10. Gra w Króla

1.1K 114 14
                                    

Zasady były stosunkowo proste. Wybierało się jedną osobę na tak zwanego: Króla gry, a on miał wydawać rozkazy. Reszta osób losowała kartki z numerami, które mogli zobaczyć dopiero po wydaniu przez Króla rozkazu.

W pierwszej rundzie Królem została Lily. Reszta losowała karteczki z numerami.

- No dobra... osoba z numerem dwa ma zabrać od osoby z numerem pięć koszulkę i ją sobie założyć - powiedziała ruda, gdy wszyscy wylosowali numerki.

- Numer dwa to ja - oznajmiła Josephine. Spojrzała po reszcie. - Kto ma piątkę? - Syriusz i Severus spojrzęli na swoje kartki po czym zrezygnowani (bardziej Syriusz) pokręcili przecząco głowami.

- To ja - powiedział lekko zdziwiony James.

- No to dawaj mi swoją koszulkę - machnęła dłonią w jego stronę. Potter spojrzał na Lily, która jakby rozumiejąc jego pytające o pozwolenie spojrzenie, skinęła. Po chwili Jo miała na sobie za dużą koszulkę okularnika. - To kto teraz będzie Królem?

- Ja! - Powiedział entuzjastycznie Syriusz.

Wszyscy ponownie losowali, a potem wyczekująco spojrzeli na Black'a.

- Jaki rozkaz? - Zapytał Remus na co chłopak się ożywił.

- No tak... e... - zamyślił się. - Już wiem! Osoba z numerem cztery ma pocałować Króla! - Spojrzał wyczekująco na starszą Evans, która zachichotała na co on się uśmiechnął szelmowsko.

Jego uśmiech szybko jednak zniknął, gdy ona pokręciła przecząco głową i pokazała swoją kartkę, która miała numer... trzy. Cholerne trzy! Był tak blisko! Tak blisko, ale musiał mieć tego pecha!

Zamrugał szybko oczami i spojrzał na resztę zebranych. W myślach modlił się by nie wypadł mu Snape. Każdy, ale nie Snape. Jak wypadnie mu Snape to chyba popełni samobójstwo.

- Oh, to chyba znowu ja - powiedział cicho przerażony i cały czerwony... James. Black przełknął nerwowo ślinę, a Lily zaczęła chichotać z jego komicznej miny. Już wiedziała, że to będzie ciekawa gra.

*

- Ostatnia runda - oznajmiła ruda ziewając. Reszta zgodziła się z nią będąc w podobnym, niemal zasypiającym stanie.

- Teraz moja kolej. Za dużo już cierpiałem - wtrącił pijany Potter. - No już, losujcie - wskazał na kartki, a wszyscy na jego polecenie zaczęli losować. - Już? - Podniósł brew spoglądając po nich. - No dobra... to tak... N...numer dwa ma się... przespać z numerem... trzy - zaśmiał się lekko chwiejąc. Jęknął, gdy dostał w tył głowy od Lily. - Hej! Przecież mam wszystko pod kontrolą. Liluś, na pewno nie ty będziesz miała numer...

- Dwa? - Dokończyła wściekła po czym pokazała mu kartkę z czarną... dwójką.

- C...co? - Wybauszył zdzwiony oczy. - Ale czwórkę, a nie trójkę ma Łapa, a dwójkę miała mieć... - nie dokończył, bowiem oberwał mocno od Syriusza, który spojrzał na niego groźnie.

- Josephine? - Snape podniósł brew, a okularnik mimowlonie skinął głową za co znowu oberwał od Black'a. Szkoda tylko, że Potter był pijany i za dużo to nie poczuł. - Wybacz Potter, ale nie lubię jak ktoś oszukuje - wzruszył ramionami, a jego wzrok przeniósł się na Syriusza. - W tej grze nie można oszukiwać, ani robić sojuszy, a wydaje mi się, że to co właśnie obaj zrobiliście było, i oszustwem, i sojuszem.

- To nie tak - wyjąkał Łapa udając zakłopotanie. Szkoda tylko, że udawanie szło mu marnie.

- Jasne - przewrócił oczami na jego dziecinne kłamstwo. - Jospehine i tak jest na ciebie wściekła, a jak się przyznasz to może będzie nieco... łagodniejsza - wskazał głową w stronę dziewczyny, która milcząc uparcie wpatrywała się w Syriusza. Po jego ciele przeszły nieprzyjemne dreszcze.

- No dobra! To ja! - Dał za wygraną podnosząc ręce. - A... ale jak? - Wyjąkał wskazując na karty.

- To dziecinnie proste, Black. Użyłem tego samego zaklęcia co wy - wzruszył ramionami.

Syriusz spojrzał ostrożnie na cholernie wściekłą Jospehine, która zaciskała pięści tak, że paznokcie wbijały sie jej boleśnie w skórę. Przełknął nerwowo ślinę.

- Black, Potter, jesteście martwi - wysyczała patrząc na nich swoimi zielonymi oczami, które przepełniała wściekłość pomieszana z żądzą mordu.

Mimowlonie Severus odsunął się o krok do tyłu. Pierwszy raz widział tak wściekłą Jo. Wiedział, że było ją trudno wkurzyć, ale kiedy już tak się staje lepiej być daleko, bo nigdy nie wiadomo co może znaleźć się na jej celowniku.

Aż nawet zaczął współczuć Potter'owi i Black'owi.

Ha! Żart! W ogóle im nie współczuł. Karma wraca, a on niezmiernie cieszył się z piekła jakie im za chwilę zagotuje Josephine.

A Josephine? Oh, ona zdecydowanie chciała im zgotować piekło przez które już na zawsze ją zapamiętają...


Too Much Cinnamon • S. Snape ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz