19. Podejrzanie idealna

1.2K 94 14
                                    

Josephine obudziła się rano otumaniona przyjemnym zapachem perfum Severusa, który obejmował ją w pasie i nie pozwalał jej na ucieczkę z jego ramion. Nawet nie miała zamiaru uciekać. Było jej przy nim za dobrze.

Kocham cię, Jo.

Poczuła przyjemne ciepło wypełniające ją od koniuszków palców aż po stopy, gdy przypomniała sobie jego wczorajsze słowa (Co prawda były powiedziane pod lekkim wpływem alkoholu, który magicznie się odnalazł, ale wciąż wydawały się szczere). Przymknęła oczy i uśmiechnęła się błogo na wspomnienie nocy, którą spędzili razem rozkoszując się sobą. Miała nadzieję, że to jeszcze wiele razy powtórzą. Ba! Ona wiedziała i na pewno zadba o to by jeszcze raz to powtórzyli.

Jej uśmiech poszerzył się, kiedy poczuła na swojej skórze zimne usta należące do Snape'a. Chłopak składał na zagłębieniu jej szyi powolne pocałunki, które powodowały coraz większe dreszcze u kasztanowłosej.

- Merlinie, Sever przestań - sapnęła cicho, gdy poczuła, jak wygryza się delikatnie w jej skórę. Ten zaśmiał się krótko po czym dalej kontynuował denerwowanie dziewczyny, która przeklęła szpetnie w myślach. Czego ona się właściwie mogła spodziewać? Severus nie należał do typu mężczyzny z przyczepioną łatką pantofla więc nie będzie się pewnie jej słuchał. I chwała Godrykowi za to. Bo gdyby tak nie było, to byłoby strasznie nudno. - Mówię... serio - odwróciła się do niego przodem.

- Przecież ja nic nie robię - powiedział udając niezrozumienie. Josephine zmrużyła oczy i wydęła usta. - Chociaż... jeśli chcesz to mogę zacząć - przysunął swoją twarz do niej i otarł się nosem o jej nos.

- Z chęcią, ale nie teraz - wyszeptała muskając jego usta. Snape nie mogąc się powstrzymać jeszcze bardziej przybliżył się do niej w celu pocałowania, ale w ostatnim momencie J odsunęła się od niego i cmoknęła w nos. Potem dla równego rachunku pstryknęła w niego chichocząc. - Na prawdę nie teraz - powtórzyła rozbawiona. - Mamy około godzinę, a potem przyjeżdża reszta - oznajmiła gładząc go po bladym policzku.

- Lupin również? - Zapytał na co ona przełknęła ślinę i skinęła głową. Wiedziała, że to dzisiaj będzie musiała z nim zerwać i patrzeć na jego zawiedzioną twarz. Nie czuła się z tym dobrze, ale wolała już mieć to za sobą. - Przeżyje to, jakoś.

- Mam nadzieję - mruknęła niezbyt przekonana jego słowami.

Severus widząc jej emocje długo się nie zastanawiał i przyciągnął ją do siebie. Dziewczyna wtuliła się w jego nagą klatkę piersiową, a on zaczął się bawić jej przyjemnymi w dotyku włosami.

- Skoro mówisz, że mamy godzinę... - uśmiechnął się podstępnie po czym złączył ich usta w namiętnym pocałunku, a jego ręce szybko odnalazły zapięcie jej stanika.

*

Evans wytarła ręcznikiem swoje mokre włosy z których kapały jeszcze kropelki wody. Od razu lepiej się poczuła po zimnym prysznicu. Jej emocje trochę ochłonęły, a ona mogła sobie mniej więcej poukładać w myślach co chciałaby powiedzieć Remusowi.

Powiesiła niebieski ręcznik na poręczy schodów, gdzie przyjemnie grzało słońce. Na chwilę wystawiła twarz w jego kierunku wygrzewając się. Było tutaj przyjemnie i cicho. Lily na prawdę wybrała świetne miejsce na odpoczynek... i sprawy sercowe.

Westchnęła cicho po czym zamrugała oczami. Chciała już to wszystko zakończyć, bez żadnych problemów i szkód. Jednak, jak wiadomo zerwania nie były łatwe. Szczególnie kiedy zrywałeś z kimś kto był twoim przyjacielem od paru ładnych latek. Może dalej będą przyjaciółmi? Chociaż może lepiej nie. Jeszcze bardziej by mu tym zaszkodziła. Musiałby patrzeć na jej związek z Severusem, wiedząc, że na zawsze pozostanie tylko jej przyjacielem.

Josephine wzdrygnęła się na tę okropną myśl. Chociaż Remus był bardzo wyrozumiały, to jednak nie chciała go bardziej krzywdzić niż to potrzebne.

- JoJo! Widzę, że humorek dopisuje! - Usłyszała radosny głos Syriusza, który w podskokach szedł kamienną dróżką prowadzącą do jej domku. Na jego widok dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Kto, jak kto, ale Syriusz skutecznie potrafił poprawić jej humor. Miał w sobie coś takiego, że nie dało się nie uśmiechnąć.

- Łapa, widzę, że tobie również - odpowiedziała rozbawiona.

- A jakże by inaczej! - Pokonał czterostopniowe schodki i doskoczył do Josephine. Chwycił ją w pasie i obrócił w okół siebie. Roześmiana dziewczyna trzymała się go jak najmocniej byle by nie upaść.

- Na Godryka, coś ty taki wesoły? - Zapytała zdziwiona, a on uśmiechnął się łobuzersko. - Nie - jej mina zrzedła, a jego uśmiech się poszerzył. W myślach błagała tych u góry, żeby jednak się myliła i nie zrobił tego co myślała.

- Tak - pokiwał głową.

- Nie, błagam, nie mów, że ty i Dorcas...

- Cześć, Josephine! - Podbiegła do nich ładna dziewczyna o jasnej karnacji i ciemnych falowanych włosach. Zatrzepotała swoimi długimi rzęsami pod którymi były skryte jej duże piwne oczy.

Dorcas Meadowes w istocie swoją urodą podbiła wiele chłopięcych serc w tym również to od Syriusza, ale Josephine wcale mu się nie dziwiła. Cicho zawsze zazdrościła wyglądu dziewczynie, która była jakoś podejrzanie idealna... za idealna.

- Hej, Dorcas - posłała jej nieco wymuszony uśmiech, ale najwyraźniej ona go nie zauważyła. - A więc ty i Syriusz znowu...

- Jesteśmy razem? - Dokończyła za nią i pozwoliła się objąć Black'owi, który uśmiechnął się zwycięsko, jakby coś wygrał. - Oh, no tak. Okazało się, że jednak nie możemy bez siebie żyć - zachichotała uroczo, a Josephine omal nie przewróciła oczami na tę słodkość.

- Uroczo - podsumowała starając się brzmieć na zainteresowaną. - Dorcas, mam do ciebie pewną prośbę.

- Co tylko poprosisz, Josi.

- Po pierwsze: nigdy nie nazywaj mnie "Josi" - syknęła zimno, a ciemnowłosa przełknęła ślinę. - Po drugię: Sprawdź czy są już dostępne klucze od domku - nakazała jej.

- J...jasne - wyjąkała nieco zbita z tropu po czym pocałowała szybko Syriusza w policzek i poszła w stronę domku pani Blanchard.

- Czemu to zrobiłaś?

- Nie wiem o czym mówisz - powiedziała niewinnie i zamrugała oczami w taki sam sposób co Meadowes. - Gdzie Lilka?

- Pomaga wziąć Jamesowi i Remusowi bagaże, a co od niej chcesz? - Skrzyżował dłonie na piersi i pochylił się w jej stronę mrużąc oczy.

- Muszę z nią porozmawiać, na pewien... damski temat - rzekła spokojnie omijając nieodpowiednie słowa, które mogłyby ją zdradzić. - Severus jest w środku jeślibyś czegoś potrzebował - dodała schodząc ze schodków.

- Co ja mógłbym chcieć od Sna... - nie dokończył bo dziewczyny już nie było.

Westchnął zirytowany i przewrócił oczami. Mimo tego, że Josephine dobrze ukrywała swoje sekrety, to on zdążył już zauważyć, że coś było nie tak.

Tylko co?


Happy czy sad end?

Too Much Cinnamon • S. Snape ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz