18.Pod rozgwieżdżonym niebiem.

83 6 2
                                    

~~Anna~~

Spotkanie z Hiną dobrze mi zrobiło. Poczułam się tak jak kiedyś i mogłam chociaż trochę odpocząć od tego całego stresu dnia codziennego. Do domu zaczęłam się zbierać dopiero około dwudziestej pierwszej, gdy słońce zaczęło chować się za horyzontem. Wstałam z plastikowego krzesełka. Przeciągnęłam się, głośno ziewając. W tej sekundzie przed oczami zobaczyłam Mayumi maszerującą z Junko ulicę dalej. Ciekawiło mnie co robiły w tej okolicy. No cóż, to tylko upewniło mnie, że to był czas na mnie. Pożegnałam się z przyjaciółką oraz jej babcią, która po raz kolejny uśmiechnęła się do mnie w ten sposób.

Nie mogłam brać jej wizji na poważnie, ale i tak sprawiały, że czułam się nieswojo, zwłaszcza z myślą jakbym miałam teraz mieć dziecko.

Wyszłam za bramę. Ruszyłam wzdłuż ulicy, gdzie widziałam Mayumi. Czyżby moi przyjaciele martwili się o mnie?

Mayumi wyszła nagle za zakrętu, tak jak widziałam. Ruszyła w moją stronę. Uśmiechała się szeroko i przebrała. Pozbyła się spodenek i zastąpiła je sukienką, co było rzadkością.

— O hej — zaczęła niepewnym głosem. Wciąż bała się, że jestem na nią wściekła. Czułam to. — Nie spodziewałam się ciebie tutaj...

— Ja ciebie też nie. Co robisz tutaj sama? Spotkanie z Hao?

Westchnęła i odwróciła wzrok. Tak, wciąż byłam zła. Oboje zachowali się jak dzieci. Powinnam ich wykończyć treningiem, może wtedy by zrozumiali.

— Nie Anno. Oczywiście, że nie. Po prostu potrzebowałam się przejść, przemyśleć, odreagować. Zresztą Lyserg, Len, Yoh, Morty i Trey poszli cię szukać, więc nie miałam nic do roboty. Ryu został, bo przyjechała Jun. Oni mogą za mnie ręczyć.

Wydawała się smutna. Znałam ją już na tyle, żeby wiedzieć, że coś się stało. Czy byłam dalej zła? Oczywiście, że tak, ale też nie chciałam jej zostawiać z problemem.

— Skoro tak, to niech się jeszcze trochę pomęczą i pomartwią. A my chodźmy się przejść. Nie chcę jeszcze wracać do domu.

Mayumi i Junko popatrzyły na siebie zdziwione. Raczej nie takiej reakcji się spodziewały. Ruszyłyśmy przed siebie. Na początku Mayumi i jej duch nie były rozmowne. Szłyśmy jednym krokiem Tokijskimi uliczkami, które zaczęły zapełniać się ludźmi. W końcu był piątek i wiele młodych osób chciało, spędzić noc bawiąc się ze znajomymi w klubach. Weszłyśmy do jednego z parków. Usiadłyśmy na ławce i w końcu postanowiłam pociągnąć ją za język.

— Powiesz mi, co się stało, czy dalej będziesz wyglądać jak zbity pies?

— Uuu, od czego by tu zacząć... — wtrąciła się Junko, a Mayumi spiorunowała ją srogim spojrzeniem. — Nie patrz tak na mnie. Sama mówiłaś, że potrzebujesz o tym pogadać, Anna to idealna osoba. Jej można ufać.

Dziewczyna przetarła twarz dłońmi i po chwili w końcu przemówiła.

— Jest wiele rzeczy, o których chciałabym porozmawiać.

— Mamy dużo czasu, więc zaczynaj, żebyś mogła ze wszystkim skończyć.

Dziewczyna wytłumaczyła mi, to co się stało, gdy pojawił się Hao. Dlaczego tak zrobiła i co czuła. Moc Hao musiała mieć na nich jakoś jeszcze większy wpływ, skoro czuli to, co on. Sytuacja była dziwna i nigdy się z nią nie spotkałam, choć już nic mnie nie dziwiło. My zawsze mieliśmy niespotykane przygody zwłaszcza przy turnieju.

— Hao jest przebiegły i naprawdę nie wiem co o tym myśleć. Cieszę się tylko, że nie doszło do żadnej walki. Musimy być ostrożni, a wszystko w końcu się uspokoi.

Król Szamanów - "Do you believe in destiny?"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz