Czerwony kabriolet podjechał pod dom Severusa. Josephine spojrzała znad okularów na mało zadbaną kamienicę, która swoim wyglądem, w przeciwieństwie do domu Evans'ów, odstraszała ludzi. Nie podobało jej się to miejsce. Miała dziwne wrażenie, że Snape'owi też przez co nigdy ich tutaj nie zaprosił, albo nie wspominał o tym miejscu.
Na całe szczęście nie musiały długo czekać, gdy drzwi się otworzyły, a przez nie wyszedł czarnowłosy z torbą na ramieniu. Nie miał zadowolonej miny. Wzrokowi dziewczyny nie umknęło też to, że jedna z firanek na parterze poruszyła się odsłaniając twarz ciemnowłosej kobiety, jednak po sekundzie znowu wróciła na poprzednie miejsce.
Josephine zmarszczyła lekko brwi. To mogła być matka Snape'a. Była całkiem do niego podobna, ale jej zachowanie było... dziwne.
- Hej, Sev! - Lily przywitała się radośnie z nim, a on skinął głową. - Siadasz z przodu, bo ja prawdopodobnie zasnę podczas jazdy - ziewnęła chcąc udowodnić swoje słowa. Oczywiście, że nie zaśnie. Lily chciała tylko zbliżyć do siebie Jo i jej przyjaciela.
- Jasne - powiedział sarkastycznie, ale usiadł na przednim miejscu, uprzednio dając torbę na tyły. - Ile będziemy jechać? - Zapytał zapinając pasy. Z Josephine u kierownicy wolał uważać na swoje bezpieczeństwo.
- Godzinka jazdy - odpowiedziała spokojnie siedemnastolatka po czym docisnęła gazu przez co auto nabrało prędkości.
*
Jechali w ciszy. Lily mimo wcześniejszych planów, rzeczywiście dała za wygraną i zasnęła. Pozostała dwójka milczała. Jo udawała, że jest niezwykle skupiona na jeździe, a Snape podziwiał widoki.
W głowie dziewczyny wciąż krążyły wspomnienia z dzisiejszej wpadki. Na jej twarzy pojawiały się małe rumieńce kiedy przypominała sobie uczucie jakie czuła, gdy chłopak znalazł się niebezpiecznie blisko jej samej.
Przełknęła ślinę i spojrzała na Severusa, który wydawał się być w swoim świecie. Chciała zacząć jakoś rozmowę, nie wiedziała jak. Może lepiej by było, gdyby odpuściła i skupiła się na drodze...
- Na kogo wtedy czekałaś? - Podskoczyła słysząc głos Severusa. Skierowała lekko na niego swój wzrok. Teraz nie wpatrywał się w widoki, wpatrywał się w nią. Zagryzła wargę czując jak jego czarne oczy wypalają jej dziurę.
- Na nikogo ważnego - wymamrotała odwracając wzrok.
- Jasne - prychnął. - Na jakiegoś chłopaka, prawda?
- Tak, ale to na prawdę nie było nic ważnego - ciągnęła dalej.
- Gdyby to nie było nic ważnego to byś wtedy się tak nie ekscytowała - stwierdził spokojnie, a ona westchnęła cicho.
- Potrafisz drążyć temat co? - Powiedziała zrezygnowana. Severus wzruszył ramionami. - Powiedzmy, że ekscytowałam się na nie tą osobę, bowiem przyszedł ktoś na zastępstwo, ale na prawdę, to nie było nic ważnego. Musiałam tylko porozmawiać z kimś...
- Kimś kto ci się podoba? - Podniósł brew po czym odwrócił głowę w drugą stronę. Josephine nie wiedziała co miała mu odpowiedzieć. Może lepiej, żeby nic już nie mówiła bo pewnie jeszcze bardziej pogorszy sprawę. - Nie ważne, niepotrzebnie drążę temat - powiedział po chwili.
- To nie tak...
- Powiedz mi Josephine - przerwał jej poważnym głosem. Dziewczynie zaczęło bić szybciej serce słysząc tą powagę. O co chciał ją zapytać? Czy to było coś ważnego? - Czy... lubisz cynamon? - Zapytał na co ona zdziwiona otworzyła usta.
- Snape! Myślałam, że pytasz mnie o coś poważnego! - Warknęła urażona co chwilę patrząc na niego i drogę.
- To jest śmiertelnie poważne pytanie, tak samo poważne jakbym teraz poprosił cię o rękę - zaśmiał się złośliwie, a ona zarumieniła się (nie była pewna, czy ze złości, czy z zawstydzenia, może coś pomiędzy tymi oba). - Więc, Josephine Vansesso Evans, lubisz cynamon? - Uśmiechnął się pod nosem.
- Wypchaj się - burknęła zła. - Czemu akurat cynamon? - Zmarszczyła z niezrozumieniem brwi,a on wzruszył ramionami.
- Nie wiem, to mi pierwsze przyszło do głowy.
- Przebadaj sobie kiedyś tą głowę - rzuciła przewracając oczami.
- Kto ma sobie przebadać głowę? - Zapytała Lily, która została zbudzona ich rozmową. Ich rozmową i dosyć wyboistą drogą przez którą troszkę rzucało.
- Ty - odpowiedziała Jo, a Snape prychnął nieco rozbawiony. Wiedział dobrze, że za chwilę na pewno rozpęta się kolejna kłótnia pomiędzy kuzynkami dzięki czemu on będzie mógł się pośmiać.
- I kto to powiedział - zachichotała ruda. Zamilkła jednak patrząc przed siebie. - To tutaj? - Wychyliła się by przyjrzeć się lepiej niedużemu jezioru, które było otoczone przez las. Prowadziła tutaj tylko jedna droga, czyli ta którą teraz jechali. Z tego co się Jo dowiedziała, to było to mało odwiedzane i znane miejsce, ale za to bardzo urodziwe. W duchu dziękowała sobie za tamtą rozmowę ze starym lodziarzem, który jej o tym miejscu opowiedział.
- Tak, to tutaj - oznajmiła Josephine z małym uśmieszkiem.
- Ładnie tutaj - stwierdziła Evans wciąż się rozglądając. Szybko jej zadowolenie tym miejscem zniknęło widząc trzy osoby, których tutaj najmniej się spodziewała. Podobnie było z Severusem, który miał w tej chwili ochotę uciec, jak najdalej stąd i nie wracać. Jedynie Josephine pozostawała radosna.
- Wreszcie! Już myślałem, że się zgubiliście! - Zawołał James, gdy starsza Evans zaparkowała auto na mniej zarośniętym miejscu pod dużym drzewem.
- Rogaczu, przecież J się nigdy nie zgubi - zaśmiał się Syriusz, który podszedł do auta. - Kurczę J, ładna fura - pochylił się by przyjrzeć się lepiej masce auta. Kiedy chłopak chciał dotknąć ją z zamiarem podniesienia przedniej klapy został uderzony w ręce.
- Nawet o tym nie marz, Łapo - zastrzegła go poważnym głosem Jo na co chłopak jęknął niezadowolony. - Lepiej powiedzcie czy udało wam się znaleźć dobre miejsce na namioty.
- Tak, ale mieliśmy mały problem z ich... rozłożeniem - podrapał się po tylnej części głowy.
- To i tak nie jest źle, namioty mogę rozłożyć magią - stwierdziła wyciągając różdżkę. - No dobrze, a teraz...
- Co on tutaj robi?! Czemu zabrałaś ze sobą Snape'a?! - Josephine westchnęła męczeńsko słysząc głos zdziwionego James'a. Wiedziała, że tak będzie...
CZYTASZ
Too Much Cinnamon • S. Snape ✔
Fanfic(Zakończone) Kuzynka Lily Evans, Josephine przyjeżdża do niej na okres wakacji, by je wspólnie spędzić i się dobrze bawić. Jednak pojawia się pewien problem. Mianowicie fakt, że Lily pokłóciła się ze swoim przyjacielem i się do siebie nie odzywają j...