P. CXIV / PRZYGOTOWANIA

828 115 31
                                    

Hej Miśki! Dzisiaj króciutki rozdzialik na rozpisanie się. Poprzednie kilka tygodni było absolutnie szalonych, a przystosowanie się do nowego trybu życia cholernie trudne. Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba. Enjoy ♡♡♡

Dazai od poprzedniego wieczora chodził jak struty. Teoretycznie próbował udawać, że wszystko jest w porządku i nawet grał na tyle przekonująco by nabrać zdecydowaną większość swojego otoczenia, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że najbliżsi mu przyjaciele widzieli, że za kruchą, popękaną od samego początku fasadą kryła się niewygodna prawda, z którą na razie nie chciał albo nie potrafił się zmierzyć. Albo po trochu jednego i drugiego. O dziwnej sytuacji z siostrą Dazaia wiedzieli nieliczni, głównie ekipa, która ruszyła na spotkanie z Yakuzą i kilka osób w Biurowcu, które dowiedziały się pocztą pantoflową, ale tę drugą grupę ograniczono do zdecydowanego minimum, które musiały wiedzieć żeby Mafia działała sprawnie i by sekret pozostał sekretem. I nikt z całego tego grona nie pomyślał choćby przez sekundę o wyciąganiu z Osamu jakichkolwiek informacji. Zwłaszcza, że Nakahara, doskonale rozumiejąc miłość swojego życia, warował przy nim niczym pies i mordował spojrzeniem każdego, kto chciałby zacząć niewygodny temat, nim ów osobnik zdążył wcielić plan w życie. A jednak, chcieli czy nie, ale kolejna młoda dziewczyna przetrzymywana wbrew własnej woli musiała wzbudzić zainteresowanie, które na całe szczęście utrzymywało się na razie pod powierzchnią.

Nakahara wiedział, że prędzej czy później będzie musiał z Dazaiem o tym wszystkim porozmawiać i że koniec końców wyjdzie to chłopakowi przecież na zdrowie, bo nie będzie kisił tych wszystkich emocji w sobie. Tyle, że równie dobrze wiedział, jak skończy się próba namówienia Osamu do zwierzenia się i kończyła się ona efektem całkowicie innym od zamierzonego. A Chuuya nie mógł ryzykować, że Dazai odetnie się od ludzi w jeszcze większym stopniu, niż to robił. Niby cieszył się na pizzy i niby normalnie funkcjonował, ale Nakahara z pierwszej ręki wiedział, jak Dazai zachowywał się, gdy nie musiał grać roli Szefa Portowej Mafii. Zupełnie tak, jakby zajmowana pozycja wykluczała się z prostym faktem, że Osamu też był człowiekiem i miał prawo do gorszego dnia czy najzwyczajniej w świecie do podstawowych, ludzkich emocji. Bo tak podchodził do tego Dazai. Widząc uśmiechającego się ukochanego wpadającego w normalny tryb cieszył się, ale jednak nie potrafił wyrzucić z pamięci tego, jak spędzili noc. Tego, że wstając w środku nocy Chuuya tylko zrobił im po kubku gorącej herbaty i zostawiwszy je na balkonie, wrócił się po naręcze koców i bez słowa dołączył do Dazaia, który zdążył już zapleść wychłodzone dłonie wokół parującego kubka. Osamu miewał czasem taki natłok myśli, że musiał fizycznie ochłonąć, ale zazwyczaj zapomniał wtedy o zdrowym rozsądku i marzł nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Obaj na szczęście wiedzieli, że w takich sytuacjach słowa niewiele mogą, a Dazai, kładąc się z głową na udach Chuuyi, zdawał mu się cholernie bezbronny. Ilość sytuacji, w których widział, jak delikatny był Osamu Nakahara mógł policzyć na palcach jednej ręki. Bo to nie była kwestia wściekłości, ale nie była to też kwestia przejmującego smutku czy innej prostej emocji, którą dałoby się opisać w dwóch słowach. Emocje, jak i cała sprawa były więcej, niż cholernie skomplikowane. Tak jak sam Osamu zresztą.

Dlatego, gdy Dazai zniknął, tylko szybko całując go na pożegnanie, Nakahara wiedział, że chłopak musi się gdzieś zaszyć i przespać żeby choć trochę nadrobić nieprzespaną noc, która nie skończyła się żadnymi sensownymi wnioskami. A niezbyt przyjemne widmo rozmowy wisiało w powietrzu, powoli coraz bardziej zagęszczając sytuację.

Sumawara nie poradziła sobie z nową rzeczywistością tak dobrze, jak starzy Hersztowie. Nikt nie mógł jej jednak winić i Dazaiowi nawet przez myśl nie przeszło, że mógłby wylać swoje frustracje na bogu ducha winnej kobiecie, ale nie zmieniało to faktu, że Ozaki powiedziała Fałszywej Szefowej o parę słów za dużo. Osamu rozumiał, że była to kwestia czystej troski i że żadna z kobiet nie zrobiła mu niczego na złość, ale gdy wszedł do gabinetu, który wbrew wszelkim pozorom, okazał się być najcichszym i najspokojniejszym miejscem w całym Biurowcu, licząc na owy azyl, a zastał Sumawarę, która czuła solenną potrzebę zapewniania go na każdym kroku, że pamięta które z nich jest prawdziwym Szefem i żeby Osamu się nie wahał tylko od razu mówił jej, że przeszkadza, a ona znajdzie sobie kącik gdzieś indziej. Na początku Dazai naprawdę to doceniał, ale po czwartym razie powoli zaczęło mu to działać na nerwy. Dlatego zapewnił Sumawarę, że wszystko w porządku, że nie jest z porcelany i poprosił, by obudziła go, gdy będą wybierać się na Paradę.

Bungou Stray Dogs I - Miłość silniejsza niż krew [COMPLETED]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz