Przedsionek

977 46 14
                                    

Hermiona 

Patrzę na stojącego przede mną mężczyznę i nie mogę uwierzyć w to, co zrobił.

Przywłaszczył sobie moje ciało i wspomnienia, jakby mu się to należało.

Jak ja go nie cierpię!

Wredny, arogancki, pieprzony arystokrata!

Zaciskam pięści, próbując powstrzymać rozprzestrzeniającą się z szybkością światła, furię.

– Jak śmiałeś ? – syczę. 

To wspomnienie jest dla mnie od kilku miesięcy jak drzazga wbita w skórę.

Nie mogę wyciągnąć, chociaż cholernie drażni moje nerwy.

Z trudem odsuwam obrazy w głąb siebie.

Chcę zapomnieć, że przez chwilę straciłam kontrolę nad swoim życiem i zapragnęłam kogoś, kogo powinnam omijać szerokim łukiem.

Tamten sen okazał się prawdą.

Wdarł się w moje myśli, gdy spałam, owładnął mną i kusił, tylko po to, by następnego dnia naśmiewać się ze mnie na pustym korytarzu.

Cholernie bolało.

Właśnie tamtego dnia postanowiłam, że nigdy tak łatwo nie ulegnę swoim pragnieniom.

Aż do dzisiaj.

Stoi przede mną.

Jak chodzący seks, w szarym garniturze, tak idealnie współgrającym ze stalowymi tęczówkami, z rozpiętą koszulą ukazującą złocistą skórę. Patrzy na mnie, tak samo, jak w tamtym śnie.

Z nieokiełznanym pożądaniem.

– Tylko to pamiętasz? – chrypi.

– Tylko? – Czemu ten człowiek tak mnie męczy?! Kręcę głową zrezygnowana. – Mam dość, Malfoy. Mam dość ciebie. Daj mi spokój i nigdy już nie próbuj tego robić.

Z trudem odrywam od niego wzrok.

Kiedy tak wyprzystojniał i dlaczego czuję dziwne mrowienie w ciele, gdy stoimy tak blisko siebie?

Zanim zdąży cokolwiek powiedzieć, biorę tacę z koreczkami i wychodzę, nawet się nie oglądając. Mam cholerną nadzieję, że Daniel nie zauważył naszej nieobecności.

Nie chcę kłótni w takim dniu.

Oddycham z ulgą, widząc narzeczonego, pogrążonego w zażartej dyskusji z Harrym i Zabinim. Nagle unosi wzrok nad ramieniem ciemnoskórego chłopaka i wbija w we mnie błękitne oczy.

Uśmiecham się jak niewiniątko, odwzajemnia gest z lekkim opóźnieniem, jakby się zastanawiał, gdzie byłam i jak długo.

Odstawiam tacę na stół w chwili, gdy Malfoy materializuje się przy swoim ślizgońskim koledze, od razu włączając się do rozmowy. Tak, jakby kilka minut temu wcale nie napastował mnie w kuchni. Wygląda cholernie normalnie, gdy ja cała się trzęsę.

Jestem wykończona zaistniałą sytuacją i reakcją swojego ciała na dotyk blondyna. To nie jest normalne. Jestem zaręczona, a reaguję na innego mężczyznę, jak głupia napalona nastolatka.

– Hermiono? – Czuję drobną dłoń na swoim ramieniu, by po chwili ujrzeć brązowe oczy młodszej przyjaciółki. – Wszystko w porządku?

Odwracam się, opierając o stół i splatając ręce na piersi.

– Tak, chyba tak.

– Wiesz, że możesz mi powiedzieć.

Wzdycham ciężko.

Zagubieni w czasie 2: Wierni przeznaczeniu // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz