P. CLXX / PRZEWAGA LICZEBNA

406 71 44
                                    

Odautorskie:
Oficjalnie, zostało nam 29 rozdziałów ficzka do końca. Powoli zaczynam to czuć w kościach.
Miłego czytania!
#Morrigan_Out


Zmontowanie bomb, które z jednej strony były odpowiednio wielkiego kalibru, a z drugiej nie były nie wiadomo jak wielkie i toporne zajęło Izakiemu parę ładnych godzin. Dazai cieszył się, że Ozaki zawczasu rozesłała jego plany wszystkim ważniejszym osobistościom, więc gdy musieli minimalnie je zmodyfikować, tak naprawdę nie zajęło to długo, choć i tak ledwie się wyrobili. Do Tokio dojechali falami, choć przez całą drogę Nakahara narzekał, że w aucie wali im trupem. Absolutnie nic dziwnego biorąc pod uwagę, że przecież wieźli dwa w bagażniku, ale nieważne jak użyteczni do misji, ich towarzystwo po prostu nie było mile widziane.

Shizuki cicho modliła się, zaciskając powieki najmocniej, jak tylko potrafiła. Z jednej strony ona sama nie chciała zobaczyć, którego z jej przyjaciół czeka śmierć, a z drugiej oni sami o to poprosili. Wiedzieli, że taka świadomość, zwłaszcza w przypadku najgorszego, będzie cholernie demotywująca, a to było ostatnim, czego potrzebowali. Izaki jadący z tyłu kilkanaście razy odtwarzał w głowie cały proces tworzenia bomb, czy aby na pewno niczego nie spaprał. To chłopak pozostawał w kontakcie z całą resztą, która pozostawała o pół godziny poza granicami miasta. Dazai liczył, że to wystarczy. Że da radę odciągnąć ich uwagę na tak długo, ale tak naprawdę było to tylko pobożne życzenie. Choć fakt, że po bagażniku auta, w którym jechał Izaki, ciskały się dwie młode dziewczyny, mógł znacząco przeważyć na ich korzyść.

W pierwszej fali to Tokio wjechały trzy auta Portowej Mafii. Osoby biorące udział w najwcześniejszym ataku, ich ochrona, negocjatorzy i dwa trupy należące do pionków Yakuzy. Zaparkowali w brudnej i ciasnej uliczce niedaleko centrum i natychmiast wzięli się do roboty. Naoki obiecawszy Dazaiowi, że nie zawiedzie użył swojej Zdolności żeby zniknąć, a Kenji skupił się na swoich umiejętnościach i po wykonaniu serii gestów dłońmi, czasowo ożywił dwóch przedstawicieli Yakuzy, których przywieźli, a którzy zalegali im jeszcze w lodówkach w kostnicy tylko i wyłącznie dlatego, że ciał było po prostu za dużo żeby od tak się ich pozbyć. Choć może "ożywił" było słowem na wyrost. Mężczyźni byli bladzi i mieli mętny wzrok, ale poruszali się jak bardzo zmęczeni pracownicy korporacji. I przede wszystkim w pełni słuchali poleceń Nekromanty. Chłopak usiadł z powrotem w aucie, po turecku z rękoma położonymi na udach jakby medytował i skupił się na manipulowaniu zwłokami.

Dwóch mężczyzn wzięło po czarnym plecaku i odmaszerowało bez słowa w kierunku dwóch z siedmiu głównych budynków Yakuzy. Jeden do zbrojowni, drugi do biurowca bardzo podobnego do tego, w którym mieściła się Portowa Mafia. Kilka pięter sal czy szpitala, ale poza tym głównie funkcja mieszkalna. Nakahara w ostatnim momencie wrzucił im do tych plecaków lokalizatory żeby Izaki wiedział, gdzie ich posłańcy dokładnie się znajdują. Gdy pierwszy z mężczyzn dotarł do wybranej lokalizacji, Izaki odczekał, aż znajdzie się on w centrum budynku na parterze i odpalił bombę. Bombę, która zmiotła wszystko dookoła siebie. Już nawet nie po ludziach, ale i po samej konstrukcji budynku nie został żaden ślad. Płomienie zaczęły w zastraszającym tempie przesuwać się ku niebu, gdy cała szklana elewacja poszła w drobny mak, a w powietrze wzbiła się chmura pyłu i ziemi. Huk był doskonale słyszalny nawet kilkanaście przecznic dalej, tam gdzie stała cała ekipa. Dazai uśmiechnął się, gdy Izaki zameldował, że drugi z posłańców jest na miejscu.

- Coraz bardziej przypominasz dawnego siebie - zauważył Nakahara, wkładając broń do kabury.

- W sensie? - spytał Dazai, przekrzywiając lekko głową.

- W sensie nie strzelasz już podwładnym w twarz, gdy Cię zdenerwują i nie popadasz powoli w szaleństwo, ale przestają Cię obchodzić ofiary poboczne. Chcesz zrobić show i dobrze się przy tym bawić, nieważne ile osób zginie po drugiej stronie. Wszystko to, czego nauczyła Cię Zbrojna powoli zanika - kontynuował chłopak ze wzruszeniem ramion.

Bungou Stray Dogs I - Miłość silniejsza niż krew [COMPLETED]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz