To miał być mój nowy dom?!
Toż to zamek i w dodatku tak wielki, że nie widziałam jego szczytu, o ile kiedykolwiek go zobaczę, bo wydawałby się jakby przecinał chmury. Stałam przed nim, był ogromny. Nie widziałam takigo nawet w filmach.To jednak nie oddawało słów. Był zbudowany z czarnego marmuru. Ozdobiony licznymi rzeźbami, gargulcami i przerażającymi demonami z kłami, rogami i drapieżnymi szponami.
Wieże były długie, oraz szpiczaste, ale przewyższała tu i tak liczebność okien i witraży.
Odwróciłam się i spojrzałam na ogród który się ciągnął, tak daleko, że zastanawiałam się, jak długo miałabym iść, żeby dotrzeć na jego koniec. Przeważały tam głównie róże w kolorze krwisto - czerwonym, które spowijała je mgła.Cassian przeszedł obok mnie i otworzył drzwi na oścież, po czym wszedł do środka zamku.
- wchodź - słyszałam jego głos ze środka. Przeszłam przez próg po czym zamknęłam za sobą drzwi, głośniej niż planowałam. Podeszłam do niego i ustałam tuż przed nim. Spojrzał mi przez ramię na drzwi po czym na mnie - Nie muszą tu wszyscy wiedzieć, że przybyłaś.
- Wszyscy? - zdziwiłam się.
- Tak, ale chyba to już wyraźnie usłyszeli. To zamek więc mieszka tu dość spora liczba osób - mówił zamyślony, jakby chciał najlepiej dobierać słowa.
- Zdaje sobie z tego sprawę.
Zaczęłam się rozglądać. W środku siany również były z czarnego marmuru, tylko panele były ciemno brązowe. Styl wnętrza wyglądał na stary - wysoki sufit, bordowe zasłony ciągnące się po ziemi, meble wykonane w różne wzory z drewna, czarne dywany...
Można by było wymieniać tak w nieskączoność, ale najbardziej moją uwagę przykół złoty żyrandol na środku wejścia.Stanęłam pod nim i wpatrywałam się w jego połysk.
- Czy naprawdę musisz się wszystkim tu ekscytować? Pooglądasz sobie go jeszcze, ale jak na razie to chodź za mną - stał na schodach i czekał, aż do niego dołączę.
Nic nie powiedziałam, stanęłam za nim i złapałam za poręcz, po czym szłam za Cassianem do góry nie zdejmując z niej ręki.- Dokąd mnie prowadzisz?
Szłam a mój wzrok węgrował po wszystkich pomieszczeniach jakie mijaliśmy po drodze, gdy wchodziliśmy na kolejne piętra.
Mężczyzna stanął przed drzwiami na samym końcu korytarza, a z kieszeni wyjął pęk kluczy, po czym przekręcił jeden z nich i otworzył drzwi. Weszłam za nim.- To twój nowy pokój - powiedział i wyszedł pośpiesznie.
Słyszałam odgłos zamykanych za sobą drzwi. Podbiegłam do nich i rzuciłam się na klamkę, szarpiąc ją, ale nie mogłam ich otworzyć.
A to Drań, zamknął mnie!- Ejjj wypuść mnie!! Wypuść, słyszysz!!
Nie jestem ich zabawką i nie mam zamiaru nazywać tego miejsca "domem". Mam swój, do którego pragnę wrócić, mimo że jest tak bardzo mały w porównaniu do tego.
Pociągnęłam jeszcze kilka razy za klamkę, ale bez skutku.
Nie miałam zamiaru paść na ziemię, płakać, szlochać bo i tak zapewne by mnie nie wypuścili, a nie chciałam pokazywać im swojej słabości.Odwróciłam się przodem do pokoju i podeszłam blisko dużego łóżka z baldachimem i zieloną pościelą. Po jego obu stronach były ustawione półki nocne z lampami.
Szciany były szare, a meble były zrobione z jasnego drewna.
To chyba jedyny pokój z jasnymi kolorami, od kiedy Cassian mnie prowadził po pozostałych pomieszczeniach, by tu dotrzeć przeważał kolor bordowy i czarny, a gdzie niegdzie złoty.
Obok szafy były kolejne drzwi. Nawet trzy. Za tymi, najbliżej niej była łazienka z wanną, umywalką, prysznicem i półkami z ręcznikami.
Za drugimi drzwiami był salonik, nie jakiś duży, ale miły dla oka, z balkonem, za to za trzecimi biblioteczka. Uwielbiałam czytać, więc te pomieszczenie sprawiło, że kąciki moich ust lekką podniosły się do góry. Ściany ledwo co można było dostrzec tylko półki z książkami, a na środku pokoju stały dwa fotele. Wzięłam do ręki pierwszą lepszą książkę i przeciągnełam palcami po okładce, po czym przeczytałam treść i odłożyłam z powrotem na półkę. Zaczęłam chodzić po biblioteczce w poszukiwaniu książki, która by mnie najbardziej zaciekawiła.
Wzięłam do ręki książkę pt. " Tron", już ją odwracałam na drugą stronę, by przeczytać treść, kiedy z pokoju dobiegło pukanie i otwieranie się drzwi.
Spojrzałam na wiszący zegar i doszło do mnie że przebywałam tu już 3h.
Wyszłam z pomieszczenia i gdy zamykałam drzwi dzielące sypialnie a pomieszczenie z książkami, na środku pokoju stał mężczyzna o porcelanowej karnacji i kruczo-czarnych włosach. Spojrzał na mnie, a jego oczy jak z powieści, były w kolorze obsydianu. Były tak ciemne, że ciężko mi było dostrzec jego źrenice. Był wysoki, szczupły ,jednak umięśniony i bardzo przystojny co nie umknęło mojej uwadze.
Stalismy i patrzyliśmy na siebie w milczeniu, do czasu gdy wyminął mnie i otworzył drzwi na ościerz do salonu.Nieznajomy usiadł wygodnie na pobliskim fotelu.
Poszłam w ślad za nim i stanęłam na przeciwko niego.
- Mam nadzieję, że oswajasz się już z nowym miejscem - powiedział, opierając dłonie o poręcze krzesła - Bądź co bądź to twój nowy dom Cordelio.
- Nie "oswajam" się z faktem, że zostałam porwana, ponieważ oglądam pomieszczenie, w którym mnie zamknięto.
Skąd wiedział jak mam na imię? Czyżby już wszyscy wiedzieli że tu przebywam?
- Ty znasz moje imię, pewnie od Cassiana, a ja twojego nie.
- Jestem Aleksander Mikelson - przedstawił się z delikatnym uśmiechem na twarzy - i nie dowiedziałem się o tobie od Cassiana.
Zmarszyłam brwi i przekszywiłam delikatnie głowę.
- W takim razie od kogo?
To ja kazałem cię tu przywieść. - Nałożył nogę na nogę i uniósł wyżej podbródek - Mam takie prawo, bo jestem królem, i tak się do mnie zwracaj.
CZYTASZ
Należysz do mnie KOCHANIE
VampirCordelia żyła w przeświadczeniu, że jest zwyczają dziewczyną z trudną przeszłością. Nawiedzały ją w nocy koszmary o śmierci kobiety, a ona sama była jeszcze dzieckiem. Nagle zostaje porwana i zmuszona do życia w obcym dla niej miejscu. Życie Cordel...