lily Evans, Josephine przyjeżdża do niej na okres wakacji, by je wspólnie spędzić i się dobrze bawić. Jednak pojawia się pewien problem. Mianowicie fakt, że Lily pokłóciła się ze swoim przyjacielem i się do siebie nie odzywają j...