Mate

1.8K 63 1
                                    

Cordelia

Zamierzałam iść do stajni starszego mężczyzny i jak mi pozwoli to na  pojeździć na Mendy, lecz zatrzymałam się gdy w salonie zobaczyłam Rozi z jej mate,  śmiejących się do telefonu z miską ciastek obok.
Podeszłam do niech biorąc czekoladowe ciastko do ust.

- Co się tak śmiejecie? - stanęłam za nimi i Spojrzałam w ekran.

- Oglądaliśmy powtórkę serialu, gdy...

- Cordelio - w drzwiach stanął Rylan przerywając dziewczynie. -
Chciałabym, żebyś ze mną
poszła.

Jego mina była poważna.

- Gdzie? - zapytałam.

- Rozi, ty też.

- Hmmm, ale do kąd?

Rylan spojrzał na nią wymownie, a na jego twarzy pojawił się nie uśmiech.

- Aaaaaa no dobrze - dziewczyna również się uśmiechnęła, a jej oczach były iskierki radości.

Szybko wstała i włożyła telefon do kieszeni, ruszając w kierunku  drzwi, pociągając mnie za rękę.

- Powiesz mi, gdzie mnie zabieracie?

- Jak dotrzemy, to wszystko Ci wyjaśnię.

Jej uśmiech był rozpromieniony, gdy szybkim kroku podskakiwała szczęśliwie.
Wyglądała na bardzo szczęśliwą, jak również Rylan i kilku wilkołaków idących za nami.
Szłam ramię w ramię z Rozi dotrzymując jej tępa.
Minęliśmy las, a przed nami był długi tunel.

- Chodź - pierwsza weszła dziewczyna i Wilkołaki.

Jedynie został przy mnie Alfa, który patrzał raz na mnie, a raz na tunel.

- Boisz się? - zapytał, zakładając ręce na klatkę piersiową.

- Jest ciemny, nic w nim nie będę widzieć.

Złapał za moją rękę i złączył nasze dłonie w uścisku.

- Jak się idzie zapewne nic nie zobaczysz, dlatego poprowadzę Cię, ale na końcu jest już oświetlenie.

Przytaknęłam mu, I mocniej zacisnęłam dłoń.
Weszliśmy do środka tunelu, gdzie spowiła mnie ciemność, tylko słyszałam głos Rozi z przodu. Palcami dotknęłam ściany która była zimna i wilgotna, lecz nie zatrzymywałam się. Byliśmy już bardzo blisko końca tunelu, bo z przodu widziałam już dobiegające światło. Zmrużyłam oczy, tym samym puszczając dłoń Rylana i podbiegłam do przodu wyprzedzając Rozi.
W tym pomieszczeniu ściany były wykonane z kamienia, a wrogach wisiały pajęczyna. Widać, że nikt od dłuższego czasu nie zaglądał i nie doprowadził tego miejsca do czystości.
Uniosałam głowę, I Spojrzałam na mały żyrandol ze świeczkami. Mimo mocno przestarzałej technologii zapewnia dużo światła.
Lecz nie to najbardziej zwróciło moją uwagę, a Wielka maszyna wykonana zapewne ze stali na środku pomieszczenia. Podeszłam do niej by się bliżej przyjrzeć.

- Robi wrażenie, prawd? To dzieło twojego ojca.

- Czyli to jest ta maszyna zdolna do zagłady wampirów. Spodziewałam się czegoś bardziej upiornego.

- Taki będzie jego efekt.

- Aha... - zmarszczyłam brwi - Ale ja nie przyłożę do tego ręki.

- Że co proszę? - wyglądał na zdziwionego.

Zrobiłam jeszcze krok, gdy do mojego nosa doszedł słodki zapach. Zaczęłam go wdychać, I sprawiało to że czułam się szczęśliwa. Chciałem wiedzieć z kąd dochodzi, ale gdy Odwróciłam się zobaczyłam stającego w tunelu barci Mikelson, w towarzystwie wampirów. Aleksander wpatrywał się we mnie z wytrzeszczonymi oczami i niedowierzaniem wymalowanym na twarzy, jakby zobaczył ducha. Zaciągnęłam się raz jeszcze i uświadomiłam sobie, że ten słodki zapach dobiegał z niego. Jeszcze nie dawno byłam na niego wściekła, aż chciałam żeby cierpiał i życzyłam mu śmierci, a teraz.... Cieszę się, że go widzę. Cała to nienawiść w pewnej chwili zniknęła.

Aleksander

Gdy udało mi się namierzyć ją to tunelu po zapachu, zamierzałem wejść i choćby siła ją stamtąd zabrać, lecz gdy ją zobaczyłem coś dziwnego zakuło mnie w okolicach klatki piersiowej, I poczułem dziwny zapach w powietrzu.
Gdy na mnie spojrzała, poczułem jak serce zabiło mi szybciej.
Chciałem do niej podbiec i mocno ją przytulić, pocałować... To jest ona, moja jedyna i najcenniejsza mate.
Aż nie mogłem w to uwierzyć, wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu. Jak to możliwe, że nie wyczułem jej wcześniej, czyżby to przez perswazja? Kolejny powód by zabić Kama.

Cordelia

Czułam, że coś mnie do niego przyciąga, jakby  więź tworzyła się między nami. Czułam jakbym była z nim połączona niewidzialnym sznurem, i nie mogła od niego odejść. To uczucie... Jest cudowne, a zarazem straszne. Serce podpowiada mi żebym do niego podbiegła, ale nie zapomniałam, co zrobił.

- To naprawdę, ty - uśmiechnął się do mnie pokazując zęby, a w jego oczach widziałam miłość, co było dziwne na mój widok. Jednak gdy patrzyłam na niego, zdałam sobie sprawę że po raz pierwszy się do mnie uśmiechnął, nie zgryźliwie i że to najpiękniejsze co w życiu widziałam.

Należysz do mnie KOCHANIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz