P. XLIV / ZOSTAWIŁAM BUTY

1.4K 173 351
                                    

Oświadczenie odautorskie: rozdział zawiera treści homofobiczne, które mogą wywołać nieprzyjemne reakcje w czasie czytania. Tak, @Uroczysko16, to informacja głównie dla Ciebie :D I naprawdę przepraszam za to, co zrobiłam z Kunikidą, ale no ktoś musiał być zły, a on mi najlepiej pasował. Choć może się jeszcze nawróci? A może ktoś go zabije? Nawet ja tego nie wiem Miśki. Miłego ~ 



Wszelka przyjazna atmosfera, która wytworzyła się pomiędzy Yosano i Masao prysła, jak bańka mydlana, gdy tylko lekarka usłyszała głos Doppo. Zatrzymała się nagle, zupełnie zaskakując swojego ochroniarza. W tym momencie jednocześnie niesamowicie cieszyła się, że nie jest sama i że Dazai przekonał ją do wzięcia ze sobą Strażnika, ale również bała się, że członek Mafii zbyt szybko podejmie działania i skończy się to źle dla Wieszcza.

- Kunikida - przywitała się z blondynem w dokładnie ten sam sposób, co on z nią.

 Na chwilę zapadła cisza, jakby Kunikida oczekiwał, że towarzysz Akiko również się przedstawi. Ten jednak tylko stał, dosłownie o pół kroku przez Yosano, z lodowatym acz pogardliwym wyrazem twarzy, gotowy w każdym momencie rzucić się, by zasłonić lekarkę własną piersią. Nie była to tylko i wyłącznie kwestia tego, że przez czas ich krótkiego spaceru zdążył ją polubić. To też się do tego przykładało, ale głównym motorem napędowym Masao była chęć wypełnienia prośby Szefa, nawet za cenę własnego życia.

- Zgadując po towarzystwie - ruchem głowy wskazał na mężczyznę ubranego na czarno i w czarnym płaszczu. - Byłaś u Dazaia - bardziej oznajmił niż spytał blondyn.

Yosano skinęła powoli, twierdząco głową.

- Ktoś w końcu musiał - oznajmiła chłodno lekarka. - A dzięki Tobie nikt nie zamierzał.

Kunikida zaśmiał się krótko i poprawił okulary na nosie.

- Tylko próbowałem ich ochronić Yosano. Przecież sama doskonale to rozumiesz. No bo, po co miałabyś iść go odwiedzić? Upewniłaś się tylko, że jest potworem, prawda?

- Pracujemy razem od niezwykle długiego czasu - zaczęła Yosano ze słabym uśmiechem. - Pamiętam, jak Rampo przyprowadził Cię do Biura, ogłaszając wszem i wobec, że znalazł kogoś godnego, komu mógłby przekazać tajniki wiedzy detektywistycznej. A Ty byłeś zapatrzony w niego, jak w obrazek. A mnie się bałeś, jak cholera. Nic zresztą dziwnego, w końcu przez nieuwagę Rampo zostałeś ranny już na pierwszej misji i od razu oddali Cię w moje ręce. Zapewniłam Ci traumę do końca życia, co? Pamiętam, jaki wtedy byłeś. Dobre stopnie, dzieciak z dobrego domu. Zupełnie nie pasowałeś do bandy wyrzutków, którzy szanowali swoje dziwactwa. A jednak dałeś radę się wpasować, mimo swojego silnego kodeksu moralnego z jego wszystkimi, nawet przestarzałymi wartościami. A później przyszedł Dazai. I Wasza współpraca była jedną z najlepszych rzeczy, jakie przydarzyły się Zbrojnej Agencji Detektywistycznej. Nie wspominając już o Waszej przyjaźni. Ty byłeś spięty, idealny, zawsze ze wszystkim na czas. Oasmu był Twoim zupełnym przeciwieństwem. I dlatego tak cudownie Wam się współpracowało. Obaj mieliście zupełnie inne poglądy na różne sprawy, ale uzupełnialiście się. Co się zmieniło?

- Dowiedziałem się prawdy - oznajmił Kunikida, odwracając wzrok, jakby miał nadzieję, że słowa Yosano do niego w jakiś magiczny sposób nie dotrą. Przykro było słuchać o starych, dobrych czasach.

- Jakiej prawdy? Że Dazai kocha Nakaharę? Że Dazai jest silny? Że Dazai był w Portowej Mafii? Przecież wszyscy to wiedzieli od cholernie dawna i nikt przed Tobą wrót niebiańskiej wiedzy nie uchylił byś się tego dowiedział - spytała pielęgniarka, cudem zachowując pełną kontrolę nad głosem.

Bungou Stray Dogs I - Miłość silniejsza niż krew [COMPLETED]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz