Draco
Wychodzi z gabinetu, a ja nie wiem, co zrobić. Stoi naprzeciwko, wbijając we mnie spojrzenie brązowych oczu. Spinam się. Nie umiem wyczytać, czy jest wściekła, czy mnie nienawidzi, czy jest całkowicie obojętna. Musiałem na nią zaczekać, nie mogłem po raz kolejny uciec. Nie ważne, jak bardzo tego chciałem. Kiedyś nasze drogi musiały się skrzyżować. Kiedyś muszę odpowiedzieć na wszystkie jej pytania.
– Możemy pójść do mojego gabinetu – mówi w końcu.
Kiwam głową. Chyba nie ma teraz lepszego miejsca na rozmowę. Nadal nie mogę się przyzwyczaić, że pracuje w Ministerstwie.
Zarzucam kaptur na głowę, chcąc się schować przed przypadkowymi świadkami naszego spotkania. Ruszam za nią, z rękami wciśniętymi w kieszenie bluzy. Zaciskam pięści, próbując ułożyć w głowie jakąś mądrą wypowiedź. Jestem pewien, że spyta, czemu tyle milczałem. Pocieram czoło coraz bardziej zdenerwowany.Kurwa, gdzie się podział Malfoy, który umiał jednym spojrzeniem wbić drugiego człowieka w ścianę?
Co się ze mną stało?
Kroczy przede mną w całkowitym milczeniu. Elegancki, ale skromny strój uwydatnia jej kształtne biodra i długie nogi. Nogi, które tyle razy zaciskały się na mnie, gdy zatracaliśmy się w ekstazie bliskości. Tak cholernie za nią tęsknię, że aż ból mąci mi myśli.
Nagle staje i otwiera przede mną jedne z licznych drzwi. Przez chwilę ogarnia nas ciemność. Słyszę jej urwany niespokojny oddech, by nagle zostać oślepiony mdłym światłem lampy stojącej na biurku.
Patrzę w milczeniu, jak podchodzi do mebla i kładzie na nim różdżkę. Daje mi tym znać, że jest bezbronna i jedyną krzywdę, jaką mi może wyrządzić, będzie ta gołymi rękami.
Czekam na to.
Czekam, aż się na mnie rzuci i zacznie okładać ogarnięta furią. Mam chorą nadzieję, że to zrobi, jednak ona tylko stoi i patrzy na mnie nieodgadnionym wzrokiem.Zrzucam kaptur i przeczesuję włosy, jakby to w jakikolwiek sposób mogło dodać mi odwagi. Rozglądam się po pomieszczeniu, próbując odwlec to, co i tak miało nadejść. Skromnie, a zarazem umeblowane w wyrafinowany sposób.
Cała ona.
Gdy znów nasze spojrzenia się skrzyżują, uchyla usta i zadaje pierwsze z tysiąca pytań.
– Co się z nami stało?
Schylam głowę. Nie mogła lepiej tego ująć. Coś się stało, tylko nie wiedziałem, kiedy i jak.
– Powiedziałbym ci, gdybym wiedział – mówię. Wzdycha ciężko, jakby moja wypowiedź była kolejną z ran, którą jej zadaję.
– Draco – próbuje brzmieć spokojnie, ale słyszę, że się trzęsie. – Dlaczego?
Uwielbiam swoje imię w jej ustach. Pamiętam pierwszy raz, gdy je wymówiła. To była chwila, gdy wyznała mi miłość na Północnej Wieży.
Mnie, aroganckiemu sukinsynowi.Zbieram w sobie wszystkie siły, jakie mam i patrzę kobiecie swojego życia prosto w oczy. Nie wiem, skąd mam odwagę, by to powiedzieć, ale nie widzę innego wyjścia.
– Tak musiało być. To musiało się skończyć.
– Kłamiesz – syczy. – Nie wierzę.
Zaczyna się wolno do mnie zbliżać, stawiając noga za nogą, ze wzrokiem utkwionym w mojej twarzy.
Walczy.
Nadal walczy o to, co było.
Lwice mają to we krwi, ale ja nie mogę pozwolić, by wygrała.
CZYTASZ
Zagubieni w czasie 2: Wierni przeznaczeniu // Dramione
Fanfiction" - To nie ma sensu, Potter. Ona mi nie wybaczy. Widzisz, co z niej zrobiłem? -Wskazuję bezmyślnie na korytarz za jego plecami. - To jest dziewczyna, która powinna być noszona na rękach, czczona jak bogini a ja... - załamuję się - jedyne co umiem, t...