Altazar

830 49 9
                                    

Draco

Jest kilka minut przed siódmą rano, gdy wchodzę do salonu.

Staję w drzwiach i rozglądam się po pomieszczeniu. Rudowłosa dziewczyna Bliznowatego stoi przed kominkiem, z uniesioną różdżką. Wszystkie śmieci, które do tej pory zapełniały każdą wolną przestrzeń, wirują, po czym zaczynają po kolei znikać za drzwiami kuchni.

– Zapomniałem, że istnieje takie zaklęcie – mówię, ciągnąc się za kołnierzyk czarnej koszuli. Nie mogę sobie przypomnieć, kiedy ostatnio miałem na sobie to sztywne i niewygodne ubranie.

– Potter, po cholerę muszę być w garniturze? – pytam, poprawiając rękawy. – Mieliśmy iść się spotkać z Bakaslinem, a nie imprezować.

Bliznowaty, który do tej pory siedział na fotelu i przyglądał się Weasley, kieruje na mnie wzrok, po czym unosi brwi i parska śmiechem:

– Wyglądasz, jakbyś połknął kij.

– Sam się w to ubierz, to porozmawiamy – rzucam wściekle. – Uświadomisz mnie w swoim durnym pomyśle, czy mam zgadywać?

Wstaje i splata ręce.

– Myślisz, że Krwawy Baron porozmawia sobie z kimś, kto przypomina mugola? Kiedyś mi wspomniałeś, że był lordem, do tego cholernie bogatym i zapatrzonym w czystość krwi. Nie możemy ryzykować. Musisz przypominać dawnego Malfoya. Najlepiej jakbyś wyglądał jak Declan, ale niestety nie mamy takich ubrań.

Uderzam się dłonią w czoło.

– Kurwa, Potter. Jeśli pojawimy się w Hogwarcie, to mój ubiór będzie ostatnim, co zauważy, wiesz?

Weasley kończy wyczyny z moim salonem i chrząka, zwracając na siebie naszą uwagę:

– Luna mówiła, że duchy są podejrzliwe i bardzo łatwo je obrazić. Poza tym Krwawy Baron był przyjacielem Declana. Myślisz, że ot, tak zdradzi ci, gdzie mieszkał wraz z ojcem?

– Jestem potomkiem Slytherina, więc tak, sądzę, że od razu mi powie. – Znów ciągnę się za kołnierzyk. Mam wrażenie, jakby koszula zamierzała mnie za chwilę udusić. – Dobra. Będziemy tak stać i pieprzyć o głupotach czy w końcu idziemy?

Wieprzlej, który do tej pory siedział na fotelu i się nam przysłuchiwał, wstaje i poprawia swoją wyświechtaną koszulę.

– Miejmy to za sobą. Jestem wykończony.

Potter kiwa głową. Bierze różdżkę ze stolika, a po chwili stoi przed nami w stroju Aurora.

– Tylko jako zastępca Lupina, mogę wejść do Hogwartu bez wcześniejszego uzgodnienia z Dumbledorem – odpowiada na nasze pytające spojrzenia. – Musicie mnie złapać, żebym mógł was przenieść.

– Sam tam trafię – prycham.

– Zapomniałeś, że nie można teleportować się na teren Hogwartu, Malfoy?

– A ty możesz?

Kręci głową w odpowiedzi.

– Nieważne. – Wyciąga dłonie. Ruda łapie swojego chłopaka i rękę brata. Patrzę na jedyną wolną dłoń Pottera. 

Do czego to doszło, że muszę go dotykać?

Zaciskam szczękę i łapię jego rękę. Od razu czuję szarpnięcie w okolicach pępka i po chwili lądujemy na moście prowadzącym wprost do szkoły.

Coś ściska mi się w żołądku, gdy patrzę na ten cholerny budynek. Otrzepuję marynarkę z niewidzialnego pyłu, mrugając szybko oczami.

Merlinie, jaki ja się stałem miękki.

Zagubieni w czasie 2: Wierni przeznaczeniu // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz