Szłam z Moniką po schodach i zapamiętywałam drogę powrotną do swojego pokoju.
Wydawało mi się, że nie mają one końca.
Kiedy wreszcie weszliśmy do jadalni, jak można to tak nazwać.
Był to ogromny pokój z czerwonymi ścianami i czarnymi kafelkami, a na samym środku stał długi stół z dwoma nakryciami po przeciwnych stronach.
Na szczęście nie będę musiała siedzieć blisko niego.
- To ja będę wracać i sprzątnę ten bałagan który zrobiłam w twoim pokoju - powiedziała Monika, gdy wychodziła z pomieszczenia.
Dziwnie się czuję, tak inaczej niż dotychczas. Jestem przyzwyczajona do spożywania posiłku w samotności,
a teraz siedziałem przy stole i czekałam kiedy się wielmożny pan i władca raczy pojawić, mimo że jestem przed czasem, byłam głodna i nie chciało mi się na niego czekać.
Złapałam za widelec i zaczęłam go obracać w dłoni.
- Ładnie wyglądasz - Aleksander stanął w wejściu.
- To zasługa Moniki - odłożyłam widelec na miejsce, a król usiadł naprzeciwko mnie.
Sam wyglądał zwyczajnie, oczywiście był elegancki, ale nic w nim nadzwyczajnego. Podobny ubiór widziałam jak spotkałam go po raz pierwszy. Miał na sobie czarną koszulę i czarne spodnie.
- Moniki? Czyli oswajasz się z nowym miejscem, jak zaprzyjaźniasz się ze służbą.
- Nie, przeczytałam niektóre książki z pokoju, ale większość nie przypadło mi do gustu. W dodatku powoli dostawałam klaustrofobii, będąc zamknięta samotnie w pokoju.
- Co jest nie tak z pozostałymi książkami? - Spytał się mnie, ale wyraźnie nie był zainteresowany tą rozmową.
Mimo to przebiegała normalnie.
- Mam inny gust.
- Jak każdy.
Do pomieszczenia wszedł służący niosący talerz z zupą w moja stronę. No nareszcie byłam tak głodna, jedyne co dzisiaj dostałam to tylko kanapki na śniadanie.
Wzięłam łyżkę i zajęłam się spożywaniem zupy.
Popatrzyłam przed siebie na Aleksandra i kobietę, która stała przy nim z kieliszkiem w dłoni i nalewała mu z innego naczynia czerwoną ciecz. Była to krew. Odłożyła kieliszek przed nim po czym razem z towarzyszem wyszli.
- Smacznego - Aleksandra wziął do ręki kieliszek i wypił z niego połowę zawartości.
- dzięki - jak tak ma przebiegać nasza rozmowa to, nie wiem czym się denerwowałam.
Jednak jego spojrzenie cały czas utkwione było w moją osobę, co zaczynało mnie pomału irytować.
- Jestem brudna na twarzy? - Drugą ręką w której nie miałam łyżki zaczęłam dotykać kąciki ust.
- Nie, nie jesteś. - przerwał, jednak ciągle mi się przyglądał z zainteresowaniem w oczach. - Wiesz czemu kazałem Ci przyjść?
- Nie, I pewnie specjalnie nie dopisałeś tego na karteczce, żebym przyszła.
- Chodzi o Ciebie i o twoją przeszłość.
Tak to oczywiste, przecież król nie zaprosiłby mnie na kolację by porozmawiać jak mi się żyje w zamknięciu, ani o tym co robię. Nie obchodziło go to. Był suchy a jego spojrzenie było martwe.
- Jedynie co o sobie wiem to, że jestem dziewiętnastoletnią dziewczyną, która dotychczas miała spokojne życie. Do czasu jak nie zjawił się na moje oko dwudziestotrzyletni król wampirów i mnie porwał. Na dodatek uwięził mnie w pokoju jak wszyscy mówią "dla mojego bezpieczeństwa."
Ugryzłam się w język i nie dodałam
" szalenie przystojny".
- Wiesz o sobie za mało i o mnie też.
Może wyglądam młodo, ale mam 893 lat, skarbie.
I w tym momencie mało oczy nie wyskoczyły mi i poturlały się po podłodze, tak bardzo je wytrzeszczyłam. Jak może być taki stary? Wiedziałam, że jest nieśmiertelny, ale nie sądziłam że dobija do tysiaka.
- Co do porwania, tym razem nie była to moja zachcianka, żeby gościć u siebie młodego dzieciaka, któremu od samego początku, trzeba wszystko po kolei wyjaśniać.
- oh wybacz, że tu jestem. Naprawdę z całego serca uwierz mi, że nie chciałam Ci się narzucać.
I tak z początku normalna rozmowa przeobraziła się w coś zupełnie innego.
Przecież nie będę pokornie słuchać, jak boleje nad tym, że to właśnie z jego powodu znalazłam się w tym cholernym miejscu.
- Nie denerwuj mnie dziewczyno, bo stracę swą cierpliwość.
- To się już chyba stało.
Patrzył na mnie lodowatym spojrzeniem i widziałam jak jego nozdrza się rozchylają.
Po chwili starał się opanować emocje i głęboko oddychał, gdyż widziałam jak jego klatka piersiowa się unosi.
- Wróćmy do tego dlaczego przy naszym pierwszym spotkaniu nazwałam cię " wyjątkową".
- To ostatnim razem użyłeś takiego słowa, po za przechwalaniem się kim i jaki ważny jesteś? - Wiem to nie było fair, kiedy próbowałam wywołać kłótnie między nami. Bardziej nie było to niczym rozsądnym, gdy to on jest silnym wampirem, a ja jestem skazana na jego łaskę.
- Już tak szybko mnie oceniłaś?!
- Hmmm...
- Nie jesteś zwyczajną dziewczyną, I tu nie chodzi o pochlebstwa, tylko o samo twoje istnienie. Wiodłaś spokojne życie, ale miałaś trudną przeszłość, której nie pamiętasz.
Jego spojrzenie było puste, a twarz skamieniała. Nie było widać na niej żadnych emocji.
- Co masz na myśli przez " przeszłość, której nie pamiętam? Została mi wymazana, czy co.
Aleksander ewidentnie nad czymś myślał. Co takiego chciał mi przekazać?
- Twój Kam, który zajmował się tobą jest wampirem... jak i ty
W tym momencie mnie aż zamurowało.
CZYTASZ
Należysz do mnie KOCHANIE
VampirCordelia żyła w przeświadczeniu, że jest zwyczają dziewczyną z trudną przeszłością. Nawiedzały ją w nocy koszmary o śmierci kobiety, a ona sama była jeszcze dzieckiem. Nagle zostaje porwana i zmuszona do życia w obcym dla niej miejscu. Życie Cordel...