11. Czekolada

1.1K 106 47
                                    

- Merlinie, mój tyłek! - Westchnął Syriusz masując bolące miejsce. Musiał na przyszłość zapamiętać by  nie podpadać Josephine, gdy ta ma w pobliżu jakąś różdżkę.

- Nie jęcz mi nad uchem, bo to przez ciebie - warknął równie obolały co swój przyjaciel, Potter.

- Przez was obu - poprawiła go Lily, która z rozczarowaniem patrzyła na nich. - Idioci - mruknęła kładąc ręce na biodrach i odchodząc.

- Plan był dobry, Rogaczu i udałby się, gdyby nie Smarkeus - Black poklepał okularnika po ramieniu, a ten jęknął cicho z bólu.

- Następnym razem ci nie pomogę. Czy to będzie Smark czy nie.

- Nie będzie następnego razu - syknęła wciąż zła Josephine. Zdążyła już trochę ochłonąć, ale wciąż była zła za to co próbowali zrobić. Teraz złość zastępowało rozczarowanie ich zachowaniem. - Rozczarowaliście mnie, a zwłaszcza ty Syriuszu - powiedziała poważnie

- J, nie znasz się na zabawie? - Zapytał chłopak uśmiechając się zadziornie. Chyba było mu jeszcze mało po tym co im zrobiła.

Starsza Evans zrobiła taką minę, że przestraszony James odsunął się, jakby nie chciał znowu od niej oberwać.

- Widzę, że do ciebie nic nie dociera, Black - wyciedziła przez zaciśnięte zęby. - Wiesz co? Mam dość. Po tym jak mnie potraktowałeś nasza przyjaźń przestała istnieć. Brawo! A ja myślałam, jednak, że chociaż w moim przypadku byłeś inny - zakończyła z łzami w oczach i szybkim krokiem wróciła do swojego namiotu.

Syriusz chciał już za nim pobiec, ale jego przyjaciel go stanowczo zatrzymał tłumacząc mu, że Josephine potrzebuje chwili by ochłonąć i do końca wytrzeźwieć. Bowiem pijana Josephine robiła się bardzo... emocjonalna jeśli można by to tak ująć.

- Jose, wszystko w porządku? - Zapytał Remus, który odłożył książkę na materac, gdy tylko ona weszła do środka.

- Nie - zaszlochała po czym usiadła obok niego i przytuliła się. Zdzwiony Lupin zamrugał oczami, ale nie odtrącił jej. Objął ją niepewnie, pozwalając się wypłakać.

- Syriusz to idiota - westchnął głaszcząc ją po włosach.

- Tak - pokiwała głową. - Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi, a on chciał mnie tylko... - nie dokończyła, ale chłopak wiedział co miała na myśli.

- Ci... już dobrze - szeptał jej do ucha. - Syriusz był pijany, na pewno nie chciał tego zrobić - próbował jakoś usprawiedliwić swojego przyjaciela, jednak nie wiedział jak.

- Ale prawie to zrobił. Poza tym, pijani ludzie są bardziej szczerzy niż na trzeźwo. Po prostu dowiedziałam się prawdy wcześniej zanim stało się to co mogłoby się stać - wymamrotała wtulając się bardziej w Lupina.

- Nie myśl na razie o tym. Jest już późna godzina, odpocznij, a jutro na spokojnie jeszcze raz to wszystko przemyślisz - powiedział delikatnie odsuwając ją od siebie. Dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała mu głęboko w oczy. Jej serce zabiło szybciej czując jak się w nich zagubia, a wszystko w około przestaje się liczyć. Nagle zapomina o tym co się stało. O Syriuszu, Severusie, o problemach, które ją otaczają. Jest tylko ona i Remus.

- Powinnaś też podziękować Severusowi - kontynuował, ale rudowłosa za bardzo nie zwracała uwagi na treść jego słów.

- Tak - skinęła głową wciąż zagubiona w jego spojrzeniu.

- Jeśli chcesz, to może poprawi ci samopoczucie kawałek czekolady? - Zaproponował na chwilę odwracając od niej wzrok. Jospehine zamrugała szybko wracając na ziemię.

Remus wyciągnął z torby połowę wspomnianej tabliczki czekolady i pomachał nią się uśmiechając pod nosem.

Ten widok rozczulił Josephine, która mimowlonie odwzajemniła jego uśmiech.

- To co? Chcesz? - Odłamał jedną kostkę i wyciągnął rękę w jej stronę.

Dziewczyna spojrzała najpierw na czekoladę, a potem na Remusa, który pod wpływem jej świdrującego wzroku rozchylił usta i z cichym świstem nabrał powietrza.

Nie wiedziąc kiedy, przybliżyła się do niego i złączyła ich usta. Chłopak po chwili odwzajemnił pocałunek. Jego usta były słodkie i gorące (w przeciwieństwie do niej) przez co ona miała wrażenie, że ten pocałunek ją pali. Oboje rozkoszowali się tą powolną pieszczotą nie zwracając uwagi na nic oprócz siebie.

Gdy się oderwali, Josephine miała wrażenie, że jej twarz spłonie ze wstydu. Nie powinna go całować. Co jeśli miał dziewczynę? O matko, co jeśli teraz zdradził swoją dziewczynę?!

- Ja... nie powinnam, to pewnie przez emocje - tłumaczyła się cicho. - Na pewno masz dziewczynę...

- Nie przepraszaj mnie, Josephine - podniósł jej podbródek by na niego spojrzała. Rozchyliła lekko usta. Jego oczy zdawały się błyszczeć w półmroku, który zapadł. - Nie mam dziewczyny, choć od pewnego czasu podoba mi się taka jedna, rude włosy, zielone oczy, a gdy się uśmiecha to ma urocze dołeczki - zachichotał cicho po czym uśmiechnął się w rozczulający sposób. - Więc nie przepraszaj mnie za coś dobrego. Bo to nie ma sensu.

Serce dziewczyny zaczęło bić szybciej, gdy ponownie przyciągnął ją do siebie i złączył ich usta.

Tym razem nawet nie próbowała się kontrolować, choć z tyłu głowy miała cichą myśl, że będą z tego problemy. Szybko, jednak została zagłuszona przez inne myśli.

Wplotła swoje ręce w jego brązowe włosy, lekko ciągnąc je przez co chłopak mruknął podczas pocałunków. Popchnęła go na plecy po czym usiadła mu na biodrach wciąż go zachłannie całując.

Liczyło się tu i teraz. Liczył się tylko Remus, któremu pozwoliła tej nocy skraść jeszcze więcej palących pocałunków.


TeamsRemus vs TeamSeverus?

Too Much Cinnamon • S. Snape ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz