Aleksander
Siedziałem w gabinecie pochylony nad mapą, na której było całe terytorium Rylana.
Dokładnie ją opracowywałem, marszcząc przy tym brwi.Gdzie ta kanalia mogła ukryć jaką maszynę, no gdzie?.
Wtedy usłyszałem trzaśnięcie drzwi, a przede mną stanął, głośno dysząc Kam.
- Jest źle, ojj bardzo źle - wydyszał.
Musiał biec przez całą drogę, żeby tak się zmęczyć.- No co ty nie powiesz, tyle to już sam wiem.
Odwróciłem od niego wzrok i powróciłem do mapy.
- N-Nie o to chodzi Królu - położył ręce na biurku i pochylił się nade mną.
Od razu wstałem jak poparzony i złączyłem ręce za plecami.
Tylko ja mogę patrzeć na innych z góry.- Nie? Więc to nie ma związku z uprowadzeniem Cordeli?
Odsunął krzesło i usiadł.
- Ma i to dużo. Poczułem, że wilkołakom udało się złamać moją persfazje.
- Co!!! - wrzasnąłem.
Jeśli to prawda to mamy przerąbane.
- Jak im się to udało?!!
- Nie wiem.
Spojrzałem za okno na ciemny las za ogrodem.
Czułem jak mój gniew i obawy przybierają na sile.- Przecież, to nie możliwe.
- Jak widać możliwe. Stało się Panie, sam to poczułem i też nie jest mi z tym lekko.
Nie mieliśmy dużego wkładu w jej dzieciństwie, sam jej nigdy jako dziecka na oczy nie widziałem, ale jak wilkołaki mają maszynę do uśmiercania i przekabacili Cordelie na swoją stronę, to możemy pożegnać się z życiem, jak na czas nie zareagujemy.
Po minie Kama widziałem, że coś próbuje ukryć.
- Jest coś jeszcze, prawda Kam?
Pokiwał głową, I zacisną usta w wąska linie. Najwyraźniej jest coś za co mógł się wstydzić.
- To na co czekasz! - ponagliłem.
- B-Bo ja... To dlatego że...
- Kam, teraz ci słów brakuje?! Gadaj!!
Po jego wyrazie twarzy widziałem, że nie chciał się do tego przyznać.
- Musisz wiedzieć Panie, że ja naprawdę nie wiedziałem, że moją perswazje można złamać.
Mój gniew stawał się coraz większy.
- Kam, do cholery! Co zrobiłeś?!
- Widziała jak zabijam jej matkę - wyszeptał.
Stałem jak skamieniały z wytrzeszczonymi oczami. Chciałem na niego nawrzeszczeć, a w sytuacji w jakiej się znaleźliśmy nawet zabić.
Przez jego debilność i bark rozumu możemy stracić życie.- Coś ty powiedział!
Przekręciłem głowę, a w głowie wyobrażałam sobie jak wkładam rękę w jego klatkę piersiową łamiąc żebra i wyrywając serce.
- Dlatego użyłem na niej zniewolona umysłu, ale naprawdę ja...
Nie dałem mu dokończyć kiedy moja ręka zacisnęła się na jego szyi, z wyskoku przyszpilając go do ściany, aż pękła.
Moje paznokcie wydłużyły się o pięć centymetrów, przez co wyglądały jak szpony, i przebiły się przez jego skórę.
Z jego szyi poleciały kropelki krwi, gdy podniosłem go wyżej, że ledwie palcami dotykał ziemi.- Pa.. Panie...
- Jak mogłeś nie ukryć twarzy!!! Nawet ludzie, pierwsze co robią to upewniają się że nie zostaną rozpoznani.
- Nie wiedzi...
- Nie obchodzi mnie że nie wiedziałem, co Ci szkodziło zakryć gębę!!
- Przepraszam - zaczął kaszleć - Nie pomyślałem.
- Byłeś zbyt pewny siebie, a teraz ma powód żeby nas zabić, bo wie że zabiłeś jej matkę!!! Mało tego.. To ja jestem twoim Królem, więc pewnie albo się domyśliła, albo wilkołaki uświadomiły ją że maczałem w tym palce.
- Jest dobra, nie zabije innych wampirów, które nie miały z tym nic wspólnego - mówił bardzo cicho.
- Będzie chciała się zemścić, a jak inaczej to zrobi?!! Jest za słaba żeby ze mną walczyć!!
Spiąłem mięśnie i rzuciłem nim o komodę, z taką siłą że połamał ją w połowie, a wszystkie porcelanowe figurki potłukły, gdy spotkały się z ziemią.
Zaczął głośno kaszleć łapiąc się za szuje.- Byłem przy niej, gdy dorastała i wiem, że ma bardzo dobre serce.
- Nie umie przejść z kamienną twarzą obok kogoś kogo dotknęło cierpienie?
- Jest pomocna.
- W takim razie, co powiesz na miejsce na tym zadupiu, gdzie zabiliśmy najwięcej ludzi karmiąc się nimi!!!!!
Złapałem się rękami z tyłu głowy i zamknąłem oczy. Z tych nerwów chciało mi się krzyczeć.
Odwróciłem się od Kama i otworzyłem drzwi.- Anonii!! - krzyknąłem, po czym przede mną stał już chłopak.
- Tak?
- Nie ma czasu, weź ze sobą paru wampirów i idziemy odbić Cordelie.
- Jak to "paru", to samobójstwo. Weźmiemy ze sobą przynajmniej setkę.
- Mowy nie ma, zamierzam ją wykraść, więc jakieś trzydzieści wystarczy.
CZYTASZ
Należysz do mnie KOCHANIE
VampireCordelia żyła w przeświadczeniu, że jest zwyczają dziewczyną z trudną przeszłością. Nawiedzały ją w nocy koszmary o śmierci kobiety, a ona sama była jeszcze dzieckiem. Nagle zostaje porwana i zmuszona do życia w obcym dla niej miejscu. Życie Cordel...