Hermiona
Nie wiem, czemu znów tu jestem.
Może dlatego, że przez ten cholerny tydzień nie mogłam zebrać myśli?
Może dlatego, że gdzieś we mnie tli się pieprzona nadzieja, że znów spotkam tego, który jest całym moim życiem?
Wiem, że jestem okropnie naiwna i głupia.
Sama go odepchnęłam, unosząc się honorem.
Gdybym wtedy schowała swoją lwią duszę w głąb siebie, może teraz nie siedziałabym po raz kolejny w samotności przy barze i nie sączyła czerwonego alkoholu o smaku słodkich porzeczek.
Poprawiam wolną ręką srebrny, lejący się materiał sukienki, który niebezpiecznie podsunął się na nagiej nodze do góry, gdy poprawiałam się na stołku.
Czuję palące spojrzenie mężczyzny siedzącego dwa krzesła ode mnie.
Zatrzymuje wzrok na moim udzie i lubieżnie się uśmiecha. Mdli mnie na samą myśl, że może do mnie podejść.
Nie jest najgorszy, ale płonące pożądaniem oczy sprawiają, że mam ochotę zwymiotować.
Odwracam głowę, dając mu do zrozumienia, że może co najwyżej wsadzić w tyłek swoje marzenia.
Obracam kieliszek w dłoniach, patrząc, jak czerwony alkohol opływa leniwie szklane ścianki.
- Chyba się nie nauczyłaś, że tu nie przychodzi się samej - słyszę nad swoim ramieniem głęboki, mrukliwy głos.
Nie patrzę na mężczyznę, który stoi za moimi plecami i kładzie rękę na blacie zaraz przy mojej dłoni.
Słodki, męski zapach od razu dociera do moich nozdrzy, wprawiając ciało w lekki stan upojenia.
- Może lubię ryzykować? - odpowiadam zaczepnie, lekko przechylając i unosząc głowę.
Mężczyzna patrzy się przed siebie, jakby udawał, że oparł się przypadkowo akurat w tym miejscu. Jednak na kształtnych ustach zakwita uśmiech.
W końcu opuszcza wzrok. Rumienię się, onieśmielona intensywnością ciemnego spojrzenia.
- Taka niegrzeczna dziewczynka z ciebie?
Zagryzam wargę, otumaniona sytuacją.
Znów z nim flirtuję.
Znam go tak naprawdę kilka godzin, nic o nim nie wiem, oprócz tego, że ma na imię Alexander, a znów pozwalam się wciągnąć w tę gęstniejącą od dziwnych emocji rozmowę.
- Zależy od sytuacji - mruczę, odwracając wzrok.
Nie mogę znieść jego spojrzenia.
Unosi dłoń, która do tej pory tkwi obok mojej i woła leniwym ruchem kelnerkę. Kobieta podskakuje do nas, pochylając się, by lepiej słyszeć zamówienie. Jej okrągłe, wielkie piersi wiszą niemal przed moją twarzą.
Gdy się obraca, by spełnić życzenie Alexa, oddycham z ulgą. Mężczyzna na sąsiednim stołku uśmiecha się delikatnie.
- A jakie to sytuacje wyzwalają w tobie niegrzeczną Hermionę?
Sztywnieję.
Pytanie jest mniej więcej normalne, ale brzmi zbyt dwuznacznie. Dopijam drink i wstaję.
- Chyba za wcześnie, żebym ci mówiła - odpowiadam chłodno i ruszam w stronę schodów prowadzących na niższe piętro. Może reaguję zbyt przesadnie, ale czuję, że muszę mieć rękę na pulsie.
CZYTASZ
Zagubieni w czasie 2: Wierni przeznaczeniu // Dramione
Fanfiction" - To nie ma sensu, Potter. Ona mi nie wybaczy. Widzisz, co z niej zrobiłem? -Wskazuję bezmyślnie na korytarz za jego plecami. - To jest dziewczyna, która powinna być noszona na rękach, czczona jak bogini a ja... - załamuję się - jedyne co umiem, t...