13.Pomoc.

113 10 6
                                    

Dobry wieczór. 

Dawno mnie tutaj nie było, nic nie wstawiałam, ale wróciłam. Z krótkim i mało wybitnym rozdziałem, ale po tak długiej przerwie ciężko mi było wrócić do pisania. 

Jednak mam nadzieję, że się spodoba. 


~~Yuno~~

– Dziewięćdziesiąt osiem...dziewięćdziesiąt dziewięć...sto.

Ostatnia pompka i już nie miałam nawet siły, żeby wstać. W takich chwilach zatęskniłam za swoimi nudnymi wykładami i dniami spędzonymi przed książkami. Zgodziłam się na to, więc nie mogłam narzekać. Dzień był upalny, co jeszcze bardziej potęgowało, że byłam zmęczona.

Leżałam na brzuchu, ciężko dysząc. Malutki duszek pojawił się, przymnie i pocałował mój policzek. Uśmiechnęłam się wyłącznie, bo nie miałam siły na nic innego.

– Dobrze ci idzie.

Przy moim boku pojawił się ciemnowłosy chłopak. Wystawił do mnie rękę. Podałam mu swoją i wtedy on pomógł mi wstać.

– Jeszcze trochę podszkolimy twoją formę, a w stu procentach opanujesz kontrolę ducha.

– Chyba szybciej mnie wykończysz.

Na jego twarzy pojawił się tylko uśmiech i stwierdził, że gdyby chciał, to już dawno by to zrobił. Szturchnęłam go łokciem w żebra.

– Chyba już ci lepiej, może jeszcze dwadzieścia pompek.

– I ty mówisz, że nie chcesz mnie wykończyć, tak ? Każdy mój mięsień płacze, z ty jeszcze chcesz, żebym, jeszcze zrobiła dwadzieścia pompek.

– Rozpiera cię energia, więc chyba trzeba to dobrze wykorzystać.

Jedyny sposób w jaki chciałam wykorzystać resztki energii to wrócić do obozu, wykąpać się, zjeść coś i iść spać. Taki był mój plan i miałam nadzieję, że nic mi nie przeszkodzi.

Nasze miejsce treningów znajdowało się około dwóch kilometrów od naszego obozu, więc jak tam doszliśmy, byłam jeszcze bardziej zmęczona, jednak moje plany zostały pokrzyżowane. Jedna z dziewczyn podeszła do nas, gdy tylko nas zobaczyła. Powiedziała, że Rose na nas z kimś czekała.

Cholerna wiedźma zawsze musiała iść mi na przekór, ale co mogłam zrobić ? Musiałam poznać jej dokładne plany, co zamierzała zrobić.

Poszliśmy do jej namiotu. Z zewnątrz wyglądał standardowo, ale w środku to była dosłownie komnata jak w jakimś zamku. Ciemne drewno oraz ozdoby w czerwonym kolorze. Miała nawet własną łazienkę, kiedy my musieliśmy kąpać się w jeziorze.

Siedziała przy swoim biurku, a obok niej stał chłopak. Młody szaman z platynowymi włosami oraz zielonymi oczami. Kości policzkowe miał idealnie zarysowane. Pewnie nie jedna dziewczyna się za nim oglądała.

– Gdzie byliście ? – Zapytała oschle.

– Mieliśmy trening w lesie – wytłumaczył Hao. – A to, kto to ?

– Nazywam się Suzuki Hayato i jestem narzeczonym Mayumi.

Co jego tutaj ściągnęła ? Ta psycholka wzięła narzeczonego Mayumi jako zakładnika ? W sumie na to nie wyglądało, ale nic mnie po niej już nie zdziwiło.

– Może nam pomóc – wtrąciła się czarownic. – Wie więcej niż my.

– Ale dlaczego skoro ona jest twoją narzeczoną ?

Nie wytrzymała i musiałam go o to zapytać. Spojrzał na mnie chłodnym spojrzeniem. Na pierwszy rzut oka przypominał anioła. Miał taką nie winną twarz, a teraz widziałam, że to czyste zło w ładnym opakowaniu.

– Rodzina Asakurów chce teraz je zerwać. Nie mogę na to pozwolić, bo chodzi o mój honor. Zrobię wszystko, żeby była ze mną...

Chora obsesja ? Na to wskazywało...

– A jak chcesz to zrobić ?

Wtrącił się w końcu Hao.

– Mayumi jest teraz w Tunelu Tartaru, jeśli go przejdzie, opanuje twoją moc, ale jeśli wyrwiemy ją stamtąd, to będzie nasza szansa. Nikt się nie dowie. Wtedy wy zabierzecie moc, a ja ją zabiorę ze sobą.

W całości plan wyglądał tak, że Hayato miał zorganizować spotkanie z Asakurami, a wtedy kilka osób miało wkroczyć do Tunelu i wyrwać z niego dziewczynę, przyprowadzić do obozu, zabrać moc i Hayato mógł zrobić, co chciał.

– Zgadzacie się ? – Zapytała na koniec rudowłosa.

Nie obchodziło ją, co tak naprawdę myśleliśmy i tak by to zrobiła. Zapytała, bo tak wypadało.

– Rozumiem, że wasze milczenie oznacza zgodę. Yuno ile zazwyczaj trwa przejście przez tunel ?

– To zależy, zazwyczaj około tygodnia.

Westchnęła. Hayato wspomniał że to był już jej drugi dzień tam. Teoretycznie mieliśmy jeszcze pięć dni, ale Rose zarządziła, że zaczynamy przygotowania, Hayato zażąda spotkania z rodziną dziewczyny i już za dwa dni mieliśmy zaatakować.

Musiałam zacząć działać. Wymyślić jakiś plan. Rozeszliśmy się w swoje strony. Wzięłam swoje rzeczy z namiotu i poszłam nad jezioro. Kąpiel w chłodnej wodzie było czymś, czego potrzebowałam. Szłam w swoje ulubione miejsce. Pewnego dnia, gdy spacerowałam, znalazłam skrawek suchego piasku w zaroślach. Praktycznie nikt oprócz Hao nie wiedział o tym miejscu i że właśnie tam się kąpałam.

Na miejscu zrzuciłam przepocone ubrania. Zanurzyłam się w wodzie w połowie nagrzanej słońcem. Dryfowałam przez chwilę zanurzona w swoich myślach, gdy usłyszałam szelest. Podniosłam powieki i zobaczyłam Hao siedzącego obok moich rzeczy. Szczerzył się, a ja szybko zanurzyłam. Na całe szczęście byłam na głębszym odcinku jeziora, więc nie mógł mnie zobaczyć.

– Mogę się przyłączyć ?

– Chyba zwariowałeś...z resztą, po co przyszedłeś ?

– Musimy porozmawiać. Chodzi o Mayumi, ale wyjdź najpierw.

Rozkazałam mu się odwrócić. Nie chętnie to zrobił, ale siedząc, odwrócił się do mnie plecami. Drobiażdżek wskoczył mu na ramię i pilnował, żeby nie podglądał.

Wyszłam z wody, stanęłam obok chłopaka i zaczęłam się wycierać.

– O czym chcesz rozmawiać ?

– Wiesz, że wcześniej czy później przypomnę sobie wszystko, prawda ?

Posmutniałam na samą myśl o tym. Chciałam, żeby został taki jakim był. Dobrym przyjacielem, który chciał każdemu pomagać.

– Oczywiście, że tak.

Ubrałam się szybko i usiadłam obok niego.

– Chyba ci nie mówiłem, ale współpracuję z Rose, bo nie chcę wracać do bycia dawnym sobą. Tak wiele zła wyrządziłem. Nie chcę już do tego wracać, chciałbym tym razem pomóc, dlatego proszę pomóż mi, ostrzec mojego brata...

– Wiesz, że to będzie dla nas niebezpieczne ?

Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się lekko i spojrzał w błękitne niebo nad nami.

– Czasami trzeba zaryzykować. Powiem im prawdę, jeśli oni nie uwierzą to ich problem. Ja, chociaż będę miał czyste sumienie.

– Kiedy chcesz lecieć do Izumo ?

– Teraz...

~~Anna~~

Spojrzałam na stoper. Została jeszcze minuta do końca. Spojrzałam na wszystkich. Ich kolana i ramiona trzęsły się od wysiłku. Na twarzy Treya i Yoh pojawiły się grymasy bólu. Reszta dzielnie zagryzała wargi i nikt nie pisnął nawet z bólu. Stoper dał znak, że koniec. Pali na ziemię i zaczęli jęczeć.

– Mam dość...– jęknął niebiesko włosy. – Zapomniałem jakim jesteś tyranem Anno.

– Wszyscy mieliście cztery lata na treningi – przyznałam obojętnie. – Jednak każdy z was to olał, woleliście żreć fast-food, palić papierosy, pić alkohol to teraz się nie dziwcie, że nie macie kondycji i musimy wszystko zaczynać od nowa.

– Mam nadzieję, że to już ostatni turniej w moim życiu, bo kolejnego przygotowanie do turnieju już nie wytrzymam.

Yoh usiadł i poprosił mnie o podanie jego butelki z wodą. Rzuciłam mu ją, ale jak można było się spodziewać, nie złapał jej i dostał prosto w twarz. Nad refleksem też musieliśmy poćwiczyć...

Drzwi od posiadłości otworzyły się ze skrzypnięciem. Stanął w nich Yohmei. Zaciągnął się fajką i popatrzył na nas. Wyglądał, jakby coś się stało.

– Dzwoniła Keiko – przyznał po chwili, zamykając za sobą drzwi. – Rodzina Suzuki zażyczyła sobie spotkania.

Len wstał ze swojego miejsca i stanął obok mnie. Wszyscy wiedzieliśmy, jak wiele Mayumi dla niego znaczyłam. Dwa dni wcześniej obiecał że to właśnie ona zostanie jego żoną, jeśli wyjdzie z tunelu...

Nastawialiśmy się pozytywnie, ale zawsze pojawiało się ziarno niepewności. W końcu nasz świat był dla niej nowy.

– Kiedy ma się odbyć ? – Zapytał złotooki.

Zebranie miało odbyć się za dwa dni. Yohmei poprosił, aby głowa jego rodu też się pojawiła na tym zebraniu, żeby móc polubownie rozwiązać spór. Jeśli wszystko poszłoby po naszej myśli, to nawet nie musiałaby się o tym dowiadywać. Na koniec Yohmei powiedział coś, co wywołało dreszcze na naszych plecach.

– Coś dużego się do nas zbliża. Dwie osoby. Lepiej bądźcie gotowi do walki, ja wychodzę. Jestem już za stary do takich walk.

Popatrzyłam na Lena, a on na mnie. Yohmei odszedł a my wszyscy, weszliśmy do środka. Musieliśmy się wszyscy przygotować do czekającej nas walki. Cieszyłam się tylko z tego, że Mayumi siedziała w Tunelu. Zdjęłam sukienkę i przebrałam się w czarną koszulkę i jeansowe spodenki. Otworzyłam drewnianą szkatułkę. Wyjęłam z niej szklane korale i założyłam na szyję. Nie miałam jakiś negatywnych przeczuć, ale skoro Yohmei kazał nam być w gotowości, musieliśmy trzymać rękę na pulsie.

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam za nimi Yoh. Chciał chyba zapukać, ale wyprzedziłam go. Bez słowa kiwnął głową. Opowiedziałam mu tym samym gestem, dając znak, że jestem gotowa.

~~***~~

Siedzieliśmy na werandzie godzinę, dwie, aż w końcu pojawił się przed nami Duch Ogniwa w całej okazałości. Chłopcy w sekundę wykonali kontrolę ducha, a ja stałam w pogotowiu.

Hao nic się z wyglądu nie zmienił się za wiele. Wydoroślał i jego spojrzenie zrobiło się inne. Nie emanowało złością. W ręcz przeciwnie uciekał wzrokiem od nas. Moja kuzynka z dziecka stała się piękną, ale głupią i naiwną kobietą.

– Czego chcecie ?

Po ostatnich wydarzeniach już nawet Yoh nie był pozytywnie nastawiony. Stał przed Hao wraz ze swoimi przyjaciółmi.

– Wiem, że to głupio zabrzmi, ale...chcemy porozmawiać.

Zmarszczyłam brwi, próbując się domyślić, gdzie był podstęp w tym wszystkim.

– Chyba żartujesz...– jęknął Lyserg. – O czym mamy niby z nim rozmawiać ?

Yuno zaczęła się denerwować. Widziałam to po niej. Rozejrzała się dookoła, aż w końcu jej wzrok utknął na duchu za jej plecami.

– Weź wyślij tego kolosa, żeby zatankował. Nie wiem niech idzie, połapać na króliki, bo z ilością twojego foryoku daleko nie zajedziemy.

Hao nawet nie musiał nic mówić, żeby duch zniknął. Ta sytuacja zaczęła się robić coraz dziwniejsza. Wszyscy zaczęli szeptać między sobą. Yuno zrobiła krok do przodu i podniosła ręce w akcie poddania się.

– Nie chcemy walczyć. Wiemy że Mayumi jest w Tunelu Tartaru.

Zeszłam na trawnik i stanęłam z nią twarzą w twarz. To nie było nic nadzwyczajnego, że wiedziała o tym.

– Jesteś itako, to przecież nie jest żadne odkrycie.

– Wiem Anno...zrobiłam głupotę, że uciekłam, ale chciałam uniknąć małżeństwa. To jednak dało jakiś efekt, bo możemy wam pomóc.

Hao zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał. Wyprzedził dziewczynę, stanął przed nami i padł na kolana. Zamrugałam kilka razy żeby się upewnić, że dobrze widzę.

Hao się przed nami kłaniał.

– Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie...– jego głos zaczął się łamać. – Wyrządziłem wiele złego w swoim życiu i wiem, że nie ucieknę przed samym sobą, ale teraz gdy nic praktycznie nie pamiętam, chcę wam pomóc.

Wszystkie kontrole ducha zostały przerwane, a my patrzeliśmy, jak kłaniający się przed nami chłopak zaczął płakać. Chyba nikt z nas nie wiedział jak się zachować. Jako pierwszy ruch wykonał Yoh. Podszedł do chłopaka i uklęknął przed nim.

Kompletnie nie wiedziałam, co miałam o tym myśleć. Czekałam wyłącznie na rozwój wydarzeń.

– Wiedziałem, że gdzieś w głębi ciebie jest dobro, ale teraz powiedzcie, co się dzieje.

Hao pozbierał się z ziemi, a Yuno zaczęła wszystko opowiadać.

– Dzisiaj przyszedł do nas Suzuki Hayato. Poprosił nas, żebyśmy pomogli mu. Chce dostać Mayumi, mówił że chodziło o honor.

– Honor ? Jaki honor? Stracił go, gdy skrzywdził Mayumi...

Len zaczął się unosić, ale na szczęście Lyserg szybko go skarcił, żeby Yuno mogła dalej mówić.

– Pojutrze Hayato się tutaj pojawi na zebraniu, w tym czasie kilka osób ma wyciągnąć Mayumi siłą z tunelu. Rose ma odebrać jej moc, a Hayato zabrać.

Zapadła chwilowa cisza. Chyba nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw. To znaczyło tylko jedno. Nie dało się polubownie zerwać tego małżeństwa.

– Skąd mamy pewność, że mówicie prawdę ?

Odwróciłam się i popatrzyłam na Lyserga. To on miał największy żal do Hao. To przez niego został sierotą w wieku sześciu lat, a teraz jeszcze okazuje się, że on żyje, zamiast podzielić los państwa Diethel.

Hao przypatrzył mu się uważanie, a zaraz po tym odwrócił szybko wzrok. Zagryzł wargę i dopiero po chwili się odezwał.

– Ciebie pamięta...wróciłeś do domu, gdy to się stało... Rozumiem, że mi nie ufasz, ale spokojnie ja sobie samemu także. To jest tylko chwilowe, wiem że któregoś dnia wszystko sobie przypomnę i pewnie wrócę do bycia dawnym sobą, więc teraz dajcie sobie pomóc.

Król Szamanów - "Do you believe in destiny?"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz