P. CXCIII / TRAGEDIA I ANALIZA MATEMATYCZNA

285 60 53
                                    

Krótkie odautorskie:
Zostało nam już malutko rozdziałów, więc uznałam, że trochę połamię Wam jeszcze serca! Napiszcie, czy podobał się Wam rozdział i czy macie już dość "smutnych wstawek", czy możemy tak lecieć do końca!
Miłego czytania
#Morrigan_out


- Tragedia - oznajmiła Adsy, ocierając łzy, które poleciały jej po twarzy i Nakahara nie wiedział, czy są to łzy szczęścia czy zmęczenia. - Po protu tragedia.

Rudzielec otoczył dziewczynę ramieniem, delikatnie całując ją w czubek głowy, gdy odciągnęła go od samolotu. De Luca tylko warknęła na pobliskiego członka Cosa Nostry, że ma zabrać walizkę Chuuyi i tyle ich na lotnisku widzieli. Adelaide pociągnęła Nakaharę za sobą do swojego auta, a resztą Portowej Mafii zajęli się członkowie Cosa Nostry.

- Damy radę, spokojnie Młoda - odparł z pocieszającym uśmiechem, zajmując miejsce pasażera. - Tylko spokojnie. Z czym taka tragedia? Z Takachiro? Przecież wiesz, że nie musisz za niego tak naprawdę wychodzić.

- Nie, nie - zaprzeczyła natychmiast de Luca, poprawiając we wstecznym lusterku makijaż i ocierając twarz z łez, nim uruchomiła auto. - Chi jest cudowny. Najlepszy facet, jakiego w życiu spotkałam. Oświadczył mi się jak pojechaliśmy na dwutygodniowy rejs wzdłuż włoskiego wybrzeża. Zaciągnął mnie aż pod Krzywą Wieżę i kazał jakiemuś przypadkowemu przechodniowi zrobić nam razem zdjęcie, gdzie on miał być moją podporą, a ja miałam opierać się niby o Wieżę. Wiesz, jedno z tych debilnych, absolutnie turystycznych zdjęć. Ale Chi się uparł. I klęknął i ja nie sądziłam, że on coś zrobi. A ten debil mi się oświadczył i nagrał moją absolutnie zaskoczoną reakcję rękoma jakiegoś randoma. Co za człowiek. Nie, Chi jest fantastyczny. Wszystko inne to po prostu tragedia.

- Na szczęście masz mnie, a ja mam już niestety doświadczenie w organizowaniu ślubów. I przytachałem ze sobą Sumawarę i Ozaki. One też się na tym znają. Mój ślub nie doszedł do skutku to chociaż mogę zadbać o to żeby Twój był idealny - oznajmił z szerokim uśmiechem Nakahara, rozsiadając się wygodnie i opierając stopy o otworzony schowek na rękawiczki.

- Jak się trzymasz Chuu? - spytała delikatnie Adelaide, przez chwilę w ogóle nie patrząc na drogę i czując wyrzuty sumienia, że nie zrobiła tego od razu.

- Jakoś. Nie trzymam. Sam nie wiem. Są różne momenty - odparł szczerze, wyglądając na chwilę za okno żeby zobaczyć, jak Ads, jadąca jak absolutna wariatka, wyprzedza przez podwójną ciągłą. Coś jednak dziewczyna miała po Dazaiu. - Czekam aż stanie się to, co wszyscy mówią. Czekam aż każdy kolejny dzień zacznie być minimalnie prostszy od poprzedniego. Bo na razie tak nie jest. Ale nie zamierzam zatruwać Ci najszczęśliwszego momentu Twojego życia moimi smutkami.

- Chuu jesteśmy rodziną - uświadomiła go dziewczyna, tylko po to by zacząć szpetnie kląć na kierowców, którzy jej zdaniem jechali za wolno, po czym powróciła do delikatnego tonu. - Twoje problemy to moje problemy. Twoje radości to moje radości i Twoje smutki i tak dalej. Ale widziałam, że poszedłeś na studia! Nie spodziewałam się tego po Tobie szczerze mówiąc. Wydawało mi się, że za bardzo jesteś wciągnięty w mafijne życie. Za bardzo na to żeby chcieć żyć jak przeciętny człowiek. O, no i siostra zaprasza na śniadanie. Mamy zacząć wszystko ogarniać już po tym.

- Potrzebowałem jakiejś zmiany - uznał tylko ze wzruszeniem ramion Chuuya.

- Właśnie widzę - skomentowała to Adsy. - W krótkich włosach jest Ci ślicznie. Naprawdę.

- Dzięki. A teraz powiedz mi, z czym jest aż taka tragedia - odparł Nakahara, wyciągając z torby tableta i z góry robiąc sobie listę rzeczy do ogarnięcia. Kwestia nawyku wyrobiona przez lata pracy z Dazaiem.

Bungou Stray Dogs I - Miłość silniejsza niż krew [COMPLETED]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz