Uwaga! Treść 18+
-----------------------------
Hermiona
Nie wiedziałam, że ten dzień zakończy się kolacją w jednej z najdroższych mugolskich restauracji. Przyszedł do mnie pod pracę, całkowicie mnie tym zaskakując. Z niesamowitym strachem wsiadłam na srebrne cudo, które nazwał Lśniącą Strzałą i pognaliśmy gdzieś przed siebie.
Parkuje motocykl na parkingu, pomaga mi zejść i patrzy na mnie z radością w jasnych oczach.
– Wyglądasz obłędnie – szepcze. – Ale muszę zmodyfikować troszkę twój ubiór – mruczy wprost do moich uchylonych, spragnionych pocałunku ust. Przekrzywiam głowę pytająco.
Dłonie mężczyzny odnajdują rozpięcie koszuli. Muska palcami zagłębienie między moimi piersiami, wprowadzając mnie w lekkie drżenie. Po chwili czuję, jak ciasne dżinsy ustępują miejsca tkaninie sukienki. Pierwszy raz użył przy mnie swojej anielskiej magii.
Robię krok do tyłu, patrząc na jego dzieło.
Koronkowy kremowy materia opina moje ramiona, piersi i talię, by przejść w delikatnie rozkloszowaną spódnicę do kolan. Czarne szpilki zmieniły barwę na beżową.
– Troszkę zmodyfikować? – śmieję się, robiąc obrót. Gdy staję, widzę, że ubranie niegrzecznego chłopca dało miejsce bordowej lekko rozpiętej koszuli i garniturowym ciemniejszym spodniom. W dłoni trzyma, przerzuconą przez ramię marynarkę w tym samym kolorze.
Podchodzę bliżej, splatając dłonie na karku blondyna.
– Gdzie mnie zabierasz?
– Niespodzianka – mruczy uwodzicielsko, delikatnie całując mnie w usta. Wkłada marynarkę i puszcza mi oczko, gdy widzi moje pytające spojrzenie.
Łapie mnie za dłoń i poprowadzi wprost do drzwi najlepszej Londyńskiej restauracji w hotelu Ritz.
Po wejściu do środka kelner wita nas miłym uśmiechem i wskazuje nam miejsce w bogato zdobionej sali w stylu Ludwika XVI. Piękne żyrandole, złocenia, malowidła ścienne i marmur. Nie mogę uwierzyć w to, co widzę. Czuję się, jakbyśmy cofnęli się o kilkaset lat. Jakbym była w śnie. Stoliki ozdobione obrusami z grubego jedwabiu, stojące na nich świeże róże, srebrna zastawa i wspaniała porcelana.
Czuję dziwny uścisk w piersi i uczucie deja vu. Kręcę głową, odganiając niespokojne myśli w chwili, gdy podchodzi do nas ten sam kelner, by rozłożyć nam na kolanach lniane serwety i napełnić kieliszki wodą mineralną. Następnie podaje pieczywo i masło, a my zaczynamy przeglądać menu.
Czuję się jak księżniczka w bajce, gdy smakuję tych wszystkich niesamowitych dań , zatracona w oczach mężczyźny, który jest dla mnie wszystkim.
Patrzę na tę piękną twarz, a moją duszę przepełniała nieopisana miłość i szczęście.Jakbym żyła na nowo.
Chwyta moje palce, w swoją dłoń i składa delikatny pocałunek, nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego. Nie mogę pojąć, jak to możliwe, że tak cudowny mężczyzna siedzi właśnie naprzeciwko mnie, patrząc jakbym była wszystkim, czego potrzebuje do życia.
Jestem cholernie świadoma spojrzeń, które posyłają mu kobiety z sąsiednich stolików, ale on jest mój.
Mój anioł.
– Kocham cię, skarbie – szepcze, znów całując moją dłoń.
Wolną ręką z czułością przejeżdżam po jego policzku i krzywiźnie szczęki. Jest idealny w każdym calu.
CZYTASZ
Zagubieni w czasie 2: Wierni przeznaczeniu // Dramione
Fanfiction" - To nie ma sensu, Potter. Ona mi nie wybaczy. Widzisz, co z niej zrobiłem? -Wskazuję bezmyślnie na korytarz za jego plecami. - To jest dziewczyna, która powinna być noszona na rękach, czczona jak bogini a ja... - załamuję się - jedyne co umiem, t...