Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi do jej nozdrzy dotarł mocny zapach tytoniu. Objęła się ramionami czując chłód mimo założenia bluzy. Lubiła wieczory takie, jak te, ale gdy tylko była trochę cieplej ubrana, a nie tak jak teraz.
Przełknęła ślinę i spojrzała na stojącego do niej tyłem chłopaka, który wpatrywał się w nocne niebo poplamione gwiazdami. Wielki księżyc, niemal w pełni, dawał im swoje światło, które świeciło, jak nigdy dotąd. Jose po raz pierwszy widziała tak mocne światło księżyca, ale to nie było w sumie nic dziwnego. Zbliżała się pełnia, niebo było czyste, dodatkowo w lato księżyc świecił chyba najmocniej.
Ciszę zagłuszało tylko cykanie świerszczy oraz cichy świst wydychanego przez niego dymu, który tworzył w kłęby o przeróżnych wzorach i wielkościach. Przez chwilę doszukiwała się w nich, jakiegoś konkretnego wyglądu, ale potem zrezygnowała z tego wiedząc, że nie po to tutaj przyszła.
- Sev... - szepnęła cichym niepewnym głosem. Severus wzdrygnął się lekko, ale nie odwrócił w jej stronę. Wciąż stał, teraz niczym rzeźba wpatrzona w niebo i nie widząca nic poza nim. Poczuła jakieś ukłucie w klatce piersiowej, które z każdą chwilą wbijało się jeszcze głębiej i boleśniej. - Severusie, spójrz na mnie - powiedziała głośniej i pewniej, ale mimo to jej głos wciąż drżał.
W końcu chłopak spojrzał na nią. Jego twarz wyrażała irytację zmieszaną z goryczą. Winił się. Winił się za to, że nie był dla niej za dobry. Że nie był Remusem. Że... że nie zdobył jej pięknego serca. Że musiał patrzyć na nią z boku i zadowalać się tylko tym.
Był na przegranej pozycji, ale już się z tym pogodził. Zawsze był na przegranej pozycji więc miał dużo czasu na pogodzenie się z tym. Najpierw przyjaźń z Lily, a teraz serce Josephine. Los chciał najwyraźniej by cierpiał, jak najmocniej i pozostał na zawsze sam. Na zawsze.
- O co chodzi? - Zapytał zimno chcąc tym samym zamaskować jego żal.
- Ja... - nabrała drżąc z zimna i emocji powietrza. - Ja... - nie umiała się znowu wypowiedzieć. Nie potrafiła, choć bardzo chciała. Znowu jej głos ugrzęzł w gardle nie pozwalając się wydostać na zewnątrz.
- Ty...? - Podniósł brew niezbyt rozumiejąc o co jej mogło chodzić.
Josephine westchnęła sfrustrowana po czym podeszła do niego trochę bliżej. Tyle wystarczyło by poczuł jej przyjemny zapach cynamonu, który tak uwielbiał. Przypominał mu o świętach spędzonych w Hogwarcie i bułeczkach cynamonowych, które czasem podkradał z kuchni by potem zajadać się nimi bez wścibskich spojrzeń innych uczniów.
Dziewczyna zdecydowała, że zrezygnuje ze słów bo i tak zawsze liczyły się czyny. Opuściła wcześniej schowane w kieszeniach bluzy ręce, przestąpiła z nogi na nogę nerwowo przygryzając wargę. Tylko czemu wykonanie tych czynów było też tak cholernie trudne?
Snape rzucił papierosa na ziemie i przygniótł go butem nieco za mocno. Najwyraźniej uznał jej milczenie za koniec tej dziwnej rozmowy, bo przeszedł parę korków kierując się już do domku.
Jednak coś go zatrzymało.
Podniosła głowę widząc, jak małe światełko zaczęło się unosić przed jej twarzą. Zmrużyła oczy i dostrzegła małego robaczka ze świecącym tyłkiem. Zaraz czy to nie był przypadkiem świetlik?
Robaczek poleciał w stronę zaciekawionego nim Severusa. Ten przekrzywił głowę przyglądając się mu przez chwilę. Josephine rozejrzała się w około widząc jeszcze więcej małych światełek, które również okazały się być świetlikami. Wszystkie okrążyły ich z każdej strony, jakby nie pozwalając im się od siebie oddalić.
Nieco zmieszany chłopak spojrzał na nią i wstrzymał oddech. Evans patrzyła prosto w jego oczy, a pod jej długimi rzęsami w zieleni jej tęczówek odbijały się światełka świetlików, niczym za sprawą jakiejś magii. Mimowolnie rozchyliła swoje usta zaciągnęła się z cichym świstem powietrzem, które było już nasączone jego zapachem. Oboje wpatrywali się w siebie jak oczarowani, nawet nie zauważając, że się do siebie zbliżają.
W tamtym momencie Jo na prawdę uświadomiła sobie, jak bardzo go potrzebowała, jak bardzo się w nim zakochała, jak bardzo chciała by ją teraz pocałował.
- To jest chyba ten moment w którym powinieneś mnie pocałować , bo inaczej sobie pójdę i już nie wrócę - szepnęła z małym rozbawieniem i pewnością, która nagle w nią wstąpiła.
Chłopak nic jej nie odpowiedział. Milczał bojąc się czy aby nie postąpi źle. W końcu nie chciał wyjść na egoistę, który ukradł niewinnemu chłopakowi dziewczynę. Nie był taki i nie chciał być taki, chyba.
Nie mogąc się już dłużej powstrzymać, przewróciła oczami i zarzuciła mu ręce na szyję po czym złączyła ich usta. Chłopak odsunął się zaskoczony, ale po chwili również podjął decyzję, tracąc swoją kontrolę i przyciągając ją do siebie tym samym znowu łącząc ich usta. Na dobre.
Nie liczyło się dla nich już nic. Ani sprawa tego, że Severus rzeczywiście postąpił egoistycznie, ani tego, że robiło się już bardzo zimno. Co z tego? I choć usta Severusa wydawały się być zimne, to jednak jego pocałunki skutecznie rozgrzewały jej ciało, które zdawało się już płonąć.
Rozkoszowali się sobą w ciszy przerywanej tylko cykaniem świerszczy i ich mieszającymi się ze sobą oddechami.
- Jesteś niemożliwa - wyszeptał, gdy się od siebie oderwali. - Szalona, nieposkromiona, urocza i nieco wredna - zaśmiał się cicho, a ona się uśmiechnęła.
- I twoja - dodała głaszcząc go po policzku. - Na zawsze.
- O tym się przekonamy - mruknął udając, że nie za bardzo jej wierzy.
- No wiesz co? Jak możesz nie wierzyć w moją wierność? - Oburzyła się na jego słowa.
- A co z Lupinem?
- No dobra masz rację - westchnęła dając mu za wygraną. - Ale, hej. Pożyjemy zobaczymy, poza tym... Remus był nie trafiony i... nie pasowaliśmy do siebie - powiedziała unikając, jak się da słowa "pantofel". To nie tak, że Remus do końca był pantoflem, ale... z Josephine by na takiego raczej wyglądał.
- Po prostu na razie cieszmy się tym co mamy teraz - oznajmił składając na jej ustach krótki pocałunek, który ona z chęcią odwzajemniła.
- Racja, ale... może lepiej cieszmy się w środku, serio cieszmy się w środku - dodała krzywiąc się nieznacznie. Snape zmarszczył brwi niezbyt ją rozumiejąc przez co westchnęła ze zrezygnowaniem. - Właśnie czuję, jak jakiś mały zjebany komar wrzyna mi się w tyłek. I to w cale nie jest śmieszne.
CZYTASZ
Too Much Cinnamon • S. Snape ✔
Fanfiction(Zakończone) Kuzynka Lily Evans, Josephine przyjeżdża do niej na okres wakacji, by je wspólnie spędzić i się dobrze bawić. Jednak pojawia się pewien problem. Mianowicie fakt, że Lily pokłóciła się ze swoim przyjacielem i się do siebie nie odzywają j...