Prawda

970 46 9
                                    

Draco 

Mija kilka długich godzin, w czasie których nie ruszam się nawet na krok.

Przez jakąś godzinę sam zapadam w sen, jednak jestem zbyt czujny i budzę się od razu, gdy ona bezwiednie się porusza.

Wołam Skrzatkę i wydaję jej polecenie znalezienia pewnej osoby i przyprowadzenia jej tutaj, z zasłoniętymi oczami. Przedtem zaciąga zasłony, by nie było widać Paryża. Muszę pilnować, by gość nawet przez chwilę, nie domyślił się, gdzie jest.

Zapada zmierzch, gdy słyszę charakterystyczny odgłos teleportacji, a moim oczom ukazuje się Ważka, uwieszona na szyi kogoś, kogo nie chciałbym tu nigdy widzieć.

– Dziękuję, Ważko. Wykonałaś swoją pracę. Możesz iść na odpoczynek – mówię szeptem, ale skrzat bardzo dobrze mnie słyszy. Ściąga mężczyźnie opaskę z głowy i znika.

Przybysz patrzy na mnie wściekle, rozmasowując sobie tył głowy.

– Kurwa, Malfoy. Mogłeś po prostu napisać list, a nie wysyłasz psychicznego skrzata na mnie – chce jeszcze coś dodać, ale milknie, widząc, kto śpi z twarzą wtuloną w moją szyję. Blednie, a ja czuję cholerną satysfakcję.

– Jakbym mógł napisać, to bym napisał, Valentine.

Zaciska szczęki, a błękitne oczy zmieniają barwę na ognistą.

– Zamierzasz mnie ukarać, czy co? – warczy, zaciskając pięści.

– Nie – mówię lekko rozbawiony. Wolno wysuwam ramię spod głowy dziewczyny tak, by jej nie zbudzić. Okrywam kocem i wstaję. – Obudzi się za jakąś godzinę, a wtedy chcę, byś opowiedział jej wszystko, co zdarzyło się od chwili, gdy zobaczyłeś ją w łazience.

Zaplata ramiona na piersi, dając mi do zrozumienia, że nie będzie na moje rozkazy. Unosi brew.

– Serio? Mam jej opowiedzieć, jak uratowałem jej wątłe życie ze szpon śmierci?

– Tak – mówię pewnie. – Wszystko. Jak doszło do tego, że założyłeś jej ten pieprzony pierścień i dlaczego, tak bardzo nie chciałeś dać jej wolności.

– Kurwa, po cholerę? Zamierzasz ją torturować, czy po prostu chcesz satysfakcji, patrząc, jak bardzo mnie nienawidzi?

– Chcę prawdy, Valentine. Całej, pieprzonej prawdy.

– Przecież ją znasz!

– Nie całą. Coś tu nie gra. Sam o tym wiesz, a tylko twoja szczegółowa opowieść może przybliżyć nas do całkowitej prawdy.

Stoimy naprzeciw siebie, przez długą chwilę w całkowitej ciszy. Jego obecność w moim domu, pali mnie niczym ogień. Nikt, w całym moim życiu, nie doprowadzał mnie do tak skrajnych emocji.

Nienawiść i wdzięczność.

Słyszymy cichy pomruk od strony kanapy. Odwracamy się.

Dziewczyna się budzi. Patrzy na nas przez chwilę, nie rozumiejąc, co się dzieje. Podchodzę szybko i łapię ją za dłoń, zatrzymując w porę atak paniki. Wtula się we mnie i trzęsie. Wiedziałem, że widok Valentine'a może przywołać niemiłe wspomnienia, ale byłem na to gotowy.

– Co on tu robi? – pyta przerażona.

– Chciałem ci tego oszczędzić przez najbliższe dni, ale ten twój sen... Musiałem przyspieszyć. Przepraszam – szepczę, muskając ustami jej skroń. Odwraca głowę w stronę Valentine'a. – Proszę cię tylko o jedno. Wysłuchaj go do końca.

Czekam, aż się uspokoi i rozluźni, co trwa niesamowicie długo. W końcu wysuwa się z moich ramion, jednak nadal patrzy nieufnie w stronę blondyna.

Zagubieni w czasie 2: Wierni przeznaczeniu // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz