Epilog

1.2K 90 37
                                    

- Ciociu, ciasto ci się przypala! - Zawołał młody, dziewięcioletni chłopiec o czarnych, jak smoła włosach i okrągłych okularkach. Z niecierpliwością stał w niedużej kuchni i co chwilę nerwowo spoglądał do piekarnika na wspomniane ciasto.

- Już idę, Harry - zawołała z drugiego pokoju kobieta ubrana w jeansy i trochę za dużą czarną bluzkę z nadrukiem zespołu Queen. Jej długie kasztanowe włosy były związane w wysokiego kucyka z którego wypadały pojedyńcze kosmyki. - Widzę, że nie potrafisz się już doczekać co? - Zaśmiała się pod nosem widząc jego niecierpliwość. Chłopiec pokiwał energicznie głową, a ona prychnęła uśmiechając się. - Dobrze, dobrze. Już wyciągam - wzięła ścierkę i otworzyła piekarnik z którego od razu wydostał się zapach cynnamonu i jabłek. - Et voilà! - Postawiła ciasto na białym blacie blacie

- Pysznie pachnie - stwierdził Harry z przymkniętymi oczami, zaciągając się zapachem.

- Tylko pamiętaj, najpierw ma ostygnąć zanim zjesz - przypomniała mu, na co on jęknął zawiedziony. Już otwierała usta by rzucić jakiś komentarz na jego zachowanie, ale zadzwonił dzwonek do drzwi. - Otworzę, a ty mój drogi - wskazała na niego palcem. - Nie tykaj ciasta - dokończyła zanim poszła w stronę drzwi, które następnie otworzyła. 

- Witaj, Josephine.

- Severus, jak miło cię widzieć - uśmiechnęła się szeroko na jego widok. - Co cię tu sprowadza? - Oparła się o framugę i przygryzła wargę obserwując jego wygląd. Dorósł bardziej niż ostatnim razem go widziała. Jeszcze bardziej wyprzystojniał i trochę spoważniał, a może tak jej się tylko wydawało przez to, że został profesorem eliksirów w Hogwarcie. 

- Przyszedłem zobaczyć jak sobie radzisz w życiu - odpowiedział jej spokojnie. 

- I...? - Podniosła brew, a jej usta rozciągnęły się w podstępnym uśmieszku.

- I zobaczyć, jak miewa się młody Potter - odpowiedział wciąż starając się brzmieć spokojnie. 

- I...? - Przedłużała drażniąc się z nim na co on westchnął dając za wygraną.

- I chciałbym zapytać... czy poszłabyś ze mną w ten piątek gdzieś? - Powiedział lekko się rumieniąc. - Jeśli oczywiście masz czas - dodał szybko starając się brzmieć normalnie.

- Hmm... - Josephine udała, że się głęboko zastanawia, by go jeszcze bardziej podenerwować. - Czy to zaproszenie na randkę?

- Powiedzmy - skinął głową, a jej twarz się rozjaśniła z opanowującej ją radości. 

- W takim razie, z chęcią - uśmiechnęła się szeroko, a mężczyzna rozluźnił się na jej słowa. - Może wejdziesz? Upiekłam właśnie ciasto...

- Ciociu, dałaś do ciasta za dużo cynamonu! - Z środka mieszkania rozległ się głośny głos Harrego. 

- Cholera, co ja ci mówiłam o jedzeniu ciepłego ciasta?! - Krzyknęła zła, że młody jej nie posłuchał, zresztą, jak w większości przypadków. Czemu musiał akurat to odziedziczyć po swoich rodzicach? Mógłby być choć trochę bardziej posłuszny, to od razu zrobiłoby się milej. 

- Ale myślałem, że już wystygło! - Odkrzyknął jej próbując się jakkolwiek obronić. 

- Żadne ciasto nie stygnie tak szybko - warknęła kręcąc głową ze zrezygnowania. Spojrzała na Sevrusa, który z podniesioną brwią przyglądał się jej, starując się nie roześmiać widząc ją w takiej sytuacji. - Mamy też herbatę i kawę - dodała starając się brzmieć zachęcająco.

- Z chęcią.

- W takim razie, chodź zanim ten chłopak nie odwali niczego innego - przewróciła oczami i chwyciła mężczyznę za rękę, ciągnąc go do środka gdzie znajdowało się jej małe królestwo, które on jeszcze zwiedzi wiele razy...






KONIEC


















I tak oto dobrnęliśmy do końca! Dziękuję wszystkim, którzy czekali cierpliwie na rozdziały mojego jakże uroczego "Sephine". Mam nadzieję, że odwiedzicie jeszcze mój profil i przeczytacie moje inne książki. Tymczasem zostawiam was do pisania komentarzy z waszymi reakcjami na to całe fanfiction ;D

Too Much Cinnamon • S. Snape ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz