Sama

2.9K 89 2
                                    

Znowu miałam ten koszmar, o mężczyźnie w pokoju dziecięcym i zabitej kobiecie.

Obudziłam się po tym i nie mogłam zasnąć.

Niby zwykły sen, ale było w nim coś dziwnego, co mnie niepokoiło.

Leżałam na łóżku, wpatrując się w sufit, a jestem tu już 6 dzień.

Całymi dniami czytałam książki. Dzisiaj pewnie będę robić to samo, bo nie mogę skontaktować się z nikim z zewnątrz, ponieważ zabrali mi telefon. Tęskniłam za Kamem i Lydią, chciałabym z nimi porozmawiać.

Odwróciłam się na drugi bok, I zamknęłam powieki.

Usłyszałam wtedy znad podwórka krzyki dziecka. Poderwałam się z łóżka i wyszłam na balkon.

W ogrodzie była młoda kobieta z dzieckiem, nie mogło mieć więcej, niż 7 lat. Dziewczynka uciekała od kobiety z uśmiechem i okrzykami radości. Biegło przed siebie, gdy zapewne jej matka podbiegła do dziewczynki, podniosła tuląc ją i opierając swoje czoło o jej. Oboje byli szczęśliwi, to był piękny widok.

Odwróciłam się i podeszłam do szafy by się przebrać.

Gdy otworzyłam ją po raz pierwszy zdziwiłam się, gdy były w niej zarówno moje ubrania z domu w Kalifornii, jak i nowe.

Ubrałam się w białą bluzkę, oraz czarne dżinsy i wtedy do mojego pokoju weszła starsza kobieta przynosząca mi jedzenie. Raz chciałam z nią porozmawiać, ale tylko wchodziła zostawiała mi posiłek na stoliku i pośpiesznym krokiem kierowała się do wyjścia.

Obok posiłku była karteczka z napisem :

" zjesz dzisiaj ze mną kolację"

- Ej zaczekaj od kogo ta karteczka? - zapytałam kobietę.

- Od króla - po czym wyszła.

Odpowiedziała mi po raz pierwszy odkąd tu trafiłam, jednak nie uśmiechało mi się spędzać czasu z

" królem". Już wolałabym zostać tu w samotności.

Zjadłam posiłek i skierowałam się do biblioteczki. Na fotelu leżała książka pt. " Ciernie róży", którą chciałam dokończyć.

I tak właśnie spędziłam całe popołudnie.

Siedziałam w szkole na lekcji geografii, pisząc kolejne setki wiadomości do Cordelii i Kama.

Gdy odwołali nasze spotkanie więcej ich nie zobaczyłam, a oni nie odpisywali mi na żadne z wiadomości.

- Może panienka Lydia, odpowie na moje pytanie, skoro jest zajęta czym innym i woli mnie nie słuchać. - Nauczyciel zwrócił się w moją stronę i wyraźnie podkreślił swoje ostatnie słowa.

Miałam w dłoni telefon, którego dobrze nawet nie chciało mi się przed nim ukrywać.

- Nie znam odpowiedzi, więc może Pan sam sobie na nie odpowiedzieć. - po czym wróciłam do pisania wiadomość do Kama:

" kolejny dzień was nie ma, gdzie się podziewacie u licha. Odpisz martwię się"

- A więc słyszałaś moje pytanie?

- Może. - wpatrzona w telefon wzruszyłam ramionami. Miałam nadzieję, że zaraz odpisze.

- To je proszę powtórz. - domagał się nauczyciel.

- Yyyy czym... - i tyle zapamiętałam z jego dzisiejszej gadki - no dobrze nie wiem. Czy Pan uważa, że nie mam ważniejszych rzeczy do roboty, niż słuchania tych mądrości.

- Jesteś na lekcji Lydio, więc powinnaś mnie słychać, a swoje " ważniejsze rzeczy" mogą poczekać do końca zajęć.

- pfff

Schowałam telefon do plecaka i położyłam głowę na ławce.

Należysz do mnie KOCHANIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz