Draco c.d.Jestem tak zaskoczony, tym co słyszę, że stoję jak debil, póki Potter nie likwiduje kamuflującego zaklęcia i nie wypycha mnie na zewnątrz.
- O co tu chodzi? - rzucam w stronę Valentine'a.
- Idź już do cholery! - ryczy, wskazując na drzwi. - Zaprowadź ją na Północną Wieżę!
W jego głosie słyszę tyle desperacji, że nie musi powtarzać.
Zbiegam po krętych schodach, by wylądować między cholernymi walczącymi.
Próbuję ogarnąć, co się dzieje, ale śmigające zaklęcia i błyski ścierających się kling mieczy i sztyletów, całkowicie mi to utrudniają.
Mam wrażenie, jakbym znalazł się w średniowieczu, gdyby nie to, że wszyscy ubrani są dość normalnie, a w oczach niektórych widzę płynny ogień.
Słyszę kobiecy krzyk.
Odwracam się gwałtownie i widzę, jak Granger opada na kolana, chowając głowę przez śmigającymi w powietrzu zaklęciami. Jedną dłonią przyciska sztylet do piersi.
Za nią stoi Black odbijając ataki kilku aurorów i McGonagall. Jest zbyt daleko od dziewczyny, by móc ją złapać i się teleportować.To moja jedyna szansa.
Biegnę między walczącymi, rzucając co chwila Protego, lub Drętwotę. Otwieram szerzej oczy, widząc, jak jeden z demonów odbija się od mojej tarczy i ląduje na ścianie.
Dobrze wiedzieć.
Odwracam wzrok, znów patrząc na mój cel.
Jestem coraz bliżej.
Black nadal jest zajęty walką z Lupinem i McGonagall.
W ostatniej chwili opadam na kolana i ślizgiem znajduję się przy Granger. Drży i szlocha, przez co mnie nie zauważa. Łapię jej wolną dłoń.
- Chodź - mówię na tyle głośno, by mnie usłyszała, ale na tyle cicho, by nie zaalarmować Blacka.
Unosi wzrok i wbija we mnie orzechowe oczy pełne przerażenia.
Mam ochotę ją pocałować, ale teraz nie czas na to.
Wstajemy i ruszamy biegiem w stronę Północnej Wieży.
Odgłosy walki zostają za nami, cichną i tylko huk potężniejszych zaklęć wstrząsa murami zamku.
Obracam się przez ramię, nadal nie puszczając dłoni Granger.
- Draco, gdzie... - otwiera usta, ale ją uciszam:
- Nie czas na wyjaśnienia.
Widzę cholerne drzwi prowadzące do wieży, gdy słyszę przeraźliwy wrzask wściekłości.
Ku nam sunie czarna mgła z głową Blacka.
Dopadam wejścia.
Nie możemy zatrzymać się nawet na chwilę. Zaklęciem zatrzaskuję drzwi przed nosem Blacka.
Biegniemy w górę.
Czuję, że uścisk Granger słabnie. Odwracam się i widzę łzy w jej oczach.
Jest zmęczona.
- Nie dam rady - płacze.
- Musisz - syczę. - Musimy dotrzeć na górę.
Ciągnę ją za sobą.
Znów wbiegamy po schodach, gdy słyszę jej krzyk. Odwracam się w chwili, gdy szczupłe palce dziewczyny wyślizgują się z mojego uścisku.
CZYTASZ
Zagubieni w czasie 2: Wierni przeznaczeniu // Dramione
Fanfiction" - To nie ma sensu, Potter. Ona mi nie wybaczy. Widzisz, co z niej zrobiłem? -Wskazuję bezmyślnie na korytarz za jego plecami. - To jest dziewczyna, która powinna być noszona na rękach, czczona jak bogini a ja... - załamuję się - jedyne co umiem, t...